Chłopcy Kontra Basia – Oj Tak!

Nie da się chyba nudzić na tej płycie, a w składzie zaledwie trio. Magicznie drylująca feeria perkusyjnej rytmiki, nietypowo prowadzący melodię kontrabas, no i wokal. Teatralny, rzadko wyniosły, często skromny, czasem melodeklamacyjny, nieraz wokalizujący… W zasadzie nie ma niczego, czego by Basia Derlak nam tu nie wyśpiewała. Taki maluczki Mike Patton damskiej sceny. Do tego folkowa koncepcja liryków, która pięknie wpasowuje się swoją frywolnością w matematyczne wizje pozostałych muzyków. Dostajemy więc historie intymne, które mogłaby opowiadać zarówno nasza babcia, jak i zawodowy muzyk ze sceny awangardy najwyższych lotów. Koncepcja oryginalna, pięknie definiująca jazzowo fuzję brzmień, ale  z drugiej strony bardzo ograniczona. Wydaje się, że ten muzyczny model może się więc szybko wyczerpać, chociaż o nudzie przy pierwszym wydawnictwie mowy być nie może. Pewnie dlatego już teraz pojawiają się dodatkowe ornamentalia, jak klarnet, basklarnet czy egzotyczna futujara. Na albumie zabrakło może również bardziej indywidualnych wychyleń bądź popisów, ale z drugiej strony tak minimalistyczny układ wykorzystali chyba do granic możliwości. Mimo ograniczonego instrumentarium płyta nie ma powtarzalnych standardów, motywów, a elementy nie zlewają się w monotonną breję brzmienia. Zaskakują każdą kompozycją. Czasem jest to nieśmiałe, ale za każdym razem w piękny sposób subtelne.