East India Youth – Culture of Volume

Muzyka rozrywkowa w całej szerokości zagadnienia zna mnóstwo przypadków tzw. „ludzi-orkiestr”. Taki ktoś po prostu przychodzi, bierze instrumenty, nagrywa ślady ich wszystkich, po czym montuje to w mniej lub bardziej przemyślany sposób, tworząc album czy singiel. William Doyle, 24-letni Brytyjczyk, znany bardziej jako East India Youth to nie tylko „człowiek-orkiestra”. To „ludzki kombajn muzyczny”. Culture of Volume to jego drugi album po debiutanckim, wydanym w 2014 roku Total Strife Forever, nagrany w większości w jego własnym domu i wydany przez XL Records w kwietniu tego roku. Jak jest? Frapująco, inteligentnie, a przede wszystkim znajomo, co jednocześnie nie znaczy, że mamy do czynienia z jakąś kalką. Doyle przyznaje się do inspiracji m.in. Brianem Eno, Bjork, a nawet kompozycjami Dymitra Szostakowicza. Ogółem, płyta jest twórczą wypadkową wszystkiego, co w muzyce elektronicznej najlepsze. Po typowo ambientowym otwarciu (The Juddering) płyniemy sobie w rejony minimalistyczne, nawet trochę trip-hopowe (End Result), zahaczamy o przebojowy synthpop (Turn Away), a taki na przykład Entirety mogliby sobie na swój album pożyczyć nawet panowie z The Prodigy. Dziesięciominutowy Manner of Words to znowu rzecz pomnikowa, niemal jak u Tangerine Dream. Utwory instrumentalne nie nużą, nie ma tu przeintelektualizowania i rozbuchania formy. Z kolei tam, gdzie Doyle pokazuje umiejętności wokalne, słychać doskonałą koherencję jego głosu z muzyką; śpiewa przyjemnym tenorem, mnie osobiście kojarzącym się z Jeffem Lynne z ELO, z czasów pamiętnego Time. Jeśli w duszy gra Wam stary Roland Juno „sto szóstka”, lubicie takich tuzów sceny, jak Kraftwerk, Visage, Orchestral Manoeuvres in the Dark, Ultravox, New Order albo późniejszych Aphex Twin czy Awolnation, to poczujecie się jak w domu. Ten longplay to istny wyciąg z dorodnych owoców gatunku.