Faiver – Opus Magnet

Michał Smogorzewski, mózg projektu Faiver, w grudniu 2015 puścił w obieg swój krążek zatytułowany „Opus Magnet”. Dziewięć utworów, które ciężko konkretnie sklasyfikować, a to tylko dlatego, że sam Michał lubi po prostu tworzyć dźwięk. Inspiruje go Dylan, Beck ale jest w tym wszystkim również Beastie Boys. Nie bez znaczenia są doświadczenia multiinstrumentalisty z zespołów, w których grał w przeszłości tj. bluesowy Kocmoc i punkowy The Roosters jak i sam konglomerat stylów i osobowości, które posiada Warszawa co z pewnością miało wpływ na jego rozwój. Miks wszystkiego ze wszystkim jest tutaj wszechobecny. Mamy wyżej wspomnianego bluesa, punkowe zadziorne wokale, które przypominają te z pierwszych płyt Cool Kids Of Death, hip-hopowe rymy i bity niczym „Polepione Dźwięki” Fisza z 2002 roku. Wokalnie najbliżej Faiverowi do wspomnianego artysty, co potwierdza również tematyka liryk. O odpuszczeniu szufladkowania tego projektu słyszymy już w pierwszym utworze Ortotris, za którym przemawia sama treść: nie chcę należeć do waszych scen. Nie trzymam z nikim, liczę na siebie, bo umiem liczyć. Kompozycja podbita jest ciekawą warstwą muzyczną z bluesową gitarą i mocnym perkusyjnym bitem. Dalej 27plus to hołd oddany brudnej garażowej muzyce – zapętlona perkusja, gitary, ale także skrecze i szum winylowej płyty. Tematycznie o tym, co ukształtowało naszego autora za małolata. Podobny, duszny klimat z lat 90. usłyszymy w tytułowym Opus Magnet. Więcej syntezatorowej zabawy i przesterowanych dźwięków da nam De-I-Igrek. Treść powyższego utworu to wyraz kolejnego buntu, tym razem przeciwko wszelakiej modzie: Nie jestem częścią elitarnej sceny hipster-niezal. Mam własne zdanie na wasz temat. Wszystko na pokaz. Nie wymyślilibyście nic gdyby nie moda. Klimatyczny bluesowy instrumental okraszony sporą dawką syntetycznych dźwięków to Post Kosmos (jak było w szpitalu), który wyraźnie wyróżnia się na tej płycie pod względem jakości. Podobnym miłym muzycznym przerywnikiem jest Blues No. 5, gdzie Michał gra na harmonijce ustnej pod rapowe loopy i cuty. Całkiem niepotrzebnym zapełniaczem jest z kolei Ortotris cz. II. Czy Faiver stanie się muzycznym odkryciem? Nie mam pojęcia. Wiem, że ma chłopak potencjał i stara się tworzyć niekonwencjonale projekty. Trzeba liczyć, że będzie wytrwale łączył żywe instrumenty z bluesowo-punkowym doświadczeniem i rapowymi bitami, tworząc swój własny anty-rap, anty-blues i anty-punk pod wizję swojego muzycznie zmiksowanego świata.