Iiro Rantala & Ulf Wakenius – Good Stuff

★★★★★★★☆☆☆

1. Vienna 2. Carmen: Micaela & Don José 3. Helsinki 4. Parma 5. Seoul 6. Nessun Dorma 7. Sir Duke 8. Berlin 9. What A Wonderful World 10. Rome 11. Giant Steps 12. Love The Stuff / Ain’t No Mountai High Enough SKŁAD: Ulf Wakenius – gitara; Iiro Rantala – fortepian PRODUKCJA: Klaus Scheuermann, Nanni Johansson & Siggi Loch – ACT Art Gallery w Berlinie WYDANIE: 27 października 2017 – ACT Music

Ulfa Wakeniusa znam z gitarowego ekstrawertyzmu, a Iiro Rantala słynie – przynajmniej w mojej głowie – z ambiwalentnie pozytywnego podejścia do nagrań. Jego styl jest dla mnie na swój sposób nieporównywalny z nikim innym. To muzyka, przy której słuchacz nie może powstrzymać się od uśmiechu. Ten duet musiał się więc udać. Wirtuozerstwo skryte w elegancji i płynności ekspresji z przymrużeniem oka. W tym zdaniu zamknąć by można opis „Good Stuff”. Dwie cechy, na które składa się z projekt prezentuje w głównej mierze dobrze znane covery, ale są to pozycje pozbawione przesadnego rozmachu, które w oryinalnych wersjach niekiedy są nim przesycone. Marginalizacja obu instrumentów sprawia, że instrumenty brzmią nadzwyczaj precyzyjnie. Wydaje się również, że w duecie nie przeważa żadna ze stron. Niekiedy tylko pałeczkę przejmują improwizacje gitary (What a Wonderful Life). W innych miejscach trzeba przyznać jednak, że Wakenius kunsztu nadzwyczajnego nie prezentuje, chowając się raczej za teorią i standardowymi zagrywkami, ale bądź co bądź szlachetną i nonszalancką techniką. Rantala uzupełnia te braki świeżością podejmowania motywów w ekwiwalentnie bardziej złożonej formie zarówno pod względem dynamicznym jak i melodycznością zagrywek.

Dostajemy eklektyczny materiał repertuaru pop i klasyki wraz z garstką oryginałów i jednym jazzowym standardem. Materiał wsparty jest bowiem klasykami What a Wonderful World, Nessun Dorma Pucciniego, Sir Duke Steviego Wondera oraz Giant Steps Johna Coltrane’a. Nawet jeśli w grę wchodzą interpretacje klasyki, to główne motywy są zaledwie zalążkiem pod wyjście ckliwych i niejednoznacznych aranżacji. Szczególnie wyjątkowo brzmi pozycja Coltrane’a z prawdziwie unikalnym i alternatywnym spojrzeniem na tak dziś wypłowiały niestety i przekomercjonalizowany standard Giant Steps. Wszystkie utwory zamknięte są w kameralnym wirze subtelności, delikatnie szybując nad filigranowością melodii oraz iście inteligentnymi wariacjami samych aranżacji. Dramaturgia ich, mimo dość marginalnej formy aranżacji, jest wprost fantastyczna. Nie drażni wolą niepewności, ale szarżą zdecydowanej prezencji. Muzyczne portrety miast (Vienna, Helsinki, Parma, Seoul, Berlin, Rome) stanowią kompozycje oryginalne, napisane pełne namiętności i uduchowienia. Każde miejsce odnoszące się tytułami utworów jest bowiem unikatowe, tworząc równie niejednolite interpretacje brzmienia i jego emocji. Ci artyści właśnie takich dźwięków poszukiwali. Parafrazująca twórczość Mozarta Vienna, konfrontacja tradycji i futuryzmu koreańskiej konglomeracji w Seoul, sielankowość kompozycji Helsinki, operowa dostojność Mediolanu w Nessun Dorma. Każda z kompozycji to piętrzące się wspomnienia stygnących emocji. Większość kompozycji to pierwsze podejście do nagrania. Stąd też pewnie niesłychana energia płynąca z krążka.  Całość na granicy tak kontrastującego ze sobą repertuaru wychodzi bardzo ekspresyjnie, ale i wrażliwie podnosząc rangę kompozycji do ekscytujących, a nawet tanecznych tworów. Cóż, „dobry towar” nie jest zły.