In Twilight’s Embrace – Lawa

★★★★★★★★✭☆

1.Zaklęcie 2. Dziś wzywają mnie podziemia 3. Krew 4. Pełen czerni 5. Ile trwa czas 6. Żywi nieumarli

SKŁAD: Cyprian Łakomy – wokal; Leszek Szlenk – gitara, akordeon; Marcin Rybicki – gitara; Jacek Stróżyński – bas; Dawid Bytnar – perkusja

PRODUKCJA: In Twilight’s Embrace i Max Psuja

WYDANIE: własne – 1 listopada 2018

W zeszłym roku, tworząc swoja subiektywną listę polskich metalowych albumów, na które warto spojrzeć przychylniej, bez zastanowienia wpisałem poprzednie dzieło Poznaniaków pod tytułem „Vanitas”. Pisałem wówczas, i podtrzymuję to nadal, że zespół stanie się naszym towarem eksportowym, bo to, co graja, zaczyna wymykać się wszelkim klasyfikacjom. Najnowsze studyjne dzieło In Twilight’s Embrace wydane zostało 1 listopada własnym sumptem i prezentuje, o czym mówią sami muzycy, esencję „polskości”, czyli wrzącą mieszankę szalonej namiętności, wierzeń w zjawiska nadprzyrodzone, kult śmierci i życia przeszłością. Data premiery, nazwa albumu w piękny sposób korelują z zawartością krążka oraz inspiracjami czerpanymi z „Dziadów” Mickiewicza, filmu „Lawa” w reżyserii Tadeusza Konwickiego i cytatami z „Popiołu i Diamentu”. Na podziw zasługuje okładka Mateusza Holaka, prezentująca odwrócone złote granice Polski na zastygłej lawie z gałązką piołunu oraz samo wydanie płyty CD.

Co do samej muzyki, sześć partii, które trwają łącznie niecałe półgodziny, wszystko od deski do deski zaśpiewane po polsku. Sporo płyt z kategorii black/death metalu zostaje wydawanych ostatnio, ale sami musicie przyznać, że z polskimi tekstami bywa średnio i nie każdy zespół, wydając album z polskimi tekstami, zrobił to dobrze. Tutaj nie mamy prawa się do niczego doczepić. Na „Lawie” próżno szukać ekwilibrystyki, technicznych popisów czy nieoczywistych improwizacji. Zespół postawił na konsekwentna zimną aurę i proste patenty, odarcie ze wszystkich ozdobników, może za wyjątkiem chóru (Zaklęcie, Dziś wzywają mnie podziemia, Żywi nieumarli). 

Fot. Piotr Stróżyński

Samo ułożenie i intensywność utworów odwzorowuje literacki schemat – wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Zaklęcie jako wstęp hipnotyzuje wprowadza w aurę i tłumaczy, na jakie gusła możemy liczyć w dalszej części. Dziś wzywają mnie podziemia stanowi jeszcze pomost między wstępem a rozwinięciem fabuły, chór miesza się z growlem muzyka nabiera metalowego odcieniu, tak, by w utworze Krew zaatakować natłokiem dźwięków, zaznaczając, że znajdujemy się w rozwinięciu. Pełen czerni z największą rockową przestrzenią, przygotowuje słuchacza do kulminacji, jaką jest Ile trwa czas. W zakończenie tego krótkiego albumu znów powraca chór, który tym razem jest bardziej szaleńczy i jakby obłąkany. Żywi nieumarli jest formą cody, w której pojawia znana z początku linia melodyczna.

In Twilight’s Embrace zaprezentowało bardzo przemyślany album, wpasowujący się w czas swojego wydania. Jest też jednym z ważniejszych metalowych wydawnictw tego roku, potwierdzając wysoką formę zespołu. Zespołu, który poszukuje, jest odważny i nie boi się wyrażać siebie takimi a nie innymi dźwiękami. Wielka klasa.