Jazz At Berlin Philharmonic – Jazz At Berlin Philharmonic I

Z reguły unikam słuchania „koncertówek” z prostej przyczyny. Rzadko bowiem potrafią wyrazić emocje, które towarzyszą nam na żywo. Tego koncertu podarować sobie jednak nie mogłem. Chęć skonfrontowania tego wydawnictwa ponaglała fuzja i spotkanie trzech wybitnych pianistów. Po raz pierwszy w swojej 25-letniej historii, berlińska filharmonia była całkowicie wyprzedana na jazzowy koncert. Jakże monotematyczny musi być koncert trzech pianistów? – spytają się niektórzy. Nic bardziej mylnego! Musimy zdać sobie sprawę, że wybór muzyków nie był podyktowany „wygodą”. Wszyscy trzej to bardzo różne, indywidualne i unikalne style. Micheal Wollny uznawany za najważniejszego pianistę niemieckiego jazzu inspirowany Gustavem Manhlerem po współczesny pop; Fin Iiro Rantala, który dzieli fascynacje Janem Sebastianem Bachem i nasz rodak, Leszek Możdżer inspirowany Fryderykiem Chopinem i fuzją wirtuozerii oraz melodyczno-rytmicznej złożoności. W filharmonii zaprezentowali zarówno swoją solową twórczość, łączyli się w duety, aby na końcu zamknąć klamrę formą trio ukazującą ostatecznie kruchość granicy pomiędzy muzyką poważną a współczesnymi „wymogami” jazzu – jak się okazało – wzajemnie się inspirującą. Barok okazał się być świetnym wyjściem do XX-wiecznej sztuki rodząc pokłady niestworzonej kreatywności. Klasyczna ordynacja aranżacji konfrontuje się tu w dużej mierze z improwizowanymi elementami. Tym samym, muzyczne standardy teorii ustępują miejsca bardziej frywolnemu podejściu do licznych muzyczno-brzmieniowych parafraz. Przez wszystkich kwestionowana sztywność muzyki klasycznej ustępowała tu miejsca igraniu z liryczną wirtuozerią. Mimo że style wszystkich trzech pianistów są bardzo łatwo rozpoznawalne, często wyrywane zostają ze sztywnej formy oryginałów przez wzajemne „dopowiedzenia”, wzbogacające swoją ornamentyką pierwowzory ich twórczości. Wszystkie kompozycje stworzone zostały na elementach wyrafinowanej spontaniczności, jaką najdokładniej obrazuje impresjonistyczny Svantentic. Ich popisy w tym utworze zresztą nie bez powodu w trakcie euforycznej kulminacji nagrodzone zostały obfitymi brawami. Zwróćmy również uwagę na feerię chromatycznej ekspresji kompozycji M. Wollny’ego w Hexantanz, czy też znakomity duet Fina z L. Możdżerem w Suffering, gdzie kompozycja Larsa Danielssona została w piękny sposób sparafrazowana charakterystyczną preparacją fortepianu z której tak chętnie korzysta w swojej twórczości I. Rantala. Koncert nie bez powodu rozpoczął się właśnie od jego parafrazy Arii i Wariacji Goldberga Jana Sebastiana Bacha, które doskonale wprowadziły słuchaczy w ten wyborny wieczór fuzji przeszłości z teraźniejszością pięknie łącząc klasykę kolejną wzruszającą kompozycją dedykowaną jednemu z najbardziej wpływowych pianistów jazzowych ostatnich lat – Esbjörnowi Svenssonowi. Ekstatyczne reakcje publicznością rosły w siłę wraz z każdą kolejną kompozycją muskając gusta zażartych wielbicieli klasyki, przekonując zresztą bardzo dobitnie, że nie muszą zamykać się w przeszłości, aby docenić piękno muzycznej liryki.