Kevlar Bikini – Rants, Riffage and Rousing Rhythms

Kevlar Bikini rzuca nowe światło na muzykę z Bałkanów, która zwykle kojarzy się z muzyką ludową, ale i z turbo folkiem, czyli tamtejszym odpowiednikiem disco polo, a przeciętnemu Januszowi z utworem Bałkanica w wykonaniu Piersi. Trio pochodzi z Zagrzebia i na swojej trzeciej płycie, zgodnie z nazwą, pokazują, że nie są przyjemnymi chłopcami, którzy zagrają na ludowo i mogą stanąć na jednej scenie z Dunją Knebl. Ich muzyka to podkręcona i ostrzejsza wersja spuścizny po Bijelo Dugme czy Hladno Pivo. Swoją premierę album miał 14 września, składa się z dziesięciu kompozycji, z których ostatnia Homo Rattus została okraszona dźwiękiem saksofonu Vanji Ilekovića. Na początku po Pre-Doomsday Orgy  wiemy, czego się spodziewać od albumu. Dużej ilości prostych, melodyjnych riffów, które wwiercają się w głowę. Mario Balta, który od tego albumu jest zarazem gitarzystą i wokalistą, prezentuje, że jego ochrypły i surowy głos idealnie wpasuje się w taką koncepcję muzyki. A zespół po odejściu poprzedniego wokalisty poszedł w stronę chropowatego, brudnego i agresywniejszego brzmienia, bardzo energetycznego i bezczelnego, czasem nieco niekonwencjonalnego. W sumie jest to poprawny album prezentujący całe spectrum swojej muzycznej gałęzi, czyli hardcore punku, bez popadania w banał czy stereotypy. Krążek, który fani miłych i ciepłych dźwięków nie docenią, albo będą mieli z tym przez dłuższy czas trudność, jednakże gwarantuje Wam, że to, co usłyszałem jest tak zróżnicowane i angażujące, że bez problemu ogarnia słuchacza. Podkreśla to tylko zgranie i wielką chemię miedzy muzykami i dźwiękami ich instrumentów. Szkoda tylko większości tekstów o niczym…