Koncert jazzowy na cześć Jego Królewskiej Mości Bhumibola Adulyadeja oraz jego kompozycji muzycznych – Andrzej Jagodziński Trio oraz Koh Mr.Saxman (Warszawa, Zamek Królewski – 05.12.2012)

Setlista:

1. Love at Sundown 2. Magic Beans 3. H. M. Blues 4. Preludium e-moll (op. 28 no.4) 5. Pawana (ภาวานา) 6. Oh I Say 7. Lullaby

Jazz może powstać wszędzie, czyli o tym jak powstała scena jazzowa w Tajlandii… W grudniu bieżącego roku miałem zaszczyt zostać zaproszony na prywatny koncert z przyjęciem w Zamku Królewskim w Warszawie z okazji 85. urodzin Jego Królewskiej Mości Króla Tajlandii, Bhumibola Adulyadeja, jak również czterdziestej rocznicy polsko-tajlandzkich stosunków dyplomatycznych. W programie muzyczna i kulinarna fuzja dwóch oddalonych od siebie 8 tysiącami kilometrów kultur. Skupiając się oczywiście na elemencie muzycznym uroczystości Polskę reprezentowało Trio Andrzeja Jagodzińskiego (Andrzej Jagodziński – fortepian, Adam Cegielski – kontrabas, Czesław Bartkowski – perkusja), natomiast Tajlandię Koh Mr.Saxman (Sekpol Unsamran). Jak przydomek wskazuje saksofonista, dla innych tajskich artystów znany jako muzyk sesyjny, zaś w całym kraju druga po Królu najpopularniejsza osobowość jazzowa. Koh ukończył studia muzyczne na Uniwersytecie im. Króla Chulalongkorna. W dorobku ma siedem albumów, ostatni z których („Happy Moment” z 2012 r.) pozwoliłem sobie zrecenzować (tutaj). Jako założyciel pierwszej jazzowej wytwórni płytowej w Tajlandii „Mellow Tone Records” z pewnością przybliżył tajskim słuchaczom formę muzyczną, jaką jest jazz. Powstaje pytanie, dlaczego akurat koncert jazzowy z okazji urodzin Króla? Otóż okazuje się, że Król Bhumipol Adulyadej nie tylko pasjonował się muzyką jazzową, lecz także ją tworzył. Najbardziej znany jest ze swoich kompozycji na saksofon altowy. Jest pierwszym azjatyckim kompozytorem nagrodzonym honorowym członkostwem w Akademii Muzyki i Sztuki Teatralnej w Wiedniu. W czasie swoich podróży występował gościnnie z takimi sławnymi artystami jak: Benny Goodman, Jack Teagarden, Lionel Hampton czy Maynard Ferguson!

Oczywiście w programie nie zabrakło kompozycji Króla. Pierwszym utworem wykonanym przed publicznością był Love At Sundown (1946), który idealnie pasowałaby do repertuaru Elli Fitzegerald. W Magic Beams (1958) usłyszeć można było styl gry legendarnego amerykańskiego saksofonisty Stana Getza, a w H. M. Blues brakowało jedynie klarnetu, aby zaznaczyć wpływ Benny’ego Goodmana na Jego Królewską Mość. Oh I Say (1955) natomiast był w rytmie bossa novy, na którą modę wywołał w latach 50.–tych wspomniany powyżej Stan Getz. Koncert zakończył się kołysanką Lullaby (1955). Dla zainteresowanych muzyką Króla Tajlandii polecam płytę „The Jazz King: H.M. The King Bhumibol Adulyadej Musical Compositions”, na której usłyszeć można między innymi Larry’ego Carltona, Jeffa Babko, Nathana Easta, Earla Klugha. Znajdują się na niej wszystkie wspomniane kompozycje. Akcentem polskim było Preludium e–moll Fryderyka Chopina w aranżacji Tria Andrzeja Jagodzińskiego, które dopełniała delikatna i łagodna barwa saksofonu sopranowego Koh. Tajlandzki artysta sprawiał wrażenie doskonale czującego się w tym kontekście. Zaprezentował on również swoją własną kompozycję Pawana (ภาวานา), pochodzącą z jego pierwszego albumu „Mr.Saxman”, śpiewaną przez niego osobiście. Była ona bardzo znana obecnej na koncercie tajskiej publiczności, gdyż na sali można było usłyszeć wspólne śpiewanie. Zapowiada się, że nie będzie to ostatni koncert w tym składzie, gdyż podczas niego była wzmianka o przyszłej współpracy tego – pozwolę sobie nazwać już teraz – „kwartetu”. 

Wydaje się, że skoro sam Król jest pasjonatem jazzu w Tajlandii to powinien być wydany edykt nakazujący poddanym Króla słuchanie i wykonywanie tylko i wyłącznie jazzu lub przynajmniej poddani ci powinni brać z Jego Królewskiej Mości przykład i z własnej inicjatywy kultywować jazzową tradycję. Niestety sytuacja przedstawia się inaczej. Jazz stanowi bardzo małą proporcję muzyki słuchanej przez Tajlandczyków. Nagrywających artystów jazzowych w Tajlandii można policzyć na palcach jednej ręki. Przynajmniej z takiego założenia wyszedłem po dokładnym zbadaniu tajskiej sceny jazzowej. Dobrym zwiastunem jest jednak fakt, że organizowane są coraz liczniejsze festiwale jazzowe w Tajlandii, na przykład w Kanchanaburi, Changmai, Hua Hin oraz na wyspie Koh Samui, które prezentują tą nieznaną większości mieszkańcom krainy uśmiechu formę muzyki i stanowią jedną z nielicznych aren, na której swoje umiejętności mogą zaprezentować wschodzący artyści jazzowi Tajlandii. Widoczny jest również wzrost zainteresowania muzyką jazzową wśród tajskiej młodzieży, gdyż na najbardziej elitarnych uniwersytetach (Mahidol University, Rangsit University, Silpakorn University) powstają wydziały jazzowe a liczba uczestników Międzynarodowej Konferencji Jazzowej w Tajlandii wzrosła z 30 uczniów w roku 2009 do kilka setek w bieżącym roku. Tym nielicznym wschodzącym muzykom nie jest jednak łatwo w Tajlandii. Brakuje miejsc, gdzie mogliby zaprezentować swój kunszt, oraz organizacji większej ilości koncertów jazzowych. Liczba złaknionych jazzu jednak z roku na rok rośnie, co myślę pomoże zasadzonemu przez Króla Tajlandii ziarnku jazzu wykiełkować i wydać obfity plon zdolnych muzyków. Obecnie jazz tajski czerpie wyłącznie z tradycji amerykańskiej. Być może jednak narodzi się specyficzna dla Tajlandii forma jazzu łącząca barwy, rytmy, melodie oraz typowe tajskie instrumenty jak: chakhe (tajska cytra) oraz khim (tajskie cymbały) używane w ich rdzennej muzyce klasycznej i folkowej. Coś w rodzaju Above the Treetops lub Finding and Believing Pata Metheny’ego. 

Jazz ma korzenie amerykańskie, ale może powstać wszędzie – mówi tajski prezenter jazzu w radiu, telewizji i w gazetach, Khun Faisupagarn. 

Poniżej prezentuję artystów stanowiących esencję tajskiej sceny jazzowej:

Najsłynniejszy tajski saksofonista jazzowy, Koh Mr.Saxman (ten po lewej stronie), wraz z supergrupą Unit Asia

Tajski wirtuoz fortepianu Neung Jakkawal (czyt. Nyng Dżakawan) w wykonaniu tajskiej rumby

 

Również Neung Jakkawal w wykonaniu kompozycji także o zabarwieniu latynowskim. Na uwagę zasługuje perkusista Suthipong Parnkhong (czyt. Sutipong Pankong)

 

Tajska grupa funkowa ETC

 

Pierwszy (i jedyny mi znany) tajski zespół jazz fusion, The Infinity

 

The Infinity na żywo

 

Grupa acid jazzowa Groove Riders

 

Jennifer Kim – Tajska diwa w duecie z Koh