01da9d9bff6786a2e88a5382186f6884 3
01da9d9bff6786a2e88a5382186f6884 3

Półfinał Eliminacji do Przystanku Woodstock 2012 (Olsztyn, Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych – 13.05.2012)

13 maja 2012 roku Olsztyn miał po raz kolejny zaszczyt stać się gospodarzem trzeciego półfinału Eliminacji do Przystanku Woodstock 2012. Wydawałoby się, przynajmniej na początku, że impreza w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie nie przyniosła za sobą tłumów ludzi (może za sprawą słabej reklamy; sam zauważyłem plakaty dzień wcześniej), ale w miarę rozwoju wydarzeń okazało się, że byłem w błędzie. Można się było o tym przekonać, będąc świadkiem występu pierwszego zespołu, gościa specjalnego – Łydka Grubasa, który notabene w tamtym roku przy równie podobnych warunkach uczestniczył w tych samych eliminacjach, wygrywając udział i możliwość zaprezentowania swojej twórczości na dużej scenie „najpiękniejszego festiwalu świata”.

Doświadczenie jakim może się pochwalić zespół na pewno zaowocowało pewnością siebie i pozotywnym odbiorem, nadzwyczajnie entuzjastycznie nastawionej publiczności. O ile przed rozpoczęciem koncertu przed sceną była zaledwie garstka widzów, przy drugim utworze zwabiona została reszta gapiów, którzy w jednej chwili rozpętali istne szaleństwo, a energia wprost proporcjonalnie odbijała się na jakości grania muzykach Łydki Grubasa. Z każdym kolejnym utworem zaprezentowali niesamowite widowisko poprzedzone dość odważnymi strojami… warzyw, humorystyczną konferansjerką wokalisty, zawirowaną muzyką w granicach reggae, metalu i niezwykle skocznym rockowym… techno. Trzeba przyznać, że tak barwny zespół nie mógł zawieść, a publiczność, której przysporzyli tak dużą dawkę świetnej zabawy, na dalsze wrażenia rozgrzana była do czerwoności. 

Chassis

Niestety, tą energię nieco zagasił paradoksalnie jeden z mocniejszych zespołów Eliminacji, pierwszy uczestnik i „objawienie” ciężkiego grania z Gdańska – Chassis. We znaki z pewnością dała się trema, której nie mogli opanować delikatnie zagajający – „jak się macie” – wokalista (daję słowo, ze po takiej posturze oraz wyglądzie przypominającym Petera Steele’a spodziewałem się „twardszego” uderzenia), ani dość niepewni muzycy. Trzeba jednak przyznać, że z kolejnymi utworami muzyka Chassis była coraz bardziej przyswajalna, a głos wokalisty, coraz pewniejszy i melodyjny, zgrabniej przedostawał się przez lawinę dźwięku w rejonach wczesnej szkoły Disturbed, czy Godsmack. Niepotrzebne wydawały mi się „matematyczne” zagrywki, które niedokładnie wykonane psuły efekt całości spektaklu. Szkoda, że zespół nie podszedł do swojego występu z dużo pewniejszym nastawieniem od początku prezentacji. Po występie, pozostał jedynie niedosyt, bo wierzę, że potrafili zrobić to lepiej.

Kolejnymi uczestnikami była formacja Kasia i Wojtek. Należy przyznać, że chociaż zespół odstawał muzycznie pod względem mocnego brzmienia gitar, charyzmatyczna wokalistka i jej ekipa (wielu pewnie kojarzyło samego Wojtka Jabłońskiego, który pochwalić się może uczestnictwem w projektach m.in. Kultu i Buldoga) z nie mniejszą energią udzielili wszystkim widzom niezwykle optymistycznego nastroju na dalszą część przesłuchań. Być może zadecydowała forma, której bluesowo-rockowa atmosfera z niezwykle inspirującymi tekstami Katarzyny Sobczyk i jazzującym saksofonem jednego z muzyków trafili w gusta, chyba większej ilości słuchaczy olsztyńskich Eliminacji.

Etna Kontrabande

Chyba najbardziej zaskoczyli mnie Etna Kontrabande, których muzyka mniej więcej z pogranicza gatunku reggae-ska odważnie łączyła się z rejonem folkowego rocka, aby w ostateczności wibrującej w oddali sekcji dętecyh instrumentów przerodzić się w chaotyczną masę energii, której nadmiar przenosił się na „bująjącą” w szalonym tempie widownię. Ze sporą dawką zaufania mogę stwierdzić, że Etna Kontrabande poradziłaby sobie bez problemu z publicznością zebraną na Przystanku Woodstock w równym stopniu, co przypominający ich stylem olsztyński Enej, którego sukces z pewnością inspiruje pokolenie nowych muzyków.

Noko to kolejny uczestnik i kolejne mocne uderzenie. Tym razem dużo lepiej i dużo sprawniej. Dawka pewności siebie, którą niewątpliwie zdobyli będąc finalistami programu telewizyjnego Must Be The Music zaowocowała niesamowitym przyjęciem publiczności, a charakterystycznego stylu pozazdrościć mogłyby im początkujące zespoły amerykańskiej fali rocka i metalu. Czy Noko byliby gotowi na Kostrzyń nad Odrą? Mogę powiedzieć tylko tyle, że przestrzeń instrumentalnej siły dźwięków niosących pełen emocji głos wokalisty ledwo „mieściła się” w olsztyńskiej sali i z pewnością podołałaby hektarom woodstockowego nieba.

Power of Trinity

Następny zespół nie przyniósł wiele niespodzianek i podtrzymał wysoki poziom Eliminacji. O kim piszę? Oczywiście o łódzkim Power of Trinity. Wielu z was pod tą postacią na pewno kojarzy z ostatnim przebojem Chodź ze mną. Publiczność i zespół nie zawiódł, chociaż ci akurat mogli być nieco zdezorientowani tak gorącą owacją w chwili pierwszych zagranych sekund wspomnianego utworu. Nic dziwnego, że niesłychanie oryginalne połączenie rocka, reggae, a nawet fragmentów stricte metalowych z powodzeniem zyskuje coraz większa rzeszę fanów.

O kolejnej kapeli – Eris Is My Homegirl – również mogliście usłyszeć za sprawą tegoż samego Talent Show w którym brało udział Noko. Metal’corowe widmo młodych członków zespołu nie umniejszając oryginalnych zagrywek gitary, rytmicznego bębnienia basu i perkusyjnej kawalkady uderzeń nie przekonało mnie w kwestii wokalu, który w braku zdecydowania kierunku i „stylu” lidera grupy w ostateczności chyba przerosło jego umiejętności wokalne. Każdy z prezentowanych rodzajów, począwszy od growlu i zamiennie, często zahaczającego o fałsz czystego śpiewu – o zgrozo za pomocą autotune’a – mnie zdecydowanie irytował. O ile dobrze udawało się im połączyć mocniejsze partie, lżejsze ocierały się o swoistą groteskę, a na mojej twarzy automatycznie wywoływały ironiczny uśmiech. 

Farben Lehre

Ostatni uczestnik Eliminacji z całą pewnością był moim faworytem. Ludzie Mili, a tego zespołu przedstawiać nie trzeba, zdobył moje zaufanie wydanym niedawno krążkiem – Odwkurzają świat. Jak zaprezentowali się na żywo? Otóż jeszcze lepiej. Nie sądziłem, że materiał z płyty można odegrać tak autentycznie. W tym przypadku z pewnością należy zwrócić uwagę na nieopisane popisy trzech wokalistów, które w tle niesamowicie nastrojowych kompozycji Piotra Banacha pozwoliła na głębokie zanurzenie bujających melodii hippie-punka – jak określił styl zespołu jeden z członków bandu – Gutek.

Na sam koniec „owsiakowego” tortu pozostała wisienka w postaci gwiazdy wieczoru – Farben Lehre. Kontaktu z publicznością pozazdrościć mogły chyba wszystkie wyżej opisywane zespoły, ale mając do czynienia z zespołem takiego pokroju to chyba nic dziwnego. Farben Lehre, jak przystało na headlinera, wulkanem powalającej energii i największymi przebojami stawiła czoło prestiżu tego pre-woodstockowego wieczoru.

Decyzją jury, którym byli m.in. nie kto inny jak prezes fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – Jurek Owsiak oraz prezes Fabryki Zespołów – Małgorzata Kaczmarek, do finału Eliminacji wyłonili kolejno wymienione zespoły: Eris Is My Homegirl, Ludzie Mili oraz Noko. Czy podjęli słuszną decyzję? Odpowiedź pozostawiam już każdemu z was, a tym którzy będę mieli przyjemność usłyszenia któregoś z zespołu na żywo podczas samego festiwalu życzę niesamowitych wrażeń. Zdjęcia pochądzą ze strony Fabryka Zespołów.