XXV Toruń Blues Meeting (Toruń, Od Nowa, 21-22.11.2014)

Południe Polski ma swoją katowicką Rawę Blues, północ kraju natomiast toruński Blues Meeting. I tak już od dwudziestu pięciu lat deski toruńskiej „Od Nowy” goszczą w każdy przedostatni weekend listopada gości z zagranicy oraz polskich wykonawców. Na scenie „Od Nowy” pojawiają się wykonawcy reprezentujący bluesa elektrycznego i akustycznego, boogie, jump, west coast, blues-rocka, country bluesa i oczywiście nieśmiertelnego bluesa chicagowskiego. Bywalcy festiwalu mogą podziwiać zespoły, duety i solistów, weteranów i młodych adeptów bluesowej sztuki, którzy maja okazję wystąpić przed szerszą publicznością, u boku swoich starszych kolegów „po fachu”. A po pełnych emocji koncertach wszyscy goście klubu mogą bawić się dalej przy całonocnych jam sessions. Od początku gospodarzem festiwalu jest Maurycy – szef klubu, a zarazem gitarzysta i lider toruńskiej formacji Tortilla. Tegoroczna edycja, jak już wspomniałem dwudziesta piąta, została otwarta przez skład Jo & Lazy Fellow, który raczył toruńską publiczność swoją muzyką i coverami podczas jam sessions. Muzyka Jo & Lazy Fellow to wypadkowa bluesa, bluegrassu i country. Trzy utwory, które zagrali Joanna, Krzysztof oraz dwóch Piotrów rozbudziły apetyt na bluesową muzykę wśród zebranej publiczności.

Wokalistka Jo & Lazy Fellow – Joanna Knitter

Jako pierwsi zagraniczni goście na scenie „Od Nowy” pojawili się panowie z Estonii – The Real Deal (Sven Randoja – wokal, gitara, Tiit Korsar – gitara, Peep Pihlak – bas, Vallo Vildak – perkusja). Zagrali blisko godzinny set składający się z własnych anglo- i estońskojęzycznych kompozycji, a także coverów gwiazd światowego bluesa. Zespół przyjęty świetnie przez publiczność dawał w każdym utworze z siebie coraz więcej, prezentując swoje umiejętności i popisy solowe.

The Real Deal

Tradycją festiwalu jest łączenie i mieszanie gatunków i odmian bluesowych. Po wyśmienitym elektrycznym bluesie nadeszła pora, tak wydawać by się bynajmniej mogło, by troszkę odpocząć, delektując się dźwiękami bluesa akustycznego. Trio Acustic stworzone przez doświadczonych śląskich muzyków (Grzegorz Achtelik – śpiew i gitara, Szymon Borkowski – gitara, Jacek Szuła – harmonijka ustna) stworzyło niesamowitą atmosferę.

Trio Acustic

Naprawdę nie potrzeba tuzina wzmacniaczy i wysokich kolumn po sam sufit, by rozbujać taki klub jak „Od Nowa”. Zespół Acustic potwierdził zasadę, że dobry blues to ten, który płynie prosto z serca. Każdy utwór był nagradzany wielkimi brawami, a każda partia solowa Szymona na gitarze i Jacka na harmonijce wzbudzała wielki podziw wśród zebranych. Gospodarz festiwalu zapewnił po raz kolejny zmianę klimatu, zapraszając i dając możliwość gry ciechanowskiemu zespołowi Why Ducky?

Why Ducky? w pełnej krasie

Skład to liczny, bo ośmioosobowy i bardzo doświadczony. Muzycy tworzący formację wcześniej uczestniczyli w takich projektach, jak Old Timers, Blues Market, Sex Piwo i Rock’n’roll, Bloose Connection, Antykwariat i Regeneracja. Na swoim koncie mają nagraną do tej pory jedną płytę „The Mo” (2011) i głównie z tej płyty materiał został przez nich przedstawiony. Ucieszyła mnie niezwykle możliwość usłyszenia w polskim bluesowym składzie sekcji dętej (saksofon altowy, tenorowy oraz puzon), która dodawała jazzowego, funkowego, a nawet lekko swingowego charakteru ich muzyce, jednakże nie do końca chyba nagłośnieniowcy stanęli na wysokości zadania i nie rozumiałem do końca tego, co wyśpiewuje wokalista Stanisław Antośkiewicz.

Robert Lenert i Los Agentos

Pierwszy dzień powoli zbliżał się do końca. W planie był jeszcze występ Roberta Lenerta i L.A. oraz amerykańskiego wirtuoza harmonijki Sugar Blue. Robert „Los Agentos” Lenert w dużej mierze zaprezentowali materiał ze swojej nadchodzącej płyty, na której na warsztat wzięli utwory Toma Waitsa. No i tutaj moje drugie tego wieczoru rozczarowanie. W przypadku Why Ducków rozczarowany byłem kwestiami technicznymi, tutaj jednakże nie podobały mi się nowe kompozycje Agentów. Niewątpliwie ciekawym zabiegiem jest tworzenie muzyki z pogranicza bluesa i ambientu i o ile w autorskich kompozycjach takich, jak np. Sopot zespół wypadł świetnie, o tyle w coverach Waitsa w ogóle mi te aranżacje nie pasowały. No może i jestem muzycznym albo waitsowym purystą, ale w mojej skromnej ocenie, jeśli nie ma się zdartego, zachrypniętego, przepalonego, przepitego głosu, nie powinno się porywać na utwory Waitsa, a całe szczęście wokalistka Agentów – Bożena ma fantastyczny czysty wokal, który sprawdza się jak ulał w kompozycjach autorskich. No ale dość marudzenia i narzekania, bo może to tylko kwestia osłuchania się z materiałem.

Sugar Blue rozkręcił toruńską publikę

Tradycją festiwalu jest zapraszanie gwiazdy bluesa ze Stanów. W tym roku był nim Sugar Blue (James Whiting), wirtuoz harmonijki ustnej, na której gra od 10 roku życia. Sugar grywał z takimi sławami, jak: Memphis Slim, Louisiana Red czy sam Muddy Waters. Później przyszedł czas na epilog z Rolling Stones, po tej współpracy Sugar nagrał płyty z Lonnie Brooksem, Bobem Dylanem czy też z saksofonistą jazzowym Stanem Getzem. Rozgrzana do czerwoności toruńska publiczność była świadkiem prawie dwugodzinnego show, w której kanonada wspaniałych dźwięków harmonijki atakowała z każdej strony. Wyśmienity kontakt z publicznością, genialne solówki i utwory takie, jak Hoochie Coochie Man czy Miss You porwały publiczność do tego stopnia, że jeszcze na długo po zakończeniu występu gorąco oklaskiwała Sugar Blue i skandowała jego pseudonim.

Drugi dzień festiwalu otworzyli swoim koncertem panowie Leszek Piłat (śpiew, gitara basowa, perkusja) i Waldemar Baranowski (gitara elektryczna, instrumenty perkusyjne), czyli After Blues. Podchodzący ze Szczecina duet został założony w 1980 r. i jest obecnie legendarnym zespołem. Należy oddać wielki szacunek dla obu panów, bo mimo że są duetem, brzmią jak trio. Utwory takie, jak Bluesada, Coraz zimniejsze dni czy Blues dla Ryśka wprawiły w zachwyt niejednego fana zespołu i bluesa, który pojawił się w tym dniu w Toruniu.

After Blues otworzyli drugi dzień festiwalu
Międzynarodowa orkiestra Slidin’ PK & Junkyard Orchestra

Po wyśmienitym koncercie After Blues na scenie pojawił się międzynarodowy skład Slidin’ PK & The Junkyard Orchestra. Panowie pochodzili z Polski, USA, Anglii i Irlandii. Gitara, kontrabas, saksofon, puzon, akordeon to instrumenty wykorzystywane przez zespół, który przeniósł publiczność do lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Królowała zatem muzyka takich bluesmanów, jak Robert Johnson, Skip James, Blind Willie Mc Tell czy Blind Boy Fuller – delta blues i piedmount blues. Panowie zbierali wielkie brawa za każdy utwór, co pokazuje wyrobienie publiczności festiwalu, a zarazem szacunek do artystów, którzy pojawiają się na scenie „Od Nowy” pierwszy raz. Liczę, że nie było to ostatnie obcowanie moje z tym projektem, bo to zacna muzyka.

Tortilla i Wojtek Karolak

Następnie na scenie pojawiła się toruńska formacja Tortilla, która zaprosiła na ten koncert gościa specjalnego, którym był Wojciech Karolak. Zespół zagrał rewelacyjny koncert, rozpoczynając brawurowo od utworu John Lee Hookera Boom Boom Boom, który tylko podniósł temperaturę wśród publiczności i rozkręcił do wspólnej zabawy z zespołem. Kompozycje zespołu wspomagane przez organy Hammonda Wojtka Karolaka nabrały świeżego, nowego brzmienia. Koncert niezwykle zaskakujący i udany, za który wszyscy członkowie oraz szanowny gość otrzymali wielkie brawa. 

Jako przedostatni tego dnia na deskach toruńskiego klubu pojawił się gość z Włoch Pierluigi Petricca, który w bardzo oszczędny sposób zaprezentował utwory takich mistrzów, jak m.in. Muddy Waters. Mimo że grał tylko na gitarze elektrycznej i wtórował sobie wybijając rytm na urządzeniu, które generowało dźwięk bębna taktowego, zrobił niesamowite wrażenie na publiczności. Pewnie jak dziesiątki innych osób nie mogłem oderwać od niego oczu, zastanawiając się, jak można przy użyciu tych dwóch instrumentów robić takie rzeczy. Naprawdę przegenialny występ.

Na zakończenie zagrał Dżem

Wielkim finałem, już od 1993 r., jest zawsze koncert Dżemu. To legenda blues-rockowej sceny w kraju nad Wisłą. Zespół w tym roku świętuje swoje 35-lecie, więc zespół miał nie lada problem z doborem utworów, ale myślę, że panowie stanęli na wysokości zadania. W trackliście na tenże koncert znalazły się tak kultowe utwory, jak: Czerwony jak cegła, Whisky czy Mała aleja róż, ale także zawsze ciepło przyjmowane List do M., Detox czy Ostatnie widzenie, a także kompozycje z ostatniej studyjnej płyty Dżemu „Muza” (2010) Do przodu i Partyzant. Dwugodzinny koncert minął bardzo szybko, publiczność bawiła się doskonale, wyśpiewywała wraz z Maciejem Balcarem wszystkie teksty i było widać, że koncert na Blues Meetingu jest ważnym wydarzeniem w kalendarzu zespołu.

Oprócz dwudniowych koncertów i całonocnego jamowania w klubie można było obejrzeć wystawę fotografii dokumentujących ćwierć wieku bluesowego festiwalu w grodzie Kopernika. Dwudziesty piąty Blues Meeting przeszedł do historii. Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać fanom bluesa z północnej Polski na swoją Rawę do przyszłego roku, by znów spotkać się z przyjaciółmi, fanami, młodymi adeptami i wielkimi bluesowymi firmami przy okazji dwudziestej szóstej edycji festiwalu.