Korpus – Respekt

★★★★★★☆☆☆☆

1. As 2. Nafta 3. Żądło 4. Tajemnice 5. Poste Restante 6. Bal żebraków 7. Esemes 8. Imperator 9. Nienasyceni 10. Respekt

SKŁAD: Janusz „Johan” Stasiak – wokal, gitara akustyczna; Cezary „Dziadek” Łostowski – gitara basowa, chórki; Marek „Czaszka” Balaszczuk – gitara; Piotr „Mucha” Muszyński – Perkusja; Wiktor „Witek” Pietrzykowski; Włodziemierz „Mariano” Tyl – instrumenty klawiszowe, chórki

PRODUKCJA: Arkadiusz Nawrocki

WYDANIE: Jolanta Krawczyk – 15 września 2017

Nie każdy album musi być oryginalny i odkrywczy, nie każdy musi łamać zasady i z koła robić kwadrat tylko po to, aby pokazać, że się da. Prawdę mówiąc, bez muzyki, która przemawia do nas w sposób prosty i znajomy, życie byłoby znacznie bardziej ciężkostrawne, bo czy każdy album musi być wyzwaniem dla ucha? Każdy, najbardziej nawet hipsterski, słuchacz potrzebuje chwili wytchnienia i muzyki, która zapewnia przede wszystkim rozrywkę. Korpus zabiera nas w podróż do lat 80., gdzie wszystko było prostsze, zwłaszcza heavy metal. Nigdy w polskim klasycznym metalu zbytnio się nie rozsmakowałem, poza TSA, więc wiadomość o reaktywacji grupy Korpus była dla mnie sporym zaskoczeniem, bo o ich istnieniu nawet nie wiedziałem. Okazuje się, że drogi tych panów rozeszły się w 1990 roku. Tym bardziej zaskakuje powrót do grania w 2013. Czyżby fala tęsknoty za takim graniem dotarła i do nich? Na całe szczęście Korpus gra całkiem niezłą muzykę, a przyznam, że po usłyszeniu singla Esemes miałem spore wątpliwości, czy „Respekt” trafi w moje gusta.

Trzeba przyznać, że zaczyna się wyśmienicie jednym z najmocniej kopiących i rozpędzonych utworów na płycie. To się nazywa postawienie sprawy jasno! Świetna melodia, zawrotne tempo i solidne riffowanie. Potem wkradają się nieco mieszane uczucia. Zespół w Nafta używa zbyt oczywistych bliskowschodnich odniesień i zwalnia tempo, ale w zamian dokłada drapieżności. Żądło całkiem nieźle wykorzystuje klawisze i dociąża muzykę mięsistymi gitarami. Temu utworowi najbliżej jest jak dla mnie dokonaniom Europe z ostatnich płyt. Brzmi on wyjątkowo bogato. Świetnie wypada też motörheadowy Bal żebraków, który nie trwa nawet 3. minut. No i wracamy do ballady Esemes, która trochę zyskała w moich uszach, ale dalej kojarzy mi się z tandetą i bolesną wtórnością. Niech panowie zostaną przy szybszych utworach, bo wychodzi im to znacznie lepiej. Bardzo dobrze wypadają wokale. Johan brzmi trochę jak mieszanka Piekarczyka i Markowskiego, czyli mamy solidny rockowy wygar z obowiązkową chrypką. Dużą rolę w muzyce Korpusu odgrywają instrumenty klawiszowe obsługiwane przez Włodzimierza Tyla, a w Nafcie, Respekcie i Tajemnicach przez Sebastiana Lewickiego. Przykro mi to pisać, ale wiele razy ich brzmienie jest chybione, mimo że w niektórych kompozycjach w rewelacyjny sposób dopełniają rockowy pazur (lordowski Imperator, Żądło). Niestety w Esemes jest przaśnie, a w całkiem niezłym Nienasyceni zajeżdżają tanim weselem. Nie rozumiem, skąd ten rozstrzał. Nie mogę sobie pozwolić nie wspomnieć o swojskich ksywkach muzyków: Johan, Dziadek, Czaszka, Mucha, Witek i Mariano. Bardzo luzackie i naturalne, co w czasach, kiedy wszyscy spinają się, żeby brzmieć groźnie, budzi dużo sympatii. Wyobraźcie sobie tylko – Janusz „Siepacz dziewic” Stasiak. O zgrozo! Wszystko jest już jasne – Korpus powrócił, aby przywrócić Polakom klasyczny metal. Przecież chyba już nikt nie wierzy, że TSA kiedykolwiek nagra coś nowego, Kruk gra zbyt nowocześnie i ucieka w stronę muzyki progresywnej, a te wszystkie nowomodne retro zespoły to zupełnie inna bajka. Nie będę kłamać, że „Respekt” zawsze trafia celnie, zdarzają się miałkie momenty i brak tutaj trochę własnego charakteru, ale w większości jest to zaskakująco dobry materiał, który sprawia, że szkoda mi, że zespół stracił tyle lat ze swojej kariery. Kto wie, jak daleko by zaszli.