Kroke – Cabaret of Death (Music for a Film)

Krakowskie trio Kroke to uznana marka zarówno w Polsce jak i na świecie. W swojej 20-letniej karierze nagrali dziesięć albumów, zagrali setki koncertów na festiwalach muzyki folkowej, etnicznej, czy też klezmerskiej. Dzielili scenę między innymi z takimi wykonawcami jak Nigel Kennedy, Peter Gabriel, Diego Galaz, mongolską wokalistką  Chahar Tugchi czy norweskim zespołem Tindra, a z polskich wykonawców – Anną Marią Jopek, Edytą Geppert, Tomaszem Stańko, czy chociażby z Krzysztofem Herdzinem. Wśród tych wydawnictw i niezliczonych projektów, w których biorą udział, z sukcesami, znalazła się prośba o stworzenie muzyki do fabularyzowanego filmu dokumentalnego w reżyserii Andrzeja Celińskiego pod tytułem „Kabaret śmierci”. Jest to wojenna opowieść o artystach żydowskiego pochodzenia, walczących o przetrwanie za pomocą twórczości muzycznej, teatralnej i filmowej. W obozach koncentracyjnych i w gettach organizują oni przedstawienia i koncerty. Walczą o życie, o duszę i o godność. Głównym bohaterem jest Komediant Rubinstein. Stworzony i zebrany materiał okazał się na tyle intrygujący i klimatyczny, że zespół postanowił go uporządkować, dograć kilka tematów i wydać pierwszy w swojej karierze album z muzyką filmową. Chociaż zwykle określenie muzyka filmowa zamyka stworzony materiał w pewnych sztywnych ramach, Kroke postawiło krok dalej tworząc album, który jest na tyle interesujący dla słuchacza, że sam w sobie tworzy dopracowaną, zamkniętą całość mogącą funkcjonować bez obrazu. Ponad 45 minut muzyki Kroke to podróż przez wielobarwne, zaskakujące, intrygujące, hipnotyzujące motywy muzyczne okraszone folkowymi i orientalnymi elementami od początku do końca albumu. Mnogość dźwięków to na pewno atut tej płyty. Wśród przeróżnych tematów i utworów na płycie „Cabaret of Death” znajdziemy słynny temat Kurta Weilla i Bertolda Brechta z „Opery za trzy grosze” Die Moritat von Mackie Messer, który stanowi znaczący kontrapunkt w albumie. Album mogą śmiało słuchać osoby, które nie widziały filmu Celińskiego. Zapewniam Was, że ci słuchacze, dzięki śmiałej i dosadnej muzyce będą mieli podobne obrazy w swojej wyobraźni przy opisywaniu poszczególnych utworów, jak ci, którzy dokument widzieli.