Lars Danielsson & Paolo Fresu – Summerwind

Spokojny, marzycielski, sugestywny i kontemplacyjny klimat. Surowy, ale przemyślany w pięknie melodii album. Perspektywa duetu w postaci kontrabasu i trąbki nie jest bombowa, ale zapewniam, że jest naprawdę uwodzicielska, zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z duchowym wymiarem gry Paolo Fresu i Larsa Danielssona. Oba instrumenty wręcz się w sobie stapiają. Owszem, są pewne skoki w bok i zdrada instrumentarium na wiolonczelę czy flugelhorn, ale wciąż tworzą one skromny duet, który delektuje nas niezwykłą intymnością. Być może w tym jest największa magia. Jak powiedział Danielsson, muzyk grający w duecie nie ma szansy na ukrycie się za innymi instrumentami. Jeden fałszywy ruch i kompozytor jest zgubiony. Polacy z pewnością skupią uwagę na utwór szczególny, Krzysztofa Komedy. Fresu ma przemyślane podejście do utożsamiane z Tomaszem Stańko kompozycji Sleep Safe and Warm. Mistrza ciężko przebić, ale mnie ten fragment od razu skierował myślami na rodzinną Sardynię Włocha. To chyba o czymś świadczy. Mimo instrumentalnych ograniczeń, album jest bogaty w stylistyczne odcienie muzyki. Oprócz oczywistego jazzu krążek zawiera elementy muzyki ludowej i klasycznej. Kompozycje są krótkie, ale jasno określający tematyczny stygmat i dostrzegalny kształt całości. Ponadto cały album prezentuje ciekawa konstrukcja i ułożenie poszczególnych kompozycji. Im bardziej się zagłębiamy, tym coraz śmielej odchodzimy od utworów okrywających się długimi tonami aby zamienić je w te śmiało korzystające np. z barokowej ornamentyki. Obaj muzycy z każdym nowym utworem chętniej i coraz bardziej się uzewnętrzniają. Oniryzm daje upust surowemu i technicznemu pragmatyzmowi, który w wielu momentach pomimo klasycznej melancholii pobudza… do głębszego słuchania. Ten duet można utożsamiać z poszukiwaniem poezji każdej pojedynczej nuty. Tylko i aż tyle.