Messenger – Threnodies

Po niezwykle ciepło przyjętym debiucie Messenger wracają, by udowodnić nam, że pokładane w nich nadzieje były uzasadnione. Mi osobiście płyta „Illusory Blues” wydawała się być nieco zbyt jednostajna. Większość kompozycji płynęła z wolna na psychodelicznych falach i często folkowo brzmiących gitarach. A nad tym wszystkim unosił się ciężki duch Pink Floyd. Nie twierdzę jednak, że była to zła płyta. Jest na niej sporo ciekawych rozwiązań i z pewnością zespół dobrze rokował na przyszłość. 2016 rok to właśnie ta przyszłość i wszystko, co nie do końca mnie w Messenger przekonywało zniknęło. Przede wszystkim nowe utwory pełne są dynamicznych zmian tempa i misternie budowanych konstrukcji, które nie raz zabierają nas w różne muzyczne rejony na przestrzeni jednego utworu. Oracles of War najpierw sponiewiera nas hard rockowymi harmoniami podkolorowanymi znakomitymi klawiszami, których nie powstydziłby się Jon Lord, by potem zagrać nam na emocjach pięknym wyciszeniem i obowiązkową liryczną solówką gitarową. Messenger nie zapomina jednak o swoich psychodelicznych zapędach, które w świetnym stylu wracają w Balearic Blue, który momentami pobrzmiewa też szwedzkim Beardfish. Szwedzkich mistrzów progresji swoją drogą słychać na „Threnodies” dość często, zwłaszcza w bardziej progresywnych momentach. Do przestrzennych kompozycji opartych głównie na kreowanym klimacie należą też Nocturne, który ma odrobinę kołysankowy charakter, zanim Jaime Gomez Arellano zaczyna szaleć za zestawem perkusyjnym, i niemal sielankowy Crown of Ashes, który w delikatny sposób zamyka „Threnodies”. Celestial Spheres i Calyx w rewelacyjny sposób łączą nastrojowość z instrumentalną ekwilibrystyką, a ten drugi kończy się dodatkowo jednym z najpotężniejszych riffów na płycie. Zespół dwoi się i troi, aby ich nowe kompozycje tętniły życiem, sekcja rytmiczna dba o nieustający pobudzający puls, wokaliści przepełniają to wydawnictwo autentyczną pasją, a gitary zapewniają melanż brzmień. Messenger zdaję się wreszcie być zespołem, który obiecywali nam recenzenci w 2014 roku.