Michał Sołtan – Malogranie

★★★★★★★★☆☆

 1. Dzieje Się 2. W Chowanego 3. Niechaj 4. Weź 5. Pan Sowa 6. Sercosłońce 7. Najlepiej 8. Mallada 9. Wchodzisz 10. Ciary 11. Mallada (IQ Version)

SKŁAD: Michał Sołtan – gitara, wokal; Rafał Dubicki – trąbka; Michał Tomaszczyk – puzon; Marcin Kajper – saksofon tenorowy i sopranowy; Maciek Kądziela – saksofon altowy; Miłosz Oleniecki – fortepian, Fender Rhodes; Łukasz Makowski – kontrabas

Marcin Jahr – perkusja; Tomasz Harry Waldowski – perkusja; Maciej Dziedzic – perkusja; Kwartet smyczkowy: Ela Fabiszak – skrzypce; Natalia Maciejewska – skrzypce; Bartłomiej Szymborski – altówka; Joanna Marczyk wiolonczela; Goście specjalni: Russ Spiegel (USA) – guitar (2); Irek Wojtczak – saksofon sopranowy (6); Dante Luciani (USA) – puzon (7)

PRODUKCJA: Miłosz Oleniecki, Damian Pietrasik, Michał Sołtan

WYDANIE: Arthorse 2017www.michalsoltan.com

„Malogranie” to efekt wspólnego grania, malowania, talentu, wiary w siebie i ciężkiej pracy. Michał Sołtan tworzył tę płytę pod wpływem uczucia, które popularnie zwie się miłość, a towarzyszyła mu w tym jego muza – Magdalena Jankowska (malująca). Ten niby mało skomplikowany proces, wszak jak to śpiewał niegdyś Andrzej Dąbrowski do zakochania jeden krok, przyniósł efekt w postaci muzyki przepełnionej potężną dawką endorfiny, która w tak inteligentnej postaci na naszej scenie muzycznej, zwłaszcza o tej porze roku, zdarza się niezwykle rzadko. 

Michał Sołtan to artysta wszechstronny i wyjątkowo aktywny. Śpiewa, gra na gitarze, komponuje, edukuje (warsztaty „Uwolnij Muzykę”), organizuje koncerty (Funk and Jazz Jam Sesions, Quality Jazz Live!), prowadzi autorski kanał na YT „Muzyk w formie” poświęcony muzyce i fitness. Jest również „człowiekiem-orkiestrą” albo, jak kto woli, „one-man band”, który przy pomocy loopera, czyli urządzenia do nagrywania ścieżek muzycznych na żywo i ich zapętlania,  jest w stanie stworzyć nawet bardzo złożone kompozycje i porwać przy tym publiczność, co udowodnił m.in. występując w programie „Must Be The Music”. Niniejsze wydawnictwo jest więc naturalną konsekwencją całego ciągu zdarzeń oraz determinacji w dążeniu do celu.

Do polubienia muzyki Sołtana wiedzie droga logiczna i prosta jak bity gościniec. Można rzec nawet, że ta paszczowo-instrumentalna twórczość – jak sam określa to artysta – jest lekka, łatwa i przyjemna. Melodie są wyjątkowo chwytliwe, teksty niepoprawnie optymistyczne, a samo wykonanie, jakby od niechcenia, nad wyraz naturalne. Słucha się tego z pełną satysfakcją, aczkolwiek całość pod żadnym pozorem nie jest z zamierzenia konformistyczną mistyfikacją. Wystarczy chociażby spojrzeć na skład tej produkcji, w której brali udział wybitni przedstawiciele jazzowego rzemiosła. Sam autor też niczym od nich nie odstaje, a jego solowe partie gitary zdwojone przez wokal, kojarzące się z firmowym zagraniem George’a Bensona, są ozdobą całego wydawnictwa. 

Nie ulega wątpliwości, że „Malogranie” ma swój czar i magię, a jej autor wyjątkową osobowość i potencjał. To stworzona przez zawodowców pełnokrwista muzyka rozrywkowa, w której znajdziemy mnóstwo ciekawych zagrywek i niuansów, które mogą naprawdę miło zaskoczyć, jak na przykład: pizzicato smyczków przechodzące w gitarowy puls reggae (W Chowanego), rewelacyjna partia gitary w utworze Sercosłońce nawiązującego stylem do elektrycznego okresu twórczości Milesa Davisa z lat 80. i wreszcie teksty – pozbawione banału, a jednocześnie wręcz onieśmielająco pozytywne. Dobrego męskiego wokalu z resztą nigdy nie było u nas za wiele, więc nie będzie przesadne stwierdzenie, że tego typu wydawnictwa to towar dziś deficytowy.