Mahogany Head Grenade – Return To The Point Of Departure (EP)

●●●●●●●●●○

1. Return to the Point of Departure 2. Trouble for Trouble 3. Vinedresser 4. Etude War Machine 5. Venetian Bricks

SKŁAD: Dan Hyer – gitara elektryczna; Mike Pritchett – perksuja; James Falcon – gitara basowa

PRODUKCJA: Sterling Winfield, Maor Appelbaum & Mahogany Head Grenade – Casey Diorio’s Valve Studios in Dallas & Maor Appelbaum Mastering

WYDANIE: 28 maja 2013 – niezależne

Ileż już mieliśmy w muzycznym światku wymyślnych nazw poszczególnych formacji, począwszy od „jeżozwierzowego drzewa”, przechodząc przez „ananasowego złodzieja”, a skończywszy na „tygrysie owocu granatu”. Otóż dostaliśmy kolejny – tym razem na bazie „mahoniowej głowy”. Mahogany Head Grenade to kolejna z tych nowinek, które budzą ciekawość jeszcze przed wejściem w ich obłędny świat muzycznych doznań, które tworzy zaledwie trzech instrumentalistów z Texasu. To może być szokiem, zwłaszcza ze względu na intensywność muzyki, jaką dostarczają na swoim debiucie zaledwie dwa lata od powstania samej formacji w 2011 roku. „Return To The Point Of Departure” to jedno z lepiej przyjętych przeze mnie produktów pochodzenia rockowo-instrumentalnego w ostatnim czasie.

Pierwszy z utworów zdobiony tą samą nazwą co tytuł wydawnictwa pozwala w zupełności zweryfikować, z czym będziemy mieli do czynienia. Co więcej, można od razu śmiało przyjąć, że jest to coś naprawdę pełnowartościowego. Muzyka organiczno-instrumentalna, chociaż początkowo nabite sample ścieżek głosowych doskonale dopełniają mroczną atmosferę, gdzie rolę emocji przejmuje upust ciepłej energii bijącej już od pierwszych kapitalnych riffów. Muzyka skomplikowana, acz nadzwyczaj precyzyjna, a przede wszystkim na moment nieustępująca bajecznym melodiom. Może niektóre wariacje powinny być zaaranżowane nieco mniej sugestywnie i nie tak przewidywalnie, ale nie wymagajmy za wiele.  Formacja technicznie dopracowana do ostatniego szczegółu, chociaż zdaje się, że umiejętności perkusisty oraz basisty delikatnie odstają od muzycznego zaawansowania gitarowej ekwilibrystyki Dana Hyera, a brzmienie jest delikatnie przerysowane nikłą selektywnością. To jednak nieistotne. Mahogany Head Grenade zupełnie bez kompleksów zawiązuje swoją sieć muzycznego aranżu, z której ciężko się obezwładnić. Trouble For Trouble to z kolei przykład na gustowne przebicie mięsistego groove’u nad wyrastającą mocą głównego tematu i angażującego riffu. Vindresser mogłoby być grane ku pamięci uczczenia najlepszych występów w postaci znanego duetu mistrza i ucznia, tj. Joe Satrianiego oraz Steve’a Vaia. Kompozycja o tyle ekscytująca, co bardzo dynamicznie rozwijająca, zresztą jak każda z pozostałych z niebotyczną ilością gitarowych przebieżek.

Nie pozwolą na wzięcie oddechu, ale po co go brać, skoro ta muzyka oddycha za nas. Na pewno udowadnia to również kolejny z utworów podtrzymujący tajemniczą aurę elektronicznym wstępem w Etude War Machine. Grupa jest nieustępliwa. Miażdży mocą i konsekwentną barierą dźwięków, które może już gdzieś słyszeliście, ale jeśli coś jest zrobione tak dobrze, to czy nie warto posłuchać, co mają do powiedzenia w tej kwestii inni? Burza emocji, której nie studzi również ostatnia kompozycja – Venetian Bricks. Nie mają litości dla instrumentów, które w ostatnim utworze zwolnione są jedynie w czasie krótkich breakdownów. Nie wierzę, że minęło zaledwie pół godziny. Muzyka z „Return To The Point Of Departure” prawdopodobnie byłaby w stanie zapełnić nie jeden długogrający album i każdy z nich byłby równie fenomenalny. Przesłuchałem po raz wtóry – mój umysł jest wypaczony jatką elektrycznego chaosu oraz nadzwyczajną ilością adrenaliny. Zapowiadany longplay z pewnością będzie niewiarygodny!

MAHOGANY HEAD GRENADE – TROUBLE FOR TROUBLE