Gars – Organizujemy muzyczną przestrzeń – wywiad z Przemkiem Lebiedzińskim, Adamem Piskorzem i Jakubem Rusakowem

Dawid Zielonka: Od premiery waszego najnowszego albumu minęło już sporo czasu. Powiedzcie czy, jako zespół jesteście zadowoleni z dotychczasowego odzewu?

Gars: Jasne, odzew ze strony internetu rzeczywiście jest spory i bardzo nas to cieszy, ale apetyt rośnie. Jesteśmy świadomi, że ta płyta nam się udała i powinni posłuchać jej wszyscy, którzy siedzą w takich dźwiękach (śmiech). Zebraliśmy sporo przychylnych opinii, ale najważniejsze dla nas jest, żeby przełożyło się to na jeżdżenie po kraju i granie tego materiału na koncertach. A z tym robi się w Polsce coraz większa „lipa”.

Dawid Zielonka: Zamiast tradycyjnych tytułów w nazwach utworów zaszyfrowaliście daty odnoszące się do ważnych wydarzeń politycznych i nie tylko. Skąd ten oryginalny pomysł? Co chcieliście przez to osiągnąć?

G: Tytuły ułożone w formie dat są tylko luźnymi nawiązaniami do zdarzeń, które się pod nimi kryją. Cel był jeden: uzyskać punkt wyjścia do dyskusji na trudne tematy zarysowanie w treści tekstów, czasami odbywa się to na zasadach prowokacji, sporo jest tu też ironii.

DZ: W szczególności ciekawi mnie jedna data, a mianowicie ta ukryta w tytule utworu „101112”. Czy, aby nie odnosi się ona do rozpoczęcia pre-orderu waszego albumu „Gruzy Absolutu, Rewizja Symboli”?

G: Dokładnie tak. To data, kiedy oficjalnie nowy materiał zaczął samodzielnie funkcjonować w „eterze”.

DZ: Co szczególnie przypadło mi do gustu w trakcie słuchania „Gruzy Absolutu, Rewizja Symboli” to światowa produkcja tego materiału. Zdradźcie naszym czytelnikom, jak doszło do współpracy Gars z Jackiem Endino i jak ona przebiegała?

G: Jack to człowiek, który nie musi szukać materiałów do realizacji. Zajmuje się tym, co mu odpowiada i w czym widzi potencjał. Wysyłaliśmy materiał do próbnego miksowania w kilka miejsc, także do Jacka. Zaskoczeniem dla nas było to, że chciał się tym zająć. Jego próbny miks zwalił nas z nóg, także oddaliśmy mu te nagrania z pełnym zaufaniem. Sama współpraca także była niespodzianką. Niesamowicie otwarty gość. Korespondencja z nim to nie tylko kwestie brzmienia i muzyki, ale także opowieści o jego życiu prywatnym, o tym jak spędza wakacje, jak pracuje itd. Często e-maile od niego zajmowały cały ekran (śmiech). Bardzo rozbawił go fakt, że tytuły numerów to… numery. Na początku nie mógł tego skumać i się w tym połapać.

DZ: Jakie zespoły was inspirują? Bliższa jest wam scena HC, czy metalowa?

G: Bardzo różne i każdego inne. Czasami poruszamy się w diametralnie różnych gatunkach w ramach swoich osobistych playlist. A jeśli chodzi o to co jest nam najbliższe. Cóż. Myślisz, że my to wiemy? (śmiech) Gramy to, co akurat nam siedzi w głowach, raczej nie zastanawiamy się jak to nazwać. Pewnie ze względu na wokal, przyjmowane przez nas muzyczne formy i podejście do grania muzyki bliżej nam jednak do hardcora. Nie bawią nas metalowe smoki i czarownice, choć wiadomo że są w tej muzyce też ciekawe elementy. Jeśli chodzi o zespoły, które inspirują nas wspólnie to na pewno od dziecka Biohazard (śmiech), a potem AmenRa, Neurosis, Le pre je ou souis mort i z naszego podwórka Blindead i Die last.

DZ: Wielu recenzentów upiera się, że wasza najnowsza propozycja zawiera zdecydowanie depresyjną muzykę. Jakie jest wasze podejście do takiej opinii? Pytam, bo osobiście ani przez chwilę nie byłem przez waszą muzykę przygnębiony, a raczej zdeterminowany do działania.

G: Super. Chyba właśnie o to nam chodzi. Grzebiemy trochę w problemach, na które nikt nie znalazł rozwiązania i raczej nie opowiadamy się za żadnym sposobem na ich rozwiązanie. Raczej organizujemy muzyczną przestrzeń do dyskusji na tematy, które są nurtujące. Zdecydowanie z nikim nie walczymy. A że ciągle z zewnątrz dostajemy sporą dawkę smutnych rzeczy do przemyślenia, to już nie nasza wina (śmiech).

DZ: Muszę przyznać, że wykazaliście się dużą odwagą, a przede wszystkim otwartością w doborze gości. Skąd taki wybór?

G: Chcieliśmy urozmaicić trochę melodykę partii wokalnych, stąd Sielak z Radio Bagdad, zróżnicować barwę mocniejszych partii, dlatego zaprosiliśmy Marion z Empire i wprowadzić trochę kontrastu, który doskonale podkreśliła Asia Kucharska z Kiev Office i 1926. Poza tym chcieliśmy pokazać, że trójmiejska scena muzyczna to jedność, bez względu na to, kto co gra.

DZ: Szczególnie potężnie wypadł wspomniany przez ciebie duet Piołuna z Marzeną Drzeżdżon w utworze „111111”. Planujecie dalszą współpracę z ta wokalistką?

G: Żadnych dalszych planów nie było, ale kto wie… Jesteśmy otwarci na eksperymenty i współpracę.

DZ: W „260112” tekst i muzyka tworzą swoisty monolit sprawiając, że jest to jeden z moich ulubionych utworów na płycie. Przybliżcie proszę genezę tej kompozycji.

G: Taki efekt staraliśmy się uzyskać w każdym utworze. Najwyraźniej w tym to jest najbardziej czytelne. Miało być paranoicznie i uzmysławiać hipokryzję, i chyba tak jest. To nasz najwolniejszy i chyba najcięższy utwór, lubimy przedstawiać go na koncertach jako nasz hit na Opole (śmiech).

DZ: Data ukryta w tym utworze odnosi się do międzynarodowej umowy ACTA, prawda? Ciekawi mnie stanowisko zespołu odnośnie tej kontrowersyjnej umowy.

G: Tak jak mówiłem wcześniej. My nie jesteśmy na tyle mądrzy, by uznać coś za dobre bądź złe. Wskazujemy za to na wszechogarniającą hipokryzję w tej sytuacji, a wnioski może każdy wyciągnąć sam.

DZ: Na „Gruzach Absolutu, Rewizja Symboli”  zaprezentowaliście duży postęp względem „Gdzie Akcja Rozwija Się”. Czy na kolejnym albumie możemy się spodziewać dalszych poszukiwań czy odnaleźliście już swoje brzmienie?

G: Kolejny materiał będzie raczej znów przestrzenią, którą już teraz staramy się wypełniać w oparciu o nowe pomysły, doświadczenia i inspiracje. Mamy chyba jakiś tam „nasz” styl, ale to nie znaczy, że zostanie tak już na zawsze; jest dużo nowych pomysłów. Niektóre skręcają w lekko inną stronę niż na „Gruzach”. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

DZ: Na koniec chciałbym jeszcze poruszyć temat teledysku do „270492”. Wyszedł wam intrygujący i zapadający w pamięć obraz. Kto był pomysłodawcą i jak przebiegała praca nad nim?

G: Chcieliśmy zrobić coś prostego i minimalistycznego i tylko takie wytyczne dostał twórca teledysku -Tomasz Halski „Halas”. Daliśmy mu wolną rękę w budowaniu fabuły i interpretacji utworu. Efekt widziałeś.

DZ: Serdecznie dziękuje za wywiad i pozdrawiam w imieniu Laboratorium Muzycznych Fuzji.

G: Wielkie dzięki za zainteresowanie. Zachęcamy wszystkich do przesłuchania płyty.