Opeth – Pale Communion

Album przesiąknięty dramaturgią, mrokiem i nostalgią, która przeplata się z przebojowymi (!) elementami i prowadzącym cały koncept wokalem Mikaela Åkerfelda (River). Płyta rozegrana z rozmachem i spójną dynamiczną wizją. Znajdą się oczywiście pewne omsknięcia, a raczej chwilowe zejścia z obranego toru poprzez nadto ekstrawertyczne ornamentalne popisy, ale grunt to powrót na wcześniej ustaloną formułę. Tu warto wspomnieć o niezastąpionych wstawkach akustycznych harmonii, które przecież jako nieliczne kojarzone będą ze starszymi dokonaniami tej formacji. Podobno do tej samej rzeki dwa razy się nie wchodzi, ale wspomniany River to doskonały przykład stadium rozwoje Opeth, który w drugiej części powraca sentymentalnie do swoich korzeni. Płyta nie zaskakuje jak „Heritage” (2011). Z pewnością bardziej wyważona i przemyślana, ale raczej przejdzie bez większego pogłosu. Niestety…