Paweł Wszołek Quintet – Faith

★★★★★★★☆☆☆

1. Powrót Syna 2. Bywa lekko 3. Ojciec Niebieski 4. Skała 5. Gość 6. Psalm 27 7. 7 8. Dar wiary

SKŁAD: Paweł Wszołek – kontrabas; Mateusz Śliwa – saksofon tenorowy; Łukasz Kokoszko – gitara; Sebastian Zawadzki – fortepian; Grzegorz Pałka – perkusja

PRODUKCJA: Paweł Wszołek, Weronika Wierzba & Maciej Stach – RecPublica Studios w Lubrzy 

WYDANIE: 1 września 2016 – For Tune

Kwintet Pawła Wszołka ma poniekąd ten sam cel, dla którego powstał nasz serwis, a mianowicie nieść alternatywę wobec muzyki o niskiej wartości artystycznej. Fakt że piszemy na naszych łamach o tym kwintecie od razu więc powinien potwierdzić wartość projektu. Formacja na którą składają się młodzi muzycy niesie z sobą pokłady świeżych pomysłów i muzyki niezamkniętej w szablonach, a to już dużo.

Album o tyle ważny że pieczę trzyma nad nim lider będący jednocześnie jego producentem i osobą odpowiedzialną za całą aranżację. Z pewnością mamy więc do czynienia ze spójną wizją, która natchnęła tego wyjątkowo zdolnego kompozytora. Kim jest ów kontrabasista młodego pokolenia? To wielokrotny laureat licznych polskich festiwali. Swój debiut zaliczył w postaci dobrze recenzowanego albumu „Choice”, a „Faith” miał wyłącznie potwierdzić jego niebywałą dojrzałość i muzykalność. 

Jak sam mówi o albumie jej autor: (…) jest dla mnie bardzo osobista. W większości zawiera utwory, które opowiadają o mojej wierze i poznawaniu Boga, szczególnie jako Ojca. Stąd tytuły takie jak Powrót syna, Ojciec Niebieski, czy Dar Wiary. Zaprosiłem do współtworzenia tej płyty muzyków, którzy towarzyszą mi od lat. Trzon tworzy kwartet z którym nagrałem pierwszą płytę „Choice”: Łukasz Kokoszko, Sebastian Zawadzki i Szymon Madej. Na nagranie płyty Faith zaprosiłem także znakomitego saksofonistę Mateusza Śliwę. Wierzę, że w muzyce chodzi o coś więcej niż bardzo dobrze zagrane przez grupę muzyków różne wysokości dźwięków i to pragnąłem zawrzeć na płycie. Mam nadzieję, że to ‚więcej’ będzie odczuwalne i że będzie poruszało serca słuchających.

Znajdując w składzie Sebastiana Zawadzkiego wróciły też moje wspomnienia do jego płyty, którą zresztą bardzo pochlebnie zrecenzowałem (LINK). Na płycie potwierdza swoje umiejętności wnikliwą analizą pieszczotliwych linii melodycznych i krnąbrną wizją budowy swoich partii (7). Projekt Wszołka utrzymany jest jednak w nieco innej manierze wobec płyty „Euphony” Zawadzkiego. Prezentują materiał bardzo przemyślany w obrębie współczesnych granic jazzowego nurtu. Aranżacje oparte są na stabilnych motywach, wykonane z pieczołowitą starannością. Moją uwagę zwróciła na płycie płynność materiału i doskonałe proporcje, a co za tym idzie świetne operowanie dynamiką. Najciekawsza jest budowa kompozycji, która w większości przypadków zaczyna się od tęgich kulminacji całego instrumentarium, aby w chorusach zaznaczać swoją subtelność w taktownych motywach i melodycznej rewaloryzacji harmonicznego piękna. Tego dodają również saksofonowe zygzaki Mateusza Śliwy.

Wrażliwości projektowi dodaje perkusja, która na tle odważnych partii kontrabasu sprawia wrażenie instrumentu, który stara się okiełznać rytmiczną wirtuozerię Wszołka, popisującego się zresztą swoimi umiejętności w każdej z kompozycji. Charakter niespodziewanie – nie ujmując nic zdolnościom Łukasza Kokoszko – zburzyły we mnie jego partie gitary, które niekoniecznie uzupełniała materiał swoją charakterystyczną barwą stwarzając poczucie nieco przytłaczającego elementu ze względu na dość rwane irytujące motywy. Zdecydowanie brzmi ona lepiej w kompozycjach, w których gitara wnosi pozornie nieznaczącą subtelność, dokładając poszczególne cegiełki aranżacji z większym pietyzmem na tle pozostałej struktury kompozycji (Gość).

„Faith” mimo wszelkich zarzutów to materiał niezwykle absorbujący, a przy tym niezwykle łatwy do zanalizowania ze względu na zwięzłe łączenie free jazzowych zygzaków z gatunkiem post-bopu. Z pewnością zadowoli wielu niedoświadczonych w sferze jazzu fanów innych muzycznych nurtów dzięki swojej umiejętnej fuzji awangardy i mainstreamu. O jazz w Polsce raczej nigdy nie było trzeba się martwić. Wygląda na to że rośnie nam kolejne pokolenie z którego będziemy dumni. Jeśli na takim etapie dostajemy bowiem tak zrównoważony i nowatorski materiał, to aż nie mogę się doczekać więcej.