Piotr Schmidt & Wojciech Niedziela – Dark Morning

★★★★★★★★☆☆

 1. Dark Morning 2. Seclusion 3. To Kiss The Ivories 4. Long Days Intro 1 5. Dla Norberta 6. Przestwór 7. Sanostol 8. Long Days Intro 2 9. Paderewa Waltz 10. Fragtime 11. Long Days Lonely Nights 12. Casimir

SKŁAD: Piotr Schmidt – trąbką; Wojciech Niedziela – fortepian PRODUKCJA: Maciej Stach, Piotr Schmidt & Wojciech Niedziela – Jazzovia Recording Studio in Gliwice WYDANIE: 2017 – SJ Records

„Dark Morning” to współpraca będąca efektem połączenia sił trębacza młodego pokolenia Piotra Schmidta oraz czołowego pianisty jazzowego Wojciecha Niedzieli. Projekt skrystalizował się podczas jednego z wspólnych koncertów w 2016 roku. Klimat i współbrzmienie tego duetu, jeśli wierzyć świadkom, trudno było wtedy zlekceważyć, a słuchając tego wydawnictwa w dniu dzisiejszym możemy zdać sobie sprawę, że rezygnacja z pomysłu ich wspólnej rejestracji okazałaby się niepomiernym błędem.

Dwa pokolenia jazzmanów. Różnica wieku i doświadczenia może dać wrażenie, że projekt nie miał szansy na sukces. A jednak miłość do jazzu sprawiła, że oba te światy doskonale się uzupełniają, zapraszając nas do królestwa nieziemsko pięknych melodii i refleksji. Szacunek do harmonii i jazzowej tradycji spaja ujmująca technika, która nie przytłacza jednak rozmachem swoich struktur. Nie ma tu również zbyt wielu melodycznych kontrastów oraz innych rytmicznych kontrapunktów. Uwagę skupiono bardziej bowiem na kolorycie i płynności aranżacyjnej, poddając słuchacza próbie balladowej formy oraz instrumentalnej oszczędności. Owszem, muzycy niekiedy przedstawiają nam bardziej awangardowe kompozycje (Przestwór) bądź też całkowicie wyimprowizowane w całości (Selcusion), a innym razem sięgają do odważniejszym fragmentów obudowanych na żartobliwej wręcz konstrukcji utworu (Sanostol, Fragtime). O ile forma eksperymentalna dwóch pierwszych się sprawdza, to dwa ostatnio wspomniane wyjątki szczerze powiedziawszy nieco niepotrzebnie rozszczelniają całą strukturę albumu, chociaż z drugiej strony mają ku temu świetny powód zdystansowania materiału od zbyt dostojnie zachowanej formy powagi i skupienia.

Muzyka jednak nawet kiedy w większości przypadkach jest nieco deprymująca w swojej wymowie, to przecież w bólu rodzą się największe dzieła. Kompozycje wprowadzają niezwykłą dozę nostalgii, sprawiając wrażenie, że utwory gdzieś już się wcześniej słyszało. Ta forma specyficznego liryzmu zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. Rozpływający się fortepian z pięknie zachowaną przestrzenią dźwięku  i przeszywającą trąbką. Podkładane harmonie, wzajemne podkreślanie dźwięków poprzez spójność brzmienia sprawia wrażenie prowadzenia rzeczywistego dialogu, którego forma zrodzona jest w spontanicznej wymianie techniki i doświadczenia. Trąbka świetnie wykańcza efekt swoją delikatności, a fortepian swoją dynamiczną mową precyzji.

Intymny nastrój promieniuje szlachetnością i niespotykaną głębią przekazu. Całość trzyma w ryzach niesamowity puls emocjonalnej finezji. To duet, który efektywnie rozczula nas swoją niezwykłą subtelnością. Sprawdźcie chociażby przepiękne motywy z Casimir, Dark Morning czy też Kiss the Ivories, a poznacie receptę na sukces. Flirt dwóch instrumentów rzadko daje tak piękny efekt melancholii. Wyjątkowe aranżacje, spójna improwizacja oraz ujmujący klimat tego wydawnictwa sprawiają, że album karze do siebie nieustannie wracać za sprawą tworzenia ze słuchaczem emocjonalnej wręcz więzi z muzyką – co przyznacie sami – nie zdarza się często.