Pluto’s Doubts – Сизиф

W przypadku zespołu Pluto’s Doubts będę grać nieczysto i kusić pieniędzmi i krótkim czasem trwania ich albumu. Czemu? Bo ten zespół zasługuje, by każdy go usłyszał. Odkąd poznałem tę macedońską załogę miesiąc temu, nie mogę przestać jej wychwalać. Bardzo żałuję, że już jesteśmy po podsumowaniach 2017 roku, bo umieściłbym „Сизиф” w pierwszej trójce mojej listy. Nie żartuję. Więc zaczynam kuszenie. Album można ściągnąć zupełnie za darmo, używając serwisu bandcamp, a co gorsza nawet nie ma opcji płatności. Tak, to tragedia, bo dałbym im znacznie więcej niż powinienem. Album trwa niecałe 40 minut, co jest kolejną tragedią, ale może łatwiej mi będzie was skusić, bo wiem, jak cenny jest czas. Zespół ze Skopje gra rocka, w którym ważną rolę odgrywa syntezator. Niby historia stara jak świat i przemaglowana na milion sposobów, a jednak Pluto’s Doubts przewyższa w moim odczuciu każdy inny zespół, który próbował mieszać elektronikę z rockiem. Może sukcesu należy doszukiwać się w równowadze, a może zwyczajnie w wielkim talencie poszczególnych muzyków. Już w pierwszym z brzegu Самоглад wydatny puls syntezatora zajmuje honorowe miejsce, ale ani przez chwilę nie jest nachalny. Kompozycja Скржави Цртежи pokazuje, że Pluto’s Doubts w mniej niż 4 minuty potrafi porwać słuchacza na dziesiątki sposobów: świetne melodie, niespodziewana partia fortepianu, ostre riffy i solówka na gitarze, a na deser solo perkusyjne (!). Coś niesamowitego. W moim ulubionym na płycie (Кула) z kolei pojawiają się trąbki, a perkusja stara się wybić mi dziurę w głowie. Zaskoczeń nie brakuje, a ostatnie, które stawia kropkę nad i, sprawia, że nigdy nie mam wątpliwości, że tych 9 utworów jest perfekcyjne. „Сизиф” jest płytą wybitną, brzmienie jest dynamiczne z akcentem na rytm, który chyba płynie panom w żyłach, bo takiego wyczucia dawno nie słyszałem. Do tego zespół nie stawia sobie żadnych barier i podąża, gdzie tylko ich muzyka zabierze. A wokal? Są dwa. Główny potrafi zabrzmieć jak Andrzej Piaseczny (Хегел + Канти), a wspierający jak Kortez (Етна). Już tak długo słucham tego albumu, a wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem. Coś w tym musi być.