Abstrakt – Limbosis

★★★★★★★★

1. Theratoma 2. The Bus 3. Clockhouse 4. Wolf 5. Bloody Mary! 6. Liars Symphony 7. Greatnot 8. Journey

SKŁAD: Krzysztof Podsiadło – wokal;  Michał Fiałka – gitara; Maciej Dados – syntezator; Jakub Puszyński – bas; Łukasz Simiński – perkusja

PRODUKCJA: Łukasz Frankowski

WYDANIE: 2015 – niezależne

www.abstraktband.com

Zespół Abstrakt znam od lat może trzech. Zrobili na mnie wrażenie od pierwszej chwili. Ich rozbudowane, wtedy jeszcze instrumentalne utwory, pełne licznych pomysłów i ciekawych rozwiązań, do tego okraszone animacjami, wciągnęły mnie w swój klimat. Chociaż dołączenie Krzysztofa Podsiadło na wokalu przyjąłem z pewnymi obawami, to na kolejnym koncercie okazał się godnym uzupełnieniem składu. Czekałem na tę płytę. Każdą nową informację łykałem jak karp wodę. A kiedy album do mnie przyszedł – nomen omen w… Wigilię – zacząłem go słuchać i od razu stwierdziłem, że warto było czekać.

Zespół Abstrakt i chór dziecięcy z Kwilicza 

Co gra Abstrakt? Powiedzenie „rock progresywny” to trochę za mało. Jak sami piszą o sobie, łączą: (…) hipnotyzujące melodie i ostre brzmienie z impulsywnymi kompozycjami. Muzyka wyrywa słuchacza z konwencjonalnych schematów poprzez ekspresywne wyrażanie wizji jej twórców. Trudno to lepiej określić. „Limbosis”, koncept album, zabiera nas w podróż, która zresztą jest jego tematem, po krainie wyobraźni muzyków. A kraina ta to bynajmniej nie tolkienowskie sielankowe Shire. Kompozycje są nasycone różnego rodzaju efektami, pogłosami itp., które dają tej muzyce ogromną przestrzeń. Momentami kojarzy mi się z pracami Giegera (autor m.in. koncepcji Obcego w serii „Alien”). Warto słuchać tej muzyki na słuchawkach i porządnie się na niej skupić, ponieważ za każdym przesłuchaniem można odkryć coś nowego, jakieś ukryte smaczki dodające uroku. Nie mówiąc już o chórze dziecięcym w Clockhouse, który wzbudza ciarki po plecach. Za każdym razem. 

Prace nad albumem – po lewej Jakub Puszyński 

Co do brzmienia to… jest bardzo dobrze. Każdy instrument można wyodrębnić, jest bardzo selektywnie. Zarówno w ciężkich partiach w Wolf, jak i na samym wstępie w Teratoma. Zarówno przesterowane, jak i czyste gitary Michała Fiałki, bas Kuby Puszyńskiego (wstęp do Bloody Mary! czy Liars Symphony, polecam szczególnie miłośnikom grubych strun) czy perkusyjne popisy Łukasza Simińskiego. Trzeba przyznać, że w tym ostatnim elemencie nie potrzeba żadnych solówek – każdy utwór ma na tyle złożoną sekcję, że samo to może robić za jedno wielkie solo. Gościnne syntezatory, obecnie stałego członka grupy – Macieja Dadosa – dodają utworom kolejny poziom. Są jak masło do chleba – niby mały dodatek, ale bez niego byłoby tak sucho i pusto. Śpiew Krzysztofa, raz łagodnie prowadzący za rękę, a innym razem znów nakazujący biec przed siebie, też należy pochwalić. W takim albumie bardzo ważna jest realizacja, którą tutaj wykonano solidnie. Żaden instrument się nie zlewa, nikt nie wchodzi sobie w pasmo i ostatecznie wszystko jest na swoim miejscu. 

Jedyne, co mogę zarzucić to stosunkowo niewiele faktycznie słyszalnych efektów nagrywania binauralnego. Owszem, są momenty, w których głosy, kroki, dźwięki zdają się chodzić wokół słuchawek, jednak, szczerze mówiąc, spodziewałem się podobnych efektów w samej muzyce, że może coś mnie bardzo zaskoczy. Aczkolwiek to, co jest dodaje kolejny poziom do całego konceptu i buduje specyficzny nastrój. 

Abstrakt to młody, solidny zespół na polskiej scenie progresywnej. Swoją płytę zrobili bardzo porządnie – wydali ją sami, bez wytwórni, wkładając w nią mnóstwo pracy. Panowie, nie pozostaje mi nic innego, jak ukłon z mojej strony. Warto było się napracować. Efekt powala. A jakie ma się po tej muzyce sny…

ABSTRAKT – TERATOMA