André Perim – Dágua

★★★★★★★☆☆☆

 1. Babel 2. Canoa 3. Umbigada 4. Orinoco 5. Outono 6. Mapa Mundi 7. Aqualouco 8. Vento Lunar

SKŁAD: André Perim – organy, syntezator, fortepian akustyczny (5, 6), PVCfone (2, 4), perkusjonalia (2). Gościnnie: Wellington Soares – perkusja (1, 2, 3, 8); Rodrigo Sebastian – bas (3, 8); Pedro Mazzilo – gitara elektryczna (4); João Pellegrino – gitara akustyczna (8); João Pedro de Lima Junior – eterofon – theremin (4)

PRODUKCJA: Bruno Scantamburlo, Itiberê Andrade, Léo Ribeiro  – Estudio Dharma & Estúdio Base A

WYDANIE: 2014 – Sonopress Rimo

www.andreperim.com

Olá! Przesyłka z Brazylii. W życiu bym się nie spodziewał, że ktoś będzie ciekawy naszej opinii z samego serca Amazonii. Globalna wioska muzycznych brzmień objęła więc i nas swoim terytorium. Co z tym fantem zrobić? Jak podejść do muzyki, której muzyczny tradycjonalizm – z góry zakładam – odbiega od naszych standardów? Błąd Konradzie! Niczego się nie zakłada z góry. Włączam więc „Dágua” i odpływam.

Każda z kompozycji to oddzielna opowieść wymijająca się duchowymi tematami brazylijskiego folkloru.

Artysta znany muzycznej scenie Rio de Janeiro już od lat 90., dlatego trudno uwierzyć, że na rynek wprowadza dopiero swoje pierwsze autorskie i tak bardzo osobiste wydawnictwo. André Fernandes Perim stworzył coś naprawdę z innej beczki. Debiutancki album tego brazylijskiego kompozytora to wręcz perła organicznej muzyki, która w polocie muzycznej materii nabiera ciekawych barw, łącząc ze sobą eksperymentalizm rocka lat 70. z tak bardzo odmiennym tradycjonalizmem afrykańsko-brazylijskich brzmień. Gdzie Afryka, a gdzie Brazylia? – powiecie. Kawał drogi, ale taka wizja nie przeszkadza, jeżeli uprzednio współpracowało się m.in. z artystami z Angoli czy Republiki Zielonego Przylądka, a w latach 90. wraz z liderem Cidade Negra było się prekursorem brazylijskiego reggae, którego nota bene na tej płycie nie znajdziemy

Na rynek wprowadza dopiero swoje pierwsze autorskie i tak bardzo osobiste wydawnictwo. 

Album jest więc przede wszystkim zorientowany na fuzje rytmicznych paraboli, które wiążą swoją konwencję na tle mocno syntetycznych klawiszy oraz klasyki fortepianu i gitary. Wychodzi z tego dość kontrowersyjna mieszanka egzotycznego ambientu z odcieniem krautrocka  i mistycznego jazzu spod szerokiej strzechy world (Orinoco, Outono). Każda z kompozycji to oddzielna opowieść wymijająca się duchowymi tematami jakże egzotycznego spirytualizmu i nostalgii brazylijskiego folkloru (Canoa), czasem łamiąc schematy i zwracając się ku bardziej frywolnym tematom (Umbigada, Agualuoco), ażeby w końcu wykorzystać eksperymentalny potencjał wspomnianej psychodelii rocka lat 70. (Orinoco, Vento Lunar) czy też motywów sięgających po poletko jazzu (Mapa Mundi). Tak na marginesie. Ta ostatnia kompozycja jako jedyna jest autorstwa innego artysty, a mianowicie Leandro Bragi, z którym A. Perim współpracował na albumie przy wszystkich orkiestracjach. Muzyka nie jest wymagająca. Wymagająca jest jednak idea podjętej konwencji, która dla pospolitego Europejczyka może być za ciężka do zrozumienia bez świadomości kultury Brazylii (Babel, Umbigada), a zwłaszcza tradycji afroamerykańskiej religii Candomblé. Ten element oparty w dużej mierze na muzycznych rytuałach ma swój spory udział w rytmicznym schemacie albumu „Dágua”, w których tworzeniu pomógł Mestre Humberto – człowiek, któremu album jest w całości dedykowany.

Szczerze powiedziawszy, na początku byłem sceptyczny, głównie ze względu na dość sporą syntetyczną oprawę tak bardzo organicznej przecież muzycznej wizji. Zróżnicowanie pojednało jednak we mnie chęć przebicia się przez tę brzmieniową myśl i ostatecznie zdobyło moje uznanie tak osobistym i oryginalnym dziełem. Ja również osobiście dziękuję, że te dźwięki dotarły z tak daleka i do moich uszu. Obrigado!

ANDRÉ PERIM – BABEL