Drekoty – Persentyna

●●●●●●●

1. Listopad 2. Poddania 3. Drekoty 4. Parestezja 5. Skrzypię 6. Raut 7. Masłem 8. Tramwaj 9. Za 10. Plan B 11. Kontinuum 12. Powrót 13. Szary 14. Upał

SKŁAD:  Ola Rzepka – perskusja, pianino, wokal; Magda Turłaj – wokal, skrzypce bezprogowe, klawisze; Zosia Chabiera – wokal, skrzypce, 

PRODUKCJA: Kuba Łuka

WYDANIE: 16 listopad 2012 – Thin Man Records

Panie i Panowie! Proszę zająć swoje miejsca i przygotować się na niezwykłe przedstawienie. Wystąpią przed wami trzy kobiety o silnych muzycznych charakterach, a to co wam zaprezentują zowie się „Persentyna”. Jakiekolwiek przysypianie, pochrapywanie, czy oddawanie się innym czynnością w trakcie spektaklu jest surowo wzbronione. Nie przestrzeganie tych zasad może poskutkować przeoczeniem ważnych fragmentów tego niezwykłego przedstawienia.

Kurtyna w górę! Przedstawienie czas zacząć! Zauważyłem niepokojącą tendencje w dotychczasowych recenzjach albumu „Persentyna” – otóż duży procent recenzentów w obliczu niewątpliwie trudnej do sklasyfikowania i opisania muzyki Drekotów postanowiła skupić się bardziej na skomponowaniu równie górnolotnych figur stylistycznych i metafor, co muzyka tych trzech pań niż na prostym i klarownym ocenieniu omawianego albumu. Nie przeczę, że duża część recenzentów wzniosła się swoimi tekstami na artystyczne wyżyny, tym samym wzbogacając swoje CV urokliwą i często błyskotliwie oprawioną myślą. Ciekawi mnie czy jest to spowodowane faktem, że muzyka Drekotów jest tak inspirująca, czy po prostu wprawia w kompleksy biednych recenzentów, którzy chcą sprostać w pewien sposób kompozycjom zawartym na ocenianym krążku. Nikogo tutaj oczywiście palcami nie wytykam i nie obrażam, sam miałem duży problem z podejściem do tej recenzji i nie jestem w pełni obiektywny, bo starałem się spoglądać na konkurencyjne recenzje tylko pobieżnie, żeby nie zaburzyć swoich przemyśleń.

„Persentyna” to bez dyskusji ciężki orzech do zgryzienia, zarówno muzycznie, jak i tekstowo, a opisywanie każdego utworu pojedynczo, może się zamienić w męczącą „powtarzankę” przymiotników i odczuć. Muszę zacząć od najprostszego stwierdzenia – „Persentyna” mi się podoba, ale jest to uczucie trudne, bo nie chciałbym być z nią w związku, a trzymać się na uboczu i pielęgnować w sobie to zauroczenie, by nie prysło w bliższym z nią kontakcie (przykład zabawy formą w recenzji). Zauważyłem, że osoba pobieżna, która słyszy u mnie debiutancki album tych pań potrafi powiedzieć: Czego ty słuchasz?! z lekką pogardą w głosie i dezaprobatą, bo „Persentyna” nie sprawia dobrego pierwszego wrażenia, zwłaszcza, że muzyka jest połamana i wymagająca; z ciężkimi do zanucenia melodiami na czele. Mnie do zrecenzowania tego albumu zachęcił singiel Za, który robi zgoła inne wrażenie niż powiedzmy, taki Skrzypię, przepełniony dźwiękami skrzypiec i wyrazistymi uderzeniami w klawisze. Za zaintrygował mnie mrocznym, niepokojącym klimatem i przeraźliwie krzykliwym finałem przypominającym mi moje pierwsze spotkanie z Aphex Twinem w wieku 12 lat. Dodatkowo singiel zdradzał inspiracje bardziej nakierowane na elektronikę, a zagłębienie w resztę materiału wykazuje, że Drekoty lubią zanurzyć się w formy niemal teatralne z szerokim wykorzystaniem perkusjonaliów i organów. Ciekawie skonstruowany jest też Szary, w którym Drekoty wprowadzają nas w spokojny nastrój by zaserwować nam niespodziewane przejście w bardziej dynamiczne elektroniczne podrygiwanie na sam koniec, które mnie osobiście pobrzmiewają Björk. Najbardziej zwyczajnie w zestawie wypada Powrót, gdzie dostajemy po prostu dobrą i melodyjną piosenkę.

Wcześniejszy dorobek trzech kobiet tworzących Drekoty jest mi nieznany, więc trudno mi powiedzieć cokolwiek o rozwoju, a tym samym kierunku w jakim grupa może się rozwinąć. W przyszłości na pewno chciałbym sięgnąć po ich Ep-kę by poznać genezę tej ciekawie skomponowanej muzyki, bo kompozycyjnie „Persentyna” jest dziełem pełnym. Trudno wytknąć jakieś rozwiązanie, które byłyby niespójne lub nieprzemyślane. Każdy aspekt, od chórków, pojękiwań, wielogłosów, czy cofniętej lekko w produkcji perkusji wydaje się być dokładnie przemyślany i z premedytacją wykonany. Jeżeli był to wynik całkowicie spontaniczny to jestem pełen podziwu dla muzycznej wyobraźni Oli, Zosi i Magdy.

Brakowało na polskim rynku fonograficznym zespołu, który w tak buntowniczy sposób wykorzystywałby tak ortodoksyjne instrumentarium. Szczególne piętno odciskają na albumie radzieckie organy Venta, które w paru miejscach przywołują wręcz skojarzenia ze starymi filmami grozy (instrumentalny Kontinuum, Masłem, w mniejszym stopniu Plan B). Duży nacisk został też położony na rytmikę – wydaje mi się, że to kamień węgielny tego albumu. Oczywiście „Persentynie” nie brakuje też paru wad, a właściwie jednej znaczącej. Na krążku upchnięto, aż 14 tracków (w tym ukryty Upał), które nie należą wcale, do krótkich, co dla dzisiejszego słuchacza nastawionego głównie na konsumpcje może być odstraszające, zwłaszcza jeśli nie ma cierpliwości by odkrywać kolejne warstwy „Persentyny”. Poza tym częste słuchanie tego materiału może okazać się męczące, dlatego polecam jego rozsądne dawkowanie.

Dużo dobrego znajdą tutaj dla siebie miłośnicy zabaw słownych. Teksty przez jednych zostaną uznane za wieloznaczną poezje, a przez innych okrzyknięte bełkotem bez ładu i składu, którego jedynym celem jest by po prostu coś tam śpiewać. Jako miłośnik lingwistyki akceptuje liryki w całej okazałości i mimo, że nie mam zamiaru nazywać ich poezją to usatysfakcjonowały mnie one w pełni i zdarzało mi się je podśpiewywać, nawet jeśli nic z nich nie rozumiem.

Od początku tej recenzji znacie już ocenę jaką wystawiłem „Persentynie”. Wskazuje ona na to, że debiutancki album Drekotów to zdecydowanie udana porcja muzyki, ale jeszcze nie na tak wysokim poziomie by uznać te trzy panie za zjawisko. Niemniej jednak Drekoty są na dobrej drodze by wyrobić sobie naprawdę dobrą markę na krajowej scenie alternatywnej i tego im właśnie życzę. Jeżeli lubisz nieoczywiste i wymagające dźwięki i nie przeszkadza ci towarzystwo piekielnie uzdolnionych kobiet to śmiało sięgnij po „Persentyne” i nie puszczaj.

Kurtyna w dół! Przedstawienie czas zacząć!