Last Step – Sleep

●●●●

1. Xyrem 2. Somno 3.Microsleeps 4. My Off Days 5. Obispo 6. Lazy Acid 3 

7. Avocado 8. Cimicdae 9. Rohypno 

SKŁAD: Aaron Funk – Renoise

PRODUKCJA: Aaron Funk

WYDANIE: 7 maja 2012 – Planet Mu

Kolejny elektroniczny projekt Aarona Funka, znanego również jako Venetian Snares, przypomina podróż po nerwowych impulsach śniącego robota. Płyta może być jednak sporym zaskoczeniem dla zaznajomionych z kompozycjami kanadyjskiego muzyka. Tempo jest znacznie wolniejsze, senne, a właściwie wręcz otępiające. Aranżacje posiadają wspólny melodyczny rdzeń, choć każdy z utworów jest dziwacznie inny. Prawdopodobnie jest to zamierzony zabieg, a nie brak weny twórczej – swoisty zapis somnambulicznych obrazów, którym po przebudzeniu brakuje jakiejkolwiek logiki, zaś śniącemu wydają się jak najbardziej sensowne. Polecam nie oceniać krążka po pojedynczych kawałkach, ale jako kompozycyjną całość, która od hipnagogów wiedzie do fazy snu głębokiego… albo bezsenności.

Koncept albumu wziął się – a jakże – z zapisu tworów, jakie pojawiły się w głowie Funka między jawą a snem. Sam mówi o płycie tak: (…) to melodie, które nagrałem, gdy zasypiałem. Te utwory są naprawdę inne dla mnie, prawdziwie miękkie i senne. Jakie to miłe i błogie uczucie, kiedy zasypiasz. Próby opisania go wydają się z razu bezcelowe. To uczucie, tak naprawdę nie istnieją słowa na oddanie tego stanu, więc zamiast tego opisałem sam proces. W chwili, gdy byłem bardzo zmęczony i gotowy iść do łóżka – zamiast iść spać tworzyłem melodie. Często słuchając jednej z sekwencji zapadałem w sen, trwało to kilka sekund czy minut i po raz kolejny się wybudzałem. Brałem jakiś materiał lecący na moich sekwenserach oraz automatach perkusyjnych. Sklejałem mój moduł i tylko go miksowałem.  Tak właśnie brzmię, kiedy śpię.

Jeżeli chodzi o nazwy utworów, to nawiązują one bezpośrednio do śnienia (Somno, Microsleeps, My Off Days) lub są jego tworami (Avocado oraz Cimicdae – czyli jeden z rodzajów pasożytującej pluskwy), trafnie oddają oniryczno-surrealistyczną atmosferę płyty. Na koniec zostaje tylko głębokie rozluźnienie mięśni, jakie daje Rohypno – środek stosowany w zaburzeniach snu o działaniu uspokajającym i przeciwlękowym. Nasuwa się pytanie: czy ostatni kawałek na płycie jest celową zabawą z odbiorcą, a może to tylko Aaron zapisując sen zaczął cierpieć na bezsenność? 

Tak właśnie brzmię, kiedy śpię.

„Sleep” pozostawia mieszane wrażenia bez względu na ilość przesłuchań. Potrafi jednocześnie relaksować i męczyć. Wprowadza w przyjemną półdrzemkę, by znienacka wybudzić i rozdrażnić, a potem… znów ukołysać. Odpowiedzialne za to jest przede wszystkim dość dowolne i nieprzewidywalne szafowanie harmonią i dysharmonią; monotonnym, wolnym beatem i brudnymi, przytłumionymi dźwiękami. Czasem są to dźwięki spiętrzone, by nie użyć określenia będącego odpowiednikiem „hałasu”. Jak już wspomniałam, niemożliwym jest odróżnić od siebie tracki pod kątem jakościowym. Są do siebie bardzo podobne niczym zapis fal EEG podczas snu.

„Sleep” nie jest płytą dla każdego – jeśli szukasz elektroniki, która wprawi Cię w euforię i będzie przyjemnym, nieskomplikowanym tłem – to raczej odłóż ten krążek na półkę. Dla koneserów dziwactw wszelakich również nie będzie to płyta wybitna. Spodziewam się jednak, że w natłoku polecanych „wybitnych eksperymentów muzycznych” i „progresywnych” powtarzalności docenią oni subtelnie narzucający się urok sennych mirażów Aarona Funka. Życzę słodkich koszmarków.

LAST STEP – XYREM