Oberschlesien – Oberschlesien II

★★★★★★★✭☆☆

1. Ajza 2. Samotny 3. Fojerman 4. Niechciane dzieci 5. Orzeł 6. Krzyż 7. Boży gniew 8. To nie sen 9. Strach 10. Król Olch 11. Ślonski pieron 12. To nie sen (wersja radiowa)

SKŁAD: Michał Stawiński – wokal; Jacek Krok – gitary; Adam Jurczyński – gitary; Wojtek Jasielski – bas; Tomasz Jagiełowicz – instrumenty klawiszowe; Marcel Różanka – perkusja

PRODUKCJA: Sławomir Pietrzak, Tomasz Rożek

WYDANIE: 24 kwietnia 2015 – SP Records

Pojawili się w czwartej edycji popularnego muzycznego talent show „Must be the music”. To była mocarna edycja. Zwycięzcą został Tomek Kowalski (życzę dużo siły i wytrwałości w szybkim powrocie do zdrowia), który niewielką ilością głosów telewidzów pokonał Oberschlesien. Zespół zyskał przydomek śląskiego czołgu i śląskiego Rammsteinu. Zachwycali swoją muzyką, imagem i tekstami śpiewanymi w rodzimej śląskiej gwarze. Na fali poprogramowej popularności zaczynają koncertować i nagrywają swój pierwszy album „Oberschlesien I” (premiera 6 grudnia 2013 r.). Półtora roku później na sklepowe półki trafia album „Oberschlesien II”, którym udowadniają, że nie są oni telewizyjnym, sezonowym produktem, a zespołem z krwi i kości.

Śląsk był zawsze muzyczną potęgą. SBB, Dżem, KAT, Krzak… można by tak wymieniać bez końca zespoły, które odcisnęły znaczący ślad w muzycznym świecie. Jednakże nikt na szerszą skalę nie promował, tak jak Oberschlesien w metalu, śląskiej gwary. Największe zasługi w krzewieniu śląskości miał niedawno zmarły bluesman Jan „Kyks” Skrzek. Oberschlesien zmienia stereotyp śląskości karykaturalnej i często trywialnej. Mówią o sobie: Chcemy pokazać wszystkim, że można pisać, śpiewać i myśleć po śląsku. Chcemy zrobić coś normalnego dla Ślązaka i coś ciekawego, innego dla ludzi, którzy ze Śląskiem nie mają, a być może chcieliby mieć coś wspólnego. Dla nich mamy krótkie, życiowe opowieści z głębokim przekazem, twardym akcentem oraz potężnym brzmieniem. Wokalista Michał Stawiński dodaje: Chcemy odczarowywać jedną rzecz. Przez lata na Śląsku zapomnieli gadać po śląsku, czyli naszą ojczystą gadką. Chcemy im o niej przypomnieć. Co ciekawe, zdarza się muzykom być zaproszonym przez lokalne przedszkola, by uczyć i rozmawiać z dziećmi w gwarze. W jednym z wywiadów perkusista Marcel Różanka  podkreślał, że na Śląsku są różne warianty słów i lokalnych dialektów, dlatego starają się oni w swoich utworach spłaszczać śląskość, pisząc ogólną gwarą, by być bardziej zrozumianymi w tekstach zarówno dla Ślązaków, jak i nie-Ślązaków.

„Dwójeczkę” otwiera szalenie mocny utwór Ajza, czyli śląskie określenie złomu. Utwór zdecydowanie nie jest muzycznym złomem. Marszowy rytm, ciężkie riffy i niepokojące klawiszowe wstawki. Do tego przenikający na wskroś wokal Stawińskiego. Samotny naładowany został sporą dawką elektroniki, a gitarowe riffy tworzą wspaniałe tło ciężkiej, rozpędzonej machiny. Słuchacz już wie, że zbyt szybko ta machina nie wyhamuje i trzeba liczyć się, że zespół zaskoczy jeszcze nie raz.

I takie zaskoczenie przynosi nam trzeci utwór Fojerman będący hymnem pochwalnym na cześć strażaków. Chyba pierwszy z tak mocno inspirowanych Rammsteinem utworów na płycie. Szczególnie partia klawiszowa budująca tło w zwrotce i rozpędzony riff w refrenie są niczym najlepsze Rammsteinowe poganiacze. Tekstowo panowie dotykają trudów pracy strażaków: Ida, ida w łogiyń, ida w woda, ida w dym/ Ida, ida w łogiyń, ida w piekło rajn. Czy chociażby: Nie łostawia tam żodnego, wołom cie/ Czuwej przy nos w dzień i w nocy, prosza cie/ Byle dalyj, by usłyszeć życio głos/ Zrobia wszystko by nastympny był wśród nos. Myślę, że wybór takiego tematu nie powinien dziwić, zwłaszcza że głównie na poprzedniej płycie panowie odnosili sie do pracy i etosu górnika, a jak wiemy, jest to ciągle niebezpieczny zawód, któremu strażacy nieustannie służą na Śląsku. Niechciane dzieci to gorzka opowieść o wychowankach domów dziecka, o maluchach dotkniętych najgorszymi przewinieniami dorosłych. To piosenka o hermetycznym świecie dzieci odrzuconych na margines społeczny. Dzieci te zespół charakteryzuje w następujący sposób: W ich oczach ból/ Na twarzach żal/ Rysy maluje strach/ Bez celu myśli/ Spuszczone głowy/ I gorycz nawet w snach. Myślę, że to celne spostrzeżenia z punktu socjologicznego, trochę bladziej wypada przy tym przesłanie refrenu, w którym to antidotum na taki stan ma być miłość. Jednakże ekspresja i moc, jaka jest włożona w wyśpiewanie tego refrenu robią naprawdę wrażenie na słuchaczu. Z założenie muzyka winna być apolityczna i nie powinno być o niej w ogóle mowy, nawet w recenzjach… ale. No właśnie, był kiedyś taki polityk – prezes, ciągle z mandatem, który „zabłysnął” stwierdzeniem, że Ślązacy to ukryta opcja niemiecka, jednakże utwór taki jak Orzeł zespołu powinien wyprostować myślenie co niektórych polityków. ORP „Orzeł” i jego załoga, którzy są bohaterami utworu wsławili się w historii nie tylko zatopieniem transportowca z wojskiem niemieckim – 8.04.1940 r. (Chłopcy zawarci w żelaznym potworze/ Wypatrujom wroga z czornych głembin mórz), ale przede wszystkim zdemaskowaniem niemieckiego zamiaru ataku na Norwegię. Fundusze na budowę okrętu były zbierane przez Polaków oraz przez Polonię poza granicami państwa (Orzeł to dar, dar ludzkich serc/ Serc ludzi, co chcieli być wolni/ By wolność dać, on zostoł tam/ na zawsze wolny…). Z niewyjaśnionych do dzisiejszego dnia przyczyn „Orzeł” zaginął z całą załogą podczas patrolu na Morzu Północnym na przełomie maja i czerwca 1940 roku. Muzycznie zespół przez 3/4 utworu wprowadza w transowy, marszowy rytm, co jest charakterystyczne dla brzmienia zespołu, ale pod koniec występuje przyśpiewka pod harmonię, która przypomina melodie z okresu międzywojennego.

Kolejny z najmocniej inspirowanych zespołem z Niemiec utworem jest Krzyż. Jest to bez wątpienia najbardziej refleksyjny z tekstów. Pełen bólu, rozpaczy i goryczy, a zarazem w związku z mocą utworu bez cienia wątpliwości absolutny koncertowy hicior. Miarowa marszowa perkusja, mocny refren i klawisze tworzące chóralny pogłos – prosta recepta na sukces. Dźwigom durch tyn ciynżki krzyż/ Niy mom sił by nieść tyn krzyż/ Patrz klynkom tu/ Moja wina niy wiym som/ Dyć ciebie już niy ma, przykryła cie ziymia/ Przykryła cie. Boży gniew. Wolny, wręcz balladowy, ale zdecydowanie mroczniejszy. Po raz kolejny jednakże słuchacz dostaje melodyjny i chwytliwy refren. Utwór odnosi się to biblijnej opowieści o grzechu pierwszych mieszkańców raju. Raj wom dowom pedzioł Pan/ Ale ludzi kusił grzych/ Czym zawinił wtedy człowiek/ Że obudził boży gniew. Konsekwencją grzechu jest starość zwiastująca śmierć, a pokutą zaś jest czas. O kwestię religijną zahacza następny utwór Ślązaków. Kompozycja ósma – To nie sen – to kolejny reprezentant naładowanego elektroniką i opakowanego ciężkimi riffami utworu polskiego Rammsteinu. Bardzo przebojowy i wpadający w ucho. Strach to znów mocne inspiracje zespołem na R. Oberschlesien bawi się konwencją i wplata w tekst słowa znanej dziecięcej wyliczanki, oczywiście odpowiednio podrasowaną do swojej twórczości: Pałka zapałka dwa kije/ Fto się niy schowo, tyn kryje./ Pałka zapałka dwa kije/ Fto się niy schowo – niy żyje! A propos wplatania w tekst tzw. follow-upów. Ostatnia linijka z refrenu A może, byda się boł słusznie kojarzy się słuchaczom ze śląską legendą Dżemem (konkretnie Jak malowany ptak). Idąc dalej tropem lirycznych inspiracji – singlowy Król Olch to tekst wiersza Johanna Wolfganga Goethego przerobiony na śląską gwarę. Znów Oberschlesien miażdży swoją zadziornością i orkiestralnym tłem. Ślonski pieron, jak informuje sam zespół, to tekst i muzyka inspirowana tradycyjnym utworem, pt. Górniczy walczyk. No, na barbórce zapewne górnicy tego nie zaśpiewają, ale jest to ciekawa propozycja i asumpt, by zapoznać się z przebogatym śląskim folklorem.

Płyta jest fantastycznie wydana, okładka stworzona przez Beatę Loskot zachwyca, książeczka z tekstami w oryginalnej gwarze i z tłumaczeniem na ogólną polszczyznę to wielki plus i strzał w dziesiątkę tego wydawnictwa. Każdy z utworów jest bardzo dopracowany, można ukuć stwierdzenie, że brzmienie Oberschlesien na „Dwójce” jest precyzyjne i skomasowane. Sami muzycy podkreślają, że są dumni z produkcji i masteringu, ponieważ nawet na najgorszym sprzęcie utwory z płyty są dopracowane, dobrze brzmiące i, w opinii chłopaków, ciężko byłoby je zepsuć. Oberschlesien ciągle porównywany jest do Rammsteina, ale jak mówił w jednym z wywiadów wokalista, nie obrażają się na to, gdy porównuje się ich do gwiazdy światowego formatu. Chcemy dojść do momentu, gdzie będzie zespół rozpoznawalny. Że tak gra tylko Oberschelseien i nikt już nie będzie mówił polski Rammstein albo Rammstein ze Śląska. Myślę, że „Oberschlesien II” jest takim właśnie krokiem, by zacząć mówić o własnym oberschlesienowym stylu zespołu.

OBERSCHLESIEN – KRÓL OLCH