Przemysław Rudź – Back to the Labyrinth

★★★★★★★★☆☆

1. Grand Parade of Narcissistic Wiseacres 2. Family Row at Mr & Mrs Quark’s House 3. Curiosity Seeker 4. Back to the Labyrinth 5. It Was a Wrong Pill, Honey! 6. Asymptotic Approach to Full Understanding

SKŁAD: Przemysław Rudź – syntezatory; Dominik Chmurski – elektryczne skrzypce (4); Jarek Figura – gitara (4)

PRODUKCJA: Przemysław Rudź

WYDANIE: 17 października 2014 – Generator.pl

www.przemyslawrudz.pl

Pierwsze wzmianki o muzycznym pomyśle, który wówczas zwał się tylko roboczo „Back to the Labyrinth” do słuchaczy i czytelników dotarły w 2012 r. W kilku wywiadach Przemysław Rudź wspominał o pracy nad materiałem, który według słów samego muzyka, będzie powrotem do lat licealnych, kiedy był klawiszowcem elbląskiej progresywnej grupy Labirynt. Podkreślał, że część dawnych kompozycji wciąż pojawia się w jego głowie, dlatego z czystej potrzeby ocalenia od zapomnienia starych dobrych czasów muzyk wybrał dwie najlepsze jego zdaniem kompozycje, solidnie je przearanżował i nadał nowoczesne brzmienie, osadzając w stylistyce szeroko rozumianej muzyki elektronicznej. Czasowo druga połowa albumu to najnowsze motywy i dźwięki, które dojrzewały w autorze w ciągu ostatnich trzech lat. Czy koncept nabrał świeżości?

Płytę otwiera kompozycja Grand Parade of Narcissistic Wiseacres. Jest to utwór członków zespołu Labirynt, a więc Krzysztofa Deptuły, Marka Stycznia, Bartka Jarosza oraz Przemysława Rudzia. Mimo marszowego rytmu, to kompozycja wystarczająco lekka i radosna, przypominająca raczej otwarcie występu trupy cyrkowej aniżeli przemarszu wojska. W połowie numeru marszowe werble ustępują miejsca ciekawym syntezatorowym dźwiękom.

Drugi utwór Family Row At Mr. & Mrs. Quark’s House to bardzo intrygująco opowiedziana muzyką historia. Pierwsze wibrujące dźwięki mogą komuś o znacznej wyobraźni przypomnieć znany wszystkim sygnał budzika, a kolejna faza rozmytych, lekko bulgoczących syntezatorowych pasaży jest niczym ciepły prysznic obmywający dopiero co przebudzone ciało. Następna składowa część rytmicznie wystukująca rytm jest niczym zegarek i na nie nakłada się solo na syntezatorze. Po nim następuje zmiana tempa utworu na zdecydowanie wolniejszy, który przypominać może nam kolejną cześć dnia – wieczorny relaks po pracy. Około 9-tej minuty utworu Rudź powraca do motywu otwierającego nagranie, co stanowi swoistą klamrę.

Rytmiczne, melodyjne, nieco z humorem, ale przede wszystkim progresywne brzmienie.

Curiosity Seeker to przede wszystkim hipnotyczny bas i perkusja, w nieco funkowym stylu oraz powtarzający się motyw wysokich tonów klawiszy, płynących gdzieś poza horyzont muzycznych pasaży. Czuć, że każdy kolejny dźwięk w solówkach chce wybić się dalej i dalej, niczym tytułowa ciekawość poszukiwaczy. 

Po dwóch nowych utworach przychodzi czas na tytułową suitę Back to the Labyrinth. Jest to kolejny utwór z czasów elbląskich Przemysława Rudzia. Najdłuższa i w mojej opinii najlepsza kompozycja na płycie. W nagraniu tego numeru dodatkowo udział wzięli Dominik Chmurski, który dograł elektryczne skrzypce oraz Jarek Figura, który odpowiedzialny jest za brzmienie gitary. Suita została podzielona na cztery wyraźne części. Pierwsza z nich Broken-hearted Beast to cudowny dialog syntezatorów Przemka i skrzypiec Dominika. To, jak obaj się uzupełniają w tej części jest mistrzostwem. Część druga Moving Dusk Before a Celestial Spectacle jest zdecydowanie ostrzejsza, chodź wprowadzają nas w nią subtelne dźwięki skrzypiec i gitary. Dopiero z czasem wysuwają się i nabierają tempa kolejne klawiszowe dźwięki, których okraszeniem staje się przejmujące solo Rudzia. Trzeci fragment Hymn of Sole Survivors to pulsujący perkusyjny rytm i zwariowane solówki na syntezatorze oraz organach. Ostatnia część Ill-mannered Guests from a Parallel Reality to popis wirtuozerskiej gry Jarka Figury. Podobnie jak w pierwszej części utworu jego gra i solówki tworzą udany dialog z klawiszami twórcy płyty.

Na swojej najnowszej płycie Przemysław Rudź odświeża nam dźwięki swojej pierwszej kapeli – Labirynt.

Piąta kompozycja to blisko dwie minuty wariacji na fortepian. Taki mały przerywnik i odpoczęcie od kolejnych syntezatorowych dźwięków. A te witają nas w ostatnim utworze na płycie Asymptotic Approach to Full Understanding ciekawym motywem przewodnim, będącym doskonałym tłem pod klawisze i gitarowe wstawki. Utwór nie rozpędza się, lecz konsekwentnie ciągnie się, budując nastrój względnego spokoju, ale to trwanie jest złudne. Kompozycja wybucha z mocą i rytmicznymi solówkami, jedna zastępuje drugą, zmieniając brzmienie w zależności od użytych klawiszy. Naprawdę świetne zakończenie, zwłaszcza że zawarte melodie są zapamiętywane i jeszcze długo będą brzmiały w głowie po zakończeniu utworu.

Na stronie e-muzyk.pl zapisano, że płyta ma: Rytmiczne, melodyjne, nieco z humorem, ale przede wszystkim progresywne brzmienie. Owszem, podpisuje się pod tym obiema rękami, dużo tu wspaniałych akordów, fraz, pasaży, które bardzo ciężko przełożyć na język pisany. Tę płytę trzeba po prostu posłuchać, skupić się na każdym dźwięku i czerpać radość z każdego tonu zawartego na tym wydawnictwie. I tak też w wielkim skrócie prezentuje się spełniony pomysł, o którym mowa była już dwa lata temu, a który gości teraz w formie fizycznej w moim odtwarzaczu dzięki uprzejmości wytwórni generator.pl.