Sawblade – Reminiscence

●●●●●●●○○○

1. Oncoming Storm 2. Before You Leave 3. Disappear 4. Arise 5. This World 6. Sweet Denial 7. Believe 8. Sound of Heaven 9. Kingdom

SKŁAD: Michał „Roman” Romańczuk – wokal, gitara rytmiczna; Marcin Zawadziński – gitara prowadząca, dodatkowe wokale; Michał „Leszczu” Oleszczuk – bas, dodatkowe wokale; Michał „Sołtys” Sołtysik – perkusja

PRODUKCJA: Filip „Heinrich” Halucha – Sound Division Studio

WYDANIE: 7 lutego 2014 – niezależne

Sawblade – kapela z Otwocka, która powstała w 2008 roku, a w ostatnim kwartale roku 2013 weszła do studia, aby móc zarejestrować i poszczycić się długogrającym debiutem już w lutym roku następnego. Album poprzedzały jednak liczne dema oraz wydana w 2011 roku Ep-ka! Tu warto nadmienić, że wcześniejszy utwór Rise Again zapewnił muzykom miejsce w finałowej dziesiątce konkursu „Make More Music” Empiku, nie wspominając już o głównej nagrodzie w drugiej edycji konkursu „Rock Up Your Life” zorganizowanego przez studio nagrań „Spot”; a jakby sukcesów było mało, kapela miała przyjemność występu na wielu znanych festiwalach. Niestety, jako że w składzie było wiele przetasowań, ostateczny kształt formacji uformował się dopiero na początku 2013 roku, dlatego na efekty pracy w postaci „Reminiscence” musieliśmy poczekać nieco dłużej. Być może takie ostudzenie emocji dobrze im zrobiło, bowiem wydaje się, że wyrzeźbiło grupę dojrzałą i stabilną, ale do rzeczy…

Czym są ich najnowsze reminiscencje? Jakby na to wskazywał tytuł – to pewnego rodzaju podsumowanie przeszłości i zamknięcie klamrą etapu, który mają za sobą. Nic więc dziwnego, że na „Reminiscence” pojawiają się powtórnie rozegrane kompozycje, które wcześniej zdobiły popularne demówki, jak np. melodyjny Disappear. Oczywiście formacja nie byłaby sobą, gdyby nie zawarła kilku nowości. Ale co właściwie mówią o swoim albumie sami warszawiacy? „Reminiscence” to zbiór wszystkich naszych doświadczeń uformowanych w taki sposób, by osoba postronna, słuchacz, mógł odebrać te wspomnienia z całą ich mocą – za sprawą wyrazistych tekstów śpiewanych jeszcze silniejszym wokalem, ściany dźwięku gitar i niemalże mechanicznej, brutalnej sekcji rytmicznej. Prawie idealne podsumowanie… prawie.

Industrialny organ instrumentalnej ściany dźwięku

Sawblade to muzyka metalowa w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Ich brzmienie nie jest już tak łatwo skonkretyzować, ponieważ na albumie „Reminiscence” zdaje się przewijać mnóstwo odrębnych stylów i jeszcze innych wpływów oraz inspiracji. Gatunkowo album zdobią death oraz heavy metal (Sweet Denial), z dużą dawką metalcore’u oblanego porcją szybkostrawnego thrashu (This World). W gruncie rzeczy można to nawet podciągnąć pod nu metal, gdzie wszystkich scala ze sobą wyidealizowana mechaniczność pokłosia takich zespołów, jak Trivium czy Mnemic. Sporo tutaj przedawkowanej mieszanki energetycznego groove’u, który podbija pewien powiew organiczności Soulfly. 

Pod względem technicznym wydawnictwu należy przyznać, że się wywiązało, ale materiał wciąż pozostaje po przesłuchaniu z niedosytem skwierczącej poprawności, o którą współcześnie paradoksalnie łatwo. Fragmenty przemyślane i rytmicznie doszyte, ale pozbawione pierwiastka oryginalności, chociażby na tle mało barwnych linii melodycznych. Często miałem wrażenie, że paliwem, które nie dawało sawblade’owej maszynie energii był właśnie wyróżniający się wokal. Nawet w wyniku różnych rozwiązań, jak growl, czysty śpiew czy krzyk nadal pozostał zaledwie poprawny. Być może to kwestia produkcji, która, wydaje się, schowała te parametry ździebko za bardzo w głębi instrumentalnej ściany dźwięku.

Wszystkie kompozycyjne struktury są nadzwyczaj wielowymiarowe, na których rozbudowanym tle wokal tli się nutą banalności. Wielowątkowość wywiera twórcze pobudzenie nawet w refrenach, które zdobi specyficzny rozmach. Z drugiej strony kontrasty też mają jakieś swoje granice i o ile w większości kompozycji przypadły mi do gustu, bo fragmenty były przeciągnięte nicią porozumienia, to takie załamania, jakie usłyszymy w Sound of Heaven zupełnie do mnie nie przemawiają. Coś, co ma chyba szokować, całkowicie rozstraja, a u słuchacza wydaje się pozostawiać niesmak wewnętrznej walki. Może i oryginalnie, ale jakim kosztem… Co innego jeśli na warsztat weźmiemy Believe. Tu każdy z akcentów jest już wyważony znacznie umiejętniej. Płynnie przechodzi z jednego motywu w drugi, a sam nastrój dawkuje świetnie rozłożonymi emocjami.

Mamy do czynienia z jedną formacją, ale nie wiem, czy spaja ona jedną wartość poznawczą i jednorodnie muzyczny mechanizm, a raczej organ, którym Sawblade bije w oczy już z okładki. Organ, który jednak przy życiu wydaje się być podtrzymywany przez sztuczną maszynę, ale jak sugerowałaby grafika – muzyka wcale w takie komponenty nie opiewa. To dziwne, ale ten obraz można jednak analogicznie odnieść do samej produkcji. Brzmieniowo obszyta otoczka zrealizowana przez Filipa „Heinricha” Hałuchę znanego z Rootwater i Vesanii, który dopieścił każdy z poszczególnych elementów tak, że w żaden sposób nie można się uczepić. Szkopuł w tym, że samo brzmienie nie wyniesie zespołu na sam szczyt, ale zaledwie podtrzyma w ostałej rzeczywistości, tak jak sztucznie podtrzymuje okładkowy organizm całe okablowanie.  

Udana synteza gatunków polskiej bohemy ciężkiego kalibru

Początek był bardzo obiecujący. Zapowiadający album Upcoming Storm rzeczywiście dotrzymuje słowa i z równie dobitnym przytupem gitarowych harmonii zamyka klamrę energetycznego gmachu „Reminiscence”. Zdobi to również podobnie zbita marszowa kompozycja Kingdom, w której na wierzch wypłynęły również złoża dyskretnej elektroniki podług szwedzkiego warsztatu melodyjności. Ba, nawet wokal w tle organicznych chórów tego pierwszego oddaje świetnie wpasowany klimat. Oprócz melodyjności najważniejsza jest tu niesystematyczna kawalkada rytmów. To właśnie ta motoryczna machineria rodzi trzęsienie coraz nowszych kombinacji w wielu pozostałych utworach. Echa matematyczności odbijają się największym rozmachem i pomysłowością w futurystycznie mnemicowym This World z ciętymi riffami oraz Before You Leave na wzór industrializmu francuskiej Gojiry, a także motorycznie śniętym Arise. Chyba nie będę jedynym, który pomimo stylistycznego rozziewu stwierdzi, że w kilku utworach możemy odnieść wrażenie wzorowania na Metallice czy dawnym zapleczu tradycyjnie thrashowego Trivium (Disappear, Arise). To utwory z poprawnym tempem i chwytliwymi melodiami dającymi upust perfidnej sekcji rytmicznej. Sweet Denial to już rwana riffami kompozycja melodycznego pokłosia… death metalu rodem z formacji Testament.

„Reminiscence” to udany debiut, który smakuje się jednak z łyżką zblazowanego dziegciu powtarzalności, po którym nie ma zaskoczenia. Synteza różnorodnych gatunków udała się praktycznie w każdej z kompozycji, ale to wciąż za mało na uszy wymagających słuchaczy, którzy mają pod dostatkiem tego typu metalowej stylistyki. Co ma przekonać potencjalnych słuchaczy? „Reminiscence” pozostaje mi jedynie polecić do odbioru tym osobnikom, którzy są na tyle ciekawscy, że mają ochotę przełożyć takie granie na warunki polskiej bohemy ciężkiego kalibru, który bynajmniej nie został zrewolucjonizowany.

SAWBLADE – BELIEVE