Władysław „Gudonis” Komendarek – I Am An Alien

★★★★★★★★☆☆

1. Książę ciemności 2. Imperium czystych dusz 3. Wiosenne impresje 4. Otwarta galaktyka 5. Kanonierka

SKŁAD: Władysław „Gudonis” Komendarek – syntezatory

PRODUKCJA: Władysław „Gudonis” Komendarek & Sławomir Rybarczyk

WYDANIE: marzec 2015 – www.generator.pl 

www.komendarek.art.pl 

Określenie kogoś mianem legendy, niczym medal, ma dwie strony. Z jednej jest to nobilitacja, określenie odzwierciedlające zasługi w danej dziedzinie, z drugiej może być to piętnem niepozwalającym wyrwać się z pewnych ram i konwencji, w której taka legenda jest umieszczana. Władysław „Gudonis” Komendarek jest niewątpliwie legendą polskiej muzyki elektronicznej. Były klawiszowiec nieodżałowanego Exodusu – polskiego Yes, po rozwiązaniu zespołu, w 1986r., rozpoczął w pełni samodzielną i indywidualną drogę muzyczną. Poszukując i eksplorując dźwięki, które mogły i powstały tylko w jego głowie. Dzięki uprzejmości artysty oraz pracy wydawcy generator.pl słuchacze otrzymują płytę „I Am An Alien”, będącą zbiorem niepublikowanych, archiwalnych nagrań Gudonisa z lat 1987-2004.

Źródło zdjęcia

Układ płyty został skonstruowany tak, by od pierwszych sekund z głośników naszego odtwarzacza uszły w eter „najświeższe” dźwięki z przepastnych archiwów Gudonisa. Krążek otwiera kompozycja z 2004 roku – Książę ciemności. Budujące napięcie narastające syntezatorowe pasaże współgrające z delikatną grą efektów perkusyjnych pałeczek oraz przytłumionych dźwięków stukotu obcasów wydobywających się, zapewne, spod stóp tytułowego księcia ciemności; jakby z odległych korytarzy czy też piwnic. Przywodzi to słuchaczowi na myśl ścieżki dźwiękowe idealnie pasujące do filmów grozy. Rozwijające się pierwsze solo na syntezatorze mooga ustępuje miejsca sekwencyjnemu pulsowaniu z dodatkiem efektu chóru oraz klawiszowym solówkom Komendarka. Kolejna zmiana perkusyjnego rytmu oraz powtarzalna klawiszowa sekwencja niejako rozjaśniają pierwsze ponure dźwięki. Późniejsza wysoko ulatująca solówka nasunęła mi na myśl dźwięki z „The Stratomusica Suite” (2014) Skrzeka i Rudzia (recenzję albumu znajdziecie tutaj). Zakończenie utworu swoim klimatem niejako wraca do odczuć z pierwszych chwil, co jest idealną klamrą spinająca kompozycję.

Imperium czystych dusz rozpoczyna się od patetycznego pogłosu chóru. Organy i przetworzone przez odpowiednie sekwencery dźwięku kolejne partie wzbogacone przez Władysława efektem szumu wiatru dodają wzniosłości, które zostają ułagodzone poniekąd przez burczące organy oraz zmodyfikowane efekty dźwiękowe. Pomiędzy kolejnymi częściami składowymi od samego początku możemy usłyszeć dźwięki skrzypiec, których dłuższy fragment znajdziemy między 6:14-6:50. W dalszej części kompozycji usłyszmy m.in. zapętlone krakanie wron czy cykanie świerszczy. Jednakże te smaczki nie przyćmią pięknej organowej solówki, która pod koniec przechodzi w dwugłos organów i syntezatora. 

Niespełna dziesięciominutowe Wiosenne impresje, najkrótsza kompozycja, są najtkliwszymi i najromantyczniejszymi dźwiękami na płycie. Kompozycja z 1988 r. niesie w sobie exodusowego ducha. Słychać, że Komendarek w tym czasie poszukuje swoich nowych dróg ekspresji i wyrażania, ale ma w sobie wspomniany romantyzm melodii. W połowie kompozycji następuje przyśpieszenie, za które odpowiadają ustawienia automatu perkusyjnego. Popisy Komendarka z jednej strony nabierają bardziej szalonych i agresywnych kształtów, z drugiej zaś jakby w opozycji są łagodne i snują się krótkimi frazami. Swoją kompozycją Gudonis udowadnia, że wiosna już chyba na dobre się zadomowiła, czuć jej moc w pięknych, spokojnych i pogodnych dniach (pierwsza połowa utworu) oraz w pierwszych wiosennych burzach i ulewach (druga część).

Źródło zdjęcia

Otwarta galaktyka to ponad dwudziestominutowa suita, rozpoczyna się od leniwie serwowanych dźwięków, które powoli nabierają odpowiedniej częstotliwości. Głównym otwarciem jest blisko 2-minutowa aranżacja na organy, spod której zgrabnie w asyście perkusyjnego rytmu wyłania się sekwencyjny rytm. Po chwili spokojniejszej kolejna partia to improwizacja wyłącznie syntezatorowa, gdzie tłem dla solówek są burczące efekty oraz pulsujący bas. Każda kolejna część tej wielkiej improwizacji zaczyna się od zmian perkusyjnych, a okrasą jest zwykle frywolna solówka na którymś z kilku syntezatorów Władysława Komendarka. Całkowicie cyfrowe brzmienie występuje w połowie kompozycji. Ciągnące się spokojne ambientowe pasaże, senne ilustracje czy dźwięki charakteryzujące niepokój przed bezkresem kosmosu. Takie oto uczucia mogą towarzyszyć słuchaczowi, który w pełni odda się dźwiękom serwowanym przez Gudonisa.

Na zakończenie tej muzycznej retrospekcji otrzymujemy utwór z 1987 roku – niejaka Kanonierka. Z efektownymi samplami wybuchów oraz przesterowanymi wokalizami z samego początku utworu przechodzimy w porywającą improwizację na mooga. Tłem jest powtarzający się cyfrowy rytm przypominający ścieżki dźwiękowe z pierwszych gier, chociażby kultowego Pac mana.

Tytuł albumu, który w wolnym tłumaczeniu brzmi „Jestem kosmitą” to niezwykle pojemne wydawnictwo, bowiem pod samym pojęciem kosmity może zarówno znaleźć się twórca, jak i słuchacz. W wypadku Komendarka bycie tytułowym kosmitą to bycie twórcą niezależnym, nieskrępowanym, wiecznie przekraczającym granice, często będąc niezrozumiałym przez słuchacza, funkcjonując w muzycznej niszy, na marginesie i tak już trudnej muzyki elektronicznej. Jednak kiedy słuchacz zagłębi się w świat kosmity Komendarka stanie się na wzór niego kosmitą słuchaczem. Będzie mógł wyobrażać sobie przeróżne obrazy i sytuacje, odległe kraje, może nawet światy i gwiazdy. A to wszystko dzięki niezwykłym zestawieniom od muzyki klasycznej, przez techno, do swobodnych jazzowych improwizacji okraszonych wielką dawką syntezatorowych melodii. I am already an alien, and you?

WŁADYSŁAW KOMENDAREK – IMPRESEJ (FRAGMENT)