Wahadłowiec – Neosomnia

●●●●●●●○○

1. Zmierzch 2. Neosomnia 3. Wernyhora 4. TransPort 5. Stan Umysłu 6. Noc 7. Noir 8. Flora 9. Miasto REM 10. Tornado Part 1 11. Tornado Part 2 12. Stalker 13. Brzask

SKŁAD: Wernyhora – elektronika, gitara, etniczne i inne; Krasny – elektronika, gitara, etniczne i inne; Marcin Skubisz (Ortigo) – wokal (Noir, Tornado Part 1); Petroniusz – bas (Flora); Yatzyna – klarnet (Miasto REM)

PRODUKCJA: Wernyhora i Krasny

WYDANIE: 24 grudnia 2012 – niezależne

  www.wahadlowiec.com

Krakowski Wahadłowiec to eklektyczna fuzja muzyki elektronicznej i kunsztu producenckiego połączona z nieprzeniknioną potęgą instrumentów żywych – tak piszą o swojej muzyce sami muzycy. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić po wysłuchaniu zawartości „Neosomnia”. Zwłaszcza, że spotkanie z Wahadłowcem wzmaga wrażenie, że wciąż brakuje w Polsce takich projektów. Ambitna muzyka elektroniczna, nie mówiąc już o czysto instrumentalnym jej odłamie, jest w naszym kraju rarytasem. Mamy wprawdzie prężnie rozwijającą się scenę electro-popową, ale Wahadłowiec to zupełnie inna bajka.

Producencki duet Wernyhora i Krasny śmiało eksploruje gatunkowe meandry by ostatecznie zaserwować nam intrygujący produkt. Trip hop spotyka się tu z dubem, etno i avant jazzem w partiach saksofonu i trąbek (choćby Stan Umysłu), oprócz tych gatunków zdarzają się też wycieczki w stronę ambientu, dubstepu czy nawet techno (Tornado Part 1). Dużą rolę w przygotowanych przez duet 13 utworach odgrywa także gitara. Umiejętnie połączyć te  wszystkie składniki i dostaniemy album „Neosomnia”. Zrobić to nieumiejętnie, a dostaniemy całkowicie niestrawną dźwiękową papkę.

Nazwa „Neosomnia” sama w sobie nakierowuje na ogólny nastrój tego wydawnictwa, a przesłuchanie całego materiału uświadamia nas, że tytuł albumu to swoiste słowo klucz. Już przy okazji otwierającego album Zmierzch przyjdzie nam zasmakować w pociągających ciemnościach nocy. Mimo, że oczami wyobraźni widzimy opustoszałe, nieprzyjazne ulice kroczymy przed siebie przyciągani przez uzależniającą moc niebezpieczeństwa. Po przekroczeniu progu tego utworu nie ma już odwrotu. Wkraczamy w tytułową Neosomnie. Zadziwia w tym utworze śmiałe użycie fortepianu i „skreczy”. Ma on także spokojniejszą naturę niż jego poprzednik. To jednak tylko cisza przed burzą, bo Wernyhora to muzyczny obłęd. Wszystko jest tu niepokojące, począwszy od futurystycznych pogłosów i cymbałków, a na samplach kończąc. Rewelacyjnie pasuje tu ten ostatni wymieniony dodatek, który będę od tej pory nazywać „china man” (przesłuchacie, zrozumiecie). Naprawdę wiele się dzieje w tym utworze także kompozycyjnie; nastroje się przeplatają, a muzyczne tematy ustępują miejsca kolejnym. Jakby tego było mało, kompozycje wieńczą przerażające dźwięki ni to rozkoszy ni cierpienia.

Bardzo ambientowo wypada w tym zestawieniu TransPort z elektroniczną perkusją na czele. Stan Umysłu niewątpliwie sugeruje wizytę u specjalisty. Trudno ostatecznie stwierdzić, czy utwór skłania się bardziej w stronę piękna (partia klawiszy i fletu) czy kakofonii (instrumenty dęte). Noc zaskakuje mocno rockową konstrukcją i solówką na flecie, który to instrument bardzo sobie zresztą cenie. Co jeszcze na nas czeka tej nocy?

Choćby najbardziej kontrowersyjny w zestawie Noir z czymś na miarę śpiewu w wykonaniu Marcina Skubisza. Napisałem „na miarę” śpiewu, nie dlatego by kogoś obrazić lecz by pokazać, że nie jestem zdecydowany, czy to melorecytacja czy może już rap. W następującym po nim Flora pojawia się kolejny „żywy” składnik, a mianowicie bas Petroniusza. Oprócz tego kompozycja przepełniona jest organowymi przestrzeniami. Miasto REM to kolejna spokojna, wyciszona kompozycja, chociaż podskórnie wciąż czujemy niepokój i melancholię. Yatzyna raczy nas dźwiękami krzesanymi ze swojego klarnetu, a Wernyhora i Krasny samplami i skreczami. Dyptyk Tornado to eksploatacja mocniejszych elektronicznych brzmień. Pierwsza część to najbardziej motoryczna kompozycja, z niemal techno-podobnymi momentami. Druga część wkracza już jednak w bardziej dubowo-etniczne rejony.

Na sam koniec zostały nam Stalker i Brzask. Ten pierwszy przepełniony jest samplami i jedynym momentem zdradzającym nowomodne zainteresowania duetu. Mam tu na myśli dubstepowe przejście, które biję na głowę wszystkie Skrillexy, które kierują ten gatunek w niebyt. Nastał wreszcie czas na trochę światła, paradoksalnie kończący „Neosomnię” utwór ma wiele wspólnego z twórczością The Flashbulb. Czarujące zwieńczenie albumu z przyjemną partią gitary i udanie wpleciona solówką. To dopiero początek muzycznej kariery Wahadłowca, a już dumnie unosi się nad całą zgrają mainstreamowych nielotów i pokazuje, że w Polsce da się robić ambitną muzykę elektroniczną. Ich debiutancki album można pobrać zupełnie za darmo na stronie podanej wyżej, co jest tylko kolejnym pretekstem by skosztować muzykę duetu i przekonać się samemu jak to smakuje. Osobiście jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie jest to z pewnością muzyka na każdą porę, ponieważ niesie w sobie dużą dawkę melancholii, ale śmiało mogę polecić ją wszystkim wymagającym słuchaczom. Na moją ocenę złożyły się ambicja, jakość kompozycji, klimat, pomysłowość, jak i długość albumu (idealne jej wyważenie), a w mniejszym stopniu także przebojowość. Wszystko ponad średnią krajową.

WAHADŁOWIEC – MIASTO REM