Revolted Masses – Age of Descent

★★★★★★★☆☆☆

1. Slave To The Media 2. Waltz for The Fallen 3. Bloodshed in Eden 4. DiscrimiNation 5. Bite The Hand that Feeds Them 6. Panopticon 7. Severed Aphrodite 8. Matricide 9. Flesh Inc. 10. Ruled By Rats 11. Murder ex Machina SKŁAD:  George Stefanis – wokal; Vaggelis Theodorakis – gitara; Kostas Karvounis-Zoumpos – gitara; George Stathopoulos – gitara basowa; George Anamouroglou – perkusja. Gościnnie: Fotis Benardo (11) PRODUKCJA: Revolted Masses WYDANIE: 13 listopada 2015 – Inverse Records

www.revoltedmasses.bandcamp.com

Wiek upadku, tak po polsku możemy przetłumaczyć tytuł najnowszego dzieła greckich death metalowców. Brzmi to niepokojąco oraz intrygująco, zbitka tych dwóch słów generalnie nie powoduje, że przechodzimy obok tego na porządku dziennym. Ale słowa te mają jeszcze większą siłę rażenia, gdy wypowiadają i podpisują się pod nimi właśnie Grecy, którzy przez ostatni czas, jak żadna inna nacja poznali smak upadku. Revolted Masses został uformowany w 2008 r. w Atenach. Panowie poruszają się w stylistyce nowoczesnego trash i death metalu z orientalnymi wpływami. Na swoim koncie mają jeden długogrający album „Us or Them” (2013), EP-kę „Seeds of Revolt” (2010). W swoich tekstach podejmują kwestie społeczne oraz polityczne. Drugi pełny album Greków składa się z jedenastu kompozycji ociekających niczym nie tuszowaną mocą i buntem, których produkcją od początku do końca zajął się sam zespół. To, czego możemy spodziewać się po płycie, zwłaszcza w kwestii tekstowej, dobitnie określa okładka płyty stworzona przez Manthos Stergiou z Manster Design.

Wejście w Slave To The Media brzmi jakbyśmy odpalili którąś z płyt Slayera. Jest to komplement dla zespołu, bo Amerykanie to już żywa legenda i klasa sama w sobie. Singlowy Waltz for The Fallen to budujące napięcie instrumentarium od szalonych perkusyjnych blastów po równe miarowe uderzenia, czy gitar, które równomiernie wzrastającą i podnoszą natężenie utworu. Druga przykuwająca rzecz to oczywiście wokal – od początku nieprzejednany w swej złości i agresji. Ilustracyjnie tym dwóm utworom odpowiada grafika łańcuchów i noża zaciśniętych w dłoni na okładkowym bóstwie. Ciężkie trash metalowe riffy przypominające kroczący i sfrustrowany, gotowy na wszystko pochód, czy też ciężki czołg to element charakterystyczny dla Bloodshed in Eden. Perkusja goni bas, bas goni gitary i do tego znów mocny, wykrzyczany wokal. Wszystko kończy się dźwiękiem wybuchu i krzyków – następuje tytułowy rozlew krwi. DiscrimiNation nie różni się zbyt wiele od poprzednika. Wspaniała praca sekcji rytmicznej i gitarzystów. W tym utworze po raz pierwszy słyszymy orientalny dotyk w twórczości Greków – damskie chórki w bliskowschodnim klimacie na zakończeniu utworu. Bite The Hand that Feeds Them jawi się najbardziej pokręconą i połamaną formą. Najbliżej zbliżoną współczesnym przedstawicielom progresywnego death metalu. Częste zmiany rytmiki, ogromne ilości „chorej” melodii jest tym, co czeka na niewyżytego słuchacza. Panopticon to przede wszystkim silnie wrzynający się w mózg riff gitar i basu. Krzyk wokalisty utrzymuje rodzaj nerwów, agresji a nawet kontrolowanego chaosu. Tak jak przy poprzednich kompozycjach mamy chwilowe spokojniejsze partie, ale tylko po to by za chwile wybuchnąć swoim szaleństwem i obudzić ludzkie masy.

Na płycie znajduje się też 70-sekundowy przerywnik – Severed Aphrodite. To gitarowy szkic, który uspokaja na chwilę już rozdygotane ciało słuchacza, gotowego do buntu przeciw całemu zastanemu systemowi społeczno-politycznemu. Jest on płynnym intro dla kolejnej naszpikowanej ognistymi riffami kompozycji Matricide. Oczywiście muzyka Revolted Masses to nie jest bezmyślna łupanka, czego dowodem mogą być bardzo szlachetne i wyrafinowane solo na gitarze klasycznej na zakończenie. Flesh Inc. to po raz kolejny burza metalowej furii w zwrotkach, okraszona melodyjnym riffem w refrenie i stałą spokojniejszą partią w środku utworu. Mariaż trash i death metalu słyszymy do końca płyty. Na koniec w Murder ex Machina wokalistę Georga wspiera były członek Septicflesh Fotis Benardo, który tonuje w agresywnie wykrzyczanych zwrotkach. Miłe dla ucha oczywiście są gitarowe solówki – pokazujące nie pierwszy raz techniczną klasę obu „wioślarzy”, ale także smyczkowy ciepły fragment. Muzyka Revolted Masses zawarta na „Age of Descent” jest niczym wezwanie do broni dla biernych obywateli. Nniczym zimny prysznic dla wszystkich leniwych i apatycznych przedstawicieli społeczeństwa, którzy przyjmują i godzą się ze wszystkim, co serwuje im telewizja, polityka, czy religia. Jeśli szukacie soundtracku ludzi wkurzonych na własne państwo, na jego złodziejską politykę i konformistyczną postawę to koniecznie puśćcie sobie ten album. Gwarantuję, że Grecy pokażą Wam jak powinno się robić muzykę i jakie pisać słowa, by przygotować społeczeństwo do rewolucji.