Laila Biali – Laila Biali

★★★★★★★★★☆

1. Got To Love 2. We Go 3. Satellite 4. Yellow 5. Refugee 6. Dolores Angel 7. Queen Of  Hearts 8. Serenbe 9. Code Breaking 10. I Think It’s Going To Rain Today 11. Wind (Rumi Poem) 12. Let’s Dance

SKŁAD: Laila Biali – wokal, fortepian, keyboard ; George Koller – kontrabas; Larnell Lewis – perkusja (1, 2, 4, 8, 9, 11, 12); Ben Wittman – perkusja (3, 5, 6, 7), instr. perkusyjne; Ambrose Akinmusire – trąbka (3, 5); Mike “Maz” Maher – trąbka (02, 08, 09, 11); Sam Yahel – organy (1, 2, 5, 6, 7, 8, 9, 12); Glenn Patscha – organy, keyboard  (12); Lisa Fischer – wokal (1, 2, 5, 6, 7, 8); Jo Lawry – wokal; Carlos Ricketts – wokal (1, 2, 6, 7)

PRODUKCJA: Ben Wittman & Laila Biali

WYDANIE: ACT Music 2018

lailabiali.com

Urodzona w Vancouver kanadyjska wokalistka, pianistka i kompozytorka Laila Biali zanim zadebiutowała omawianą tutaj płytą dla wytwórni ACT, miała w swej dyskografii już 6 wydawnictw i występy z takimi wykonawcami jak: Sting, Chris Botti oraz Suzanne Vega. Taki dorobek oczywiście może budzić respekt, ale jak przyznaje sama artystka najnowszy album jest nowym początkiem. Jeśli zechcemy zagłębić się w poprzednie nagrania Kanadyjki (warto!), na pewno nie będziemy mieć podstaw, żeby się z nią nie zgodzić.

Przede wszystkim Laila Biali wychodzi z cienia swej słynnej rodaczki Diany Krall  i staje się kolejną gwiazdą światowej wokalistyki w jak najbardziej ambitnym tego słowa znaczeniu. Mimo że do jej nagrania, doczepiona została etykietka „pop jazz”, to pop mamy tu tylko w wersji deluxe, a za kondycję jazzowej strony odpowiada m.in. sam Ambrose Akinmusire. Stylistyczne nazewnictwo najlepiej jednak w ogóle pominąć, gdyż wyraźnie słychać, że artystce wcale nie zależy na zakwalifikowaniu jej do jakiegokolwiek stylu. Dominuje konstruktywny eklektyzm, gdzie gatunkowa różnorodność jest jedynie inspiracją niż celem samym w sobie. 

źródło zdjęcia

Na płycie znajdziemy 12 utworów, wśród których tylko 3 nie są oryginalnymi kompozycjami artystki. Mowa tu o: Yellow zespołu Coldplay, I Think It’s Going To Rain Today Randy Newmana oraz Let’s Dance Davida Bowie. Znakomicie wpisują się one w narrację całej płyty, ale wcale nie są pozycjami wybijającymi się w zestawieniu z resztą. Przebojowość tego wydawnictwa jest wręcz zniewalająca, a dzięki wyrafinowanym i częstokroć zaskakującym aranżacjom płytę tę naprawdę trudno wyjąć z odtwarzacza. Muzyka aż kipi od chwytliwych riffów, intrygujących partii solowych, zaskakujących trawestacji linii melodycznej, której kierunku nigdy do końca nie możemy przewidzieć. I wszystko to w konwencji radiowego przeboju! Utwory, które najbardziej zapadają w pamięci, również ze względu na warstwę tekstową, to: Satellite, Refugee (solo Ambrose’a Akinmusire!) oraz Queen Of Hearts. Płyta przesiąknięta jest profesjonalizmem pod każdym względem, więc przy wyborze tych ulubionych, pozwolić tu sobie można nawet na skrajny subiektywizm.

Rzadko zdarza się, aby ktoś miał tyle radości w głosie, a przy tym śpiewał tak czysto i precyzyjnie nawet najtrudniejsze interwały. Laila Biali wykonuje swoje partie niezwykle naturalnie, z jakąś żarliwą drapieżnością w stosunku do muzyki, z ogromnym przejęciem i zaraźliwą euforią. Jest głos jest równie przekonujący zarówno w niższych, jak i tych najwyższych rejestrach, a trzeba przyznać, że skala jej głosu jest naprawdę imponująca. Słowem, Laila Biali jest urodzonym demonem muzykalności!  

Nagranie to promieniuje pozytywną energią, ale w żadnym momencie nie jest to rezultatem spłycenia wartości artystycznej. Jeśli bawić się w porównania, to pozwolę sobie określić Kanadyjkę jako „żeński odpowiednik Stinga”. Być może nie brzmi to zbyt elegancko, ale kobiecej wokalistyce, przy swej całej różnorodności, jednak kogoś takiego brakowało. Oby wibracje tej płyty doszły do jak najszerszego grona odbiorców. Laila Biali z pewnością na to zasługuje. 

.