Steven Wilson – 4 ½ (EP)

„4 ½” to dość prowizoryczny album przejściowy po zjawiskowym „Hand.Cannot.Erase” (2015) i jego następcą, który trzeba mierzyć miarą EP-ki. Cztery utwory z tej płyty sięgają pamięcią poprzedniej sesji, a inne tych z albumu „The Raven That Refused to Sing (and Other Stories)” (2013). Ponadto, dostajemy również reedycję jeżozwierzowego utworu Don’t Hate Me z „Stupid Dream” (1999). Pierwsza kompozycja flirtuje z popową linią melodyczną a wigoru dodają uwodzicielskie chóry i synkopowana dynamika. Struktura doskonale ewoluuje w spirali progresywnych brzmień za sprawą yesowo brzmiącej lini basowej Nicka Beggsa, napędzających całości instrumentalizacji Guthriego Govana, dodającego atmosfery klawiszowca Adama Holzmana i kontrastujących ze wszystkim kolczastych gitar Stevena Wilsona. Happiness III rozładowuje wszystko standardem rockowych przebojów z pięknymi instrumentalnymi wcięciami. Year of the Plague to z kolei emocjonalne interludium do pinkfloydowego Sunday Rain Sets In prezentujących przeróżne klimatyczne oblicza od post-bopowych zagajeń klawiszy, po agresywną gitarę elektryczną patosu King Crimson. To zróżnicowanie i brzmieniowe rozwarstwienie jest jeszcze bardziej słyszalne w Vermilioncore, którym rusza mroczny jazz rock mijający się z piekącym progresywnym metalem. Całość zamyka wcześniej wspomniane Do Not Hate Me, które w przeciwieństwie do oryginału jest dużo gęstsze w swojej strukturze. Ponadto, w samej aranżacji, udzielający się dodatkowo wokalnie Ninet Tayeb dodaje w duecie pięknej kinematograficznej dramaturgi, którą podkreśla solo na saksofonie tenorowym Theo Travisa zastępującego oryginalnie płynący w tym miejscu flet. Obsesyjna dbałość o szczegóły S. Wilsona jeszcze raz podkreśla niesamowitość jego projektów. Tylko i aż tyle czeka nas przy spotkaniu z tą subtelną EP-ką! To jednak wystarczy, aby Brytyjczyk podtrzymał swoją twórczą passę na wyjątkowym poziomie, a fanów zostawił sytych w ciągłym oczekiwaniu na kolejne muzyczne podboje.