Swear the Empress – Swear the Empress (EP)

Mimo że ten zespół działa zaledwie od 2014 to skupi na siebie uwagę wielu słuchaczy i jeżeli nie stanie się to teraz to z pewnością przy płycie długogrającej. Ich twórczość nie jest może najbardziej odkrywcza, ale nie znaczy to że wykonana bez pomysłu na siebie. Sam staż grupy tylko to może potwierdzić, bo tworząc nawet nieźle scalony materiał w tak krótkim czasie może tylko świadczyć, że będą mieli od siebie jeszcze w przyszłości dużo do przekazania. EP-kę tworzy sześć mocno energicznie nakrochmalonych kompozycji, które porywają swoim dzikim zaangażowanie i bardzo barwną postacią Justyny Kawałko udzielającej się w nich zaangażowanymi interpretacjami wokali. Utwory zaaranżowane są na bazie solidnych gitarowych riffów, które poza muzyką często wnoszą ciekawe rytmiczne niuanse (Hesitation, The Same Horizon). Większość aranżu skupia się jednak w dużej mierze na melodyce, za którą idą takie inspiracje jak Guano Apes, czy Evanescence. Często uderzają klasycznie rockowym rzutem jak Hesitation, czy singlowy To the Core. Nieraz jawi się ich gra ukłonem w stronę balladowych rejonów w Colors, a często sięga to wszystko ciężkiego metalowe tętna jakie słyszymy chociażby w Take Away My Pride oraz The Same Horizon. Co do samego miksu to nie wiem czy był tego taki zamiar, ale często sprawia wrażenie niechlujnego, przybrudzonego małą uwagą do detali jak uwypuklenie niektórych partii, które grają akurat główną rolę i braku dyskrecji tych skutecznie utrudniających wyjście na pierwszy plan m.in solówek. Rześka forma „Swear the Empress” przeładowana jest jednak świeżością i rozrywającą ambicją na więcej. Forma zlewa się tu w mieszance ciężarnego metalu, hard rocka, metal core’u, a nawet momentach, które zahaczają o djent. Świetnie sprawdza się w tym niekonwencjonalny współcześnie wokal, który niekoniecznie mimo żeńskiego wydźwięku kompozycje zmiękcza, ale dodaje im słusznej porcji przestrzeni i ciągłości, której pod względem instrumentalizacji nieraz brakuje. Tłumaczyć to można jawnym gatunkowym mariażem, który nieco rozstraja album jako całość. Słychać, że starają się wtłoczyć w ich twórczość ciekawe dynamiczne zmiany, ale niekoniecznie są one dokładnie wypieszczone. Martwi mnie tym samym pośpiech z jakich podeszli do płyty o czym świadczyć może nie tylko relatywnie wczesne sformułowanie formacji, ale również zamieszczenie zaledwie sześciu kompozycji, a na słyszalnym braku wykończenia niektórych pomysłach kończąc (Colors, As You Walk Away). Wspomniane utwory prezentują ostatecznie intrygujące motywy, które absolutnie nie mają w sobie aranżacyjnej kontynuacji. Nawet mimo pięknych instrumentalizacji w As You Walk Away, kończy się od niewymiernie miałko i zdecydowanie bez pomysłu. Wybaczam jedynie dlatego, że to tylko EP. Pośpiech od zawsze był złym doradcą. To jednak dopiero początek i z pewnością przy kolejnej próbie twórczej identyfikacji zostanie to wszystko bardziej przemyślane.