The Pineapple Thief – Your Wilderness

★★★★★★★☆☆☆

1. In Exile 2. No Man’s Land 3. Tear You Up 4. That Shore 5. Take Your Shot 6. Fend For Yourself 7. The Final Thing On My Mind 8. Where We Stood

SKŁAD: Bruce Soord – wokal, gitara; Jon Sykes – gitara basowa; Steve Kitch – klawisze; Gavin Harrison – perkusja

PRODUKCJA: Bruce Soord i Steve Kitch

WYDANIE: 12 sierpnia 2016 – Kscope

11 płyt studyjnych to imponujący wynik, zwłaszcza że najdłuższa przerwa wydawnicza Złodziei Ananasów trwała tylko 3 lata. Jakimś sposobem ich źródło inspiracji nigdy się nie wyczerpuje i zawsze wracają z czymś ciekawym. Oczywiście zdarzały im się płyty poniżej oczekiwań, ale trudno się zmusić do stwierdzenia, że były one złe. Bruce Soord jednak poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Zespół zapowiedział „Your Wilderness” jako najbardziej ambitne dzieło w karierze. Po bardziej piosenkowych „All the Wars” i „Magnolia” te słowa naprawdę wbiły mi się w głowę i z każdym kolejnym dniem oczekiwania hype rósł. Liczyłem, że The Pineapple Thief oddadzą się ponownie progresji i wymieszają ją z tym charakterystycznym dla siebie podejściem do elektroniki. Jak zwykle rzeczywistość delikatnie ściągnęła mnie na ziemię.

Na szczęście, kiedy już pozbyłem się wygórowanych oczekiwań podsycanych słowami muzyków i niektórych zagranicznych recenzentów, mogłem wreszcie zacząć cieszyć się nowym albumem The Pineapple Thief ze świeżym podejściem. Brytyjczycy mają w swojej dyskografii znacznie ambitniejsze dzieła – to można stwierdzić od razu. Nie jest to też zbyt długa płyta, bo trwa jedynie 41 minut, jeśli nie liczyć 40-minutowego utworu 8 Years Later z edycji limitowanej, której niestety jeszcze nie dorwałem. Oceniam więc tylko podstawową wersję płyty, która trafi do większości słuchaczy. „Your Wilderness” ma jednak sporą przewagę nad dwoma poprzednimi albumami, bowiem nawet w czterominutowym utworze zespół potrafi zaprezentować co to znaczy różnorodność.

Nowe dzieło Złodziei Ananasów charakteryzuje się sporą dynamiką, a duża w tym zasługa Gavina Harrisa, który tchnął dużo energii w partie perkusji, które brzmią teraz dostojnie i temperamentnie. Jego bębnienie w In Exile czy No Man’s Land jest, przynajmniej przeze mnie, wręcz wyczekiwane przy każdym kolejnym odsłuchu. Wzmocnienia brzmienia i rozpalenie rockowego ognia zawsze pojawia się w odpowiednim momencie i jest bardzo satysfakcjonujące. To jedna z największych zalet „Your Wilderness” – kompozycje są bardzo umiejętnie zaaranżowane. Zaczynając słuchać No Man’s Land, nikt nie spodziewa się, że utwór będzie miał tak żywiołowe zakończenie. Podobnie jest w przypadku wielu innych kompozycji, które robią użytek z typowych dla grupy smutnych melodii, by potem przeistoczyć je w dziką energię. Pod tym względem jest to najdynamiczniejsza propozycja Anglików od lat.

Nie zabrakło też kompozycji na wskroś delikatnych, jak choćby That Shore przyozdobiony nienachalnymi elektronicznymi motywami i klawiszami. Mamy też Fend For Yourself ze wspaniałą partią Johna Helliwella na klarnecie i jazzującą sekcją rytmiczną. Jest to zdecydowanie jeden z moich ulubieńców. Zakończenie płyty także pozostaje w stonowanych rejonach. Ambicję nowego albumu ma chyba potwierdzić utwór nr 7, czyli trwający prawie 10 minut The Final Thing On My Mind. Utrzymuje on jednak przez większość czasu ten sam motyw przewodni. Przydałoby się w nim więcej eksploracji, udania się w muzyczną dzicz, i tej progresji na którą tak liczyłem czytając zapowiedzi muzyków. Czynnikami wyróżniającymi są kwartet smyczkowy zaaranżowany przez Geoffreya Richardsona i wybuchowy, acz krótki finał. Jakkolwiek jest to przyjemna kompozycja, pozostawia mnie najbardziej obojętnym z całego zestawu. Znacznie ciekawiej wypadają krótkie utwory.

A więc ponownie bardziej artrockowo aniżeli progresywnie. Nie dla każdego będzie to jednak minus, bo The Pineapple thief wiedzą jak przyrządzić swojego art rocka, żeby nasycić duszę. Bruce Soord i spółka znowu pokazali, ile emocji i muzycznych smaczków można zawrzeć w krótkich kompozycjach. Podoba mi się, że postanowili urozmaicić swoje utwory – każdy z nich ma jakiś element wyróżniający. Dodało to muzyce The Pineapple Thief sporo świeżości. Napięcie niestety nieco siada pod koniec płyty i pozostawia lekki niedosyt. „Your Wilderness” należy jednak zaliczyć do grona tych ciekawszych płyt Anglików.