Those Who Dream By Day – Glad to be…

★★★★★★★★✭☆

1. … Here (Intro) 2. …back on the PLAYGROUND 3. …on the LAST SUMMER DAY 4. …AWARE! 5. …in 53∘58’N 20∘82’E (Bipolar Paradise) 6. …for YOU 7. …in UNITY 8. …EMOTIVE 9. …outro (bonus track)

SKŁAD: Karolina – gitara elektryczna; Aleksander – gitara basowa, syntezator; Krzysztof – gitara elektryczna; Michał – perkusja

GOŚCINNIE: Wawrzyniec Jan Dąbrowski – wokal (5)

PRODUKCJA: Those Who Dream By Day

WYDANIE: 5 marca 2018 / własne

Nazywamy się Those Who Dream By Day i cieszymy się, że jesteśmy… Jedno proste zdanie, które w połączeniu z zawartością krążka oddaje zdecydowanie więcej, niż moglibyśmy napisać, powiedzieć czy pomyśleć względem siebie, względem swoich bliskich, rodzin, czy osób, które kochamy bądź kochaliśmy, nawet względem naszych wrogów. Tych ostatnich jednakże, zostawmy w spokoju, ponieważ to, co otrzymujemy na albumie „Glad to be…” to pochwała, a nawet jak definiuje sam zespół esencja przyjaźni. Album, którego premiera miała miejsce 5 marca, to osiem instrumentalnych kompozycji (+ bonus dostępny jedynie na CD) , których punktem wyjścia jest szeroko rozumiany post rock.

Niby każdy z nas jest indywidualistą, ale w ciągu swojej życiowej drogi spotykamy ludzi, których nazywamy przyjaciółmi, z którymi chętnie spędzamy czas, rozmawiamy, przeżywamy różne sytuacje. W końcu jesteśmy gatunkiem stadnym i tkwić samotnie jak paluch nie jest nam pisane. Przyjaźń to emocje, które dzieją się teraz i tu. Budzisz się rano i wiesz, że masz do kogo się odezwać, z kim się powygłupiać, masz świadomość, że jest gość, który poda Ci rękę jak upadniesz. Przyjaźń to jedność, która winna trwać wieczność. 

Takie poczucie jest bardzo budujące. Czasem nachodzi mnie taka refleksja, by przypomnieć sobie wszystkie, nie zawsze rozsądne akcje, które wyczyniało się na podwórku, albo o jakich się słyszało, bądź było świadkiem. Lata uciekają, ludzie się zmieniają, niektóre znajomości/przyjaźnie z czasem się urywają, niektóre pozostają i są pielęgnowane, aż z czasów szkolnych. Kiedy, tak przy spotkaniu szwendamy się z chłopakami i dziewczynami po boiskach i placach, historie sypią się jak z rękawa. Innym zaś razem, kiedy czas nie pozwala po prostu myślę, jak dobrze byłoby się spotkać, gdzieś w jakimś miejscu, pod konkretną szerokością geograficzną i zjeść porządny kawał grillowanego mięsa napić się zimnego piwka i cieszyć się z ostatniego dnia lata. Niestety, zwykle kończy się tylko na takim myśleniu.

Zdaje sobie sprawę i jestem świadomy, że bywam nieznośny, czasem upierdliwy, innym razem kryje się po kątach, bo odpowiada mi własna samotność. Wtedy nie odzywam się, mogę wydawać się obrażony na cały świat. Kiedyś przez podobną głupotę i jakieś niedomówienia straciłbym, kogoś kogo nazywam przyjacielem. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i zbyt często jesteśmy zbyt emocjonalni. Przepraszam, chcę po prostu dla Ciebie jak najlepiej, chociaż często nie akceptuje Twoich wyborów. Mimo to, gdy będzie taka potrzeba będę dla Ciebie i pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć.

Moment, moment… szanowni Those Who Dream By Day miałem opisać Wasz album, który jest konceptem dotyczącym Waszej przyjaźni, a nie robić publiczne rozliczenia ze swoimi przyjaciółmi. Wybaczcie… Chociaż z drugiej strony, właśnie wytłuściłem słowa klucze, które w połączeniu z tytułem oddają sedno waszego świata i jak widać, także mojego, tworzącego esencję przyjaźni. Czy tego się spodziewaliście? Pewnie nie, ale skoro idea albumu i muzyka na nim zawarta potrafi doprowadzić do takich wniosków… To czemu by nie? Wasz album to coś więcej niż muzyka. Znów zaskoczyliście formą wydania albumu. Ręcznie robiona kopertka, odręczny numer, świetna grafika Anandhika Primawana i oryginalne elementy designu składają się na nietuzinkową całość. Twórzcie dalej dźwięki, które zniewalają słuchacza i tworzą w nim dziwne, patrzcie po mnie, skrajne reakcje. Trzymajcie się tego dalej.