Transmission Zero – Transmission Zero

★★★★★★★★★☆

1. Vostok 0 2. Lost and Found 3. Illusion of Coincident 4. Closed Circuit 5. Adrift/Alive 6. Transgression

SKŁAD: Jacek Zięba – gitara; Krzysztof Rutka – bas, syntezatory; Sebastian Zimowski – perkusja

WYDANIE: 25 czerwca 2019

Nie raz rozpisywałem się na łamach naszego portalu na temat postrocka i tego, co ta muzyka ze mną wyczynia. Lubię, kiedy zespół tworzy swoimi dźwiękami w mojej głowie obrazy, kiedy zamykając oczy mogę przenieść się w inne wymiary i przestrzenie. Studyjny debiut krakowskiego tria Transmission Zero grafiką oraz tytułem pierwszego utworu ukierunkowują, gdzie moja świadomość będzie wędrować przez najbliższe 42 minuty. To jest ścieżka dźwiękowa lotu międzygwiezdnego, dźwięk tysiąca światów rodzących się i umierających galaktyk.

Pierwszy utwór Vostok 0 ma przepiękne intro z dźwiękiem szumu polarnego wiatru, natomiast główne melodie od 1:25 do 2:22 oraz 2:31-3:28 sprawiają, że się rozpływam, a może właśnie zamarzam i stapiam się z arktycznym śniegiem, który zalega wokół stacji Wostok. Jest to bardzo udana kompozycja. Po wyciszeniu przeradza się w kolejny utwór, który płynie leniwym riffem Jacka Zięby z chilloutowym tłem z synteztora. Jednak to co od początku intryguje w tym utworze to niepokojąca perkusja Sebastiana Zimowskiego. Każda kompozycja w tym gatunku musi pokazać swój pazur więc po około 2 minutach rozpoczyna się charakterystyczna ściana dźwięku. Nie jest to jednak kakofoniczny szum, ale precyzyjnie poskładane elementy.

Wracając do pracy sekcji rytmicznej, kolejny najdłuższy utwór Illusion of Coincidence ma dzięki perkusji i basowi ale też syntetycznym dźwiękom, jakiś kosmiczny niepokój, potem potęguje go jeszcze gitara, która nawet w środkowej części, kiedy jest spokojniej, ma w sobie coś zadziornego. Super szybka i intensywna kompozycja Closed Circuit pobudza do działania, do pracy czy treningu zwłaszcza dzięki trzaskającym i dudniącym bębnom. W połowie kompozycji chwila popisu dla rozklekotanego basu Krzysztofa Rutka, który swoją grą tutaj przypomina mi mistrza Steve’a Harrisa. Natomiast na koniec, znów podszyte kosmicznym strachem i pustką, masywne zagranie całego zespołu tak na zakończenie kompozycji. Adrift/Alive to klimatyczna kompozycja, stanowiący idealny kontrapunkt do poprzedniego „zamkniętego obwodu”. Melodia, jaką gra Jacek, jest w mojej ocenie najlepszą na płycie i każdy z riffów jest tutaj po prostu idealny. Kończące Transgression jest obok Vostok 0 kompletnie inną ligą, który już na dzień dobry stawia trio z Krakowa wśród czołówki postrockowego grania.

Astronomiczne przeżycia, metafizyka, bujanie w obłokach to wszystko brzmi solidnie, świeżo i niezwykle intrygująco. Nie zawsze to zdarza się w muzyce postrockowe i idzie ze sobą w parze, w tej co tu dużo kryć trudnej do uprawiania działce muzycznej. To wszystko sprowadza się do jednego wniosku, że Panowie nie pokazali jeszcze pełni swoich możliwości, a ich kolejne produkcje mogą tylko ugruntować ich pozycję na światowej scenie instrumentalnego rocka.

.