Walfad – Colloids

★★★★★★★☆☆☆

1. Intro, 2. W kotle, 3. Synowie Syzyfa, 4. Koloidy, 5. Rdza, 6. Brudne pisanie, 7. Chodzić po wodzie

SKŁAD: Wojciech Ciuraj – wokal, gitara, mandolina; Paweł Krawiec – gitara; Dariusz Tatoj – instrumenty klawiszowe; Radosław Żelazny – gitara basowa; Jakub Dąbrowski – perkusja.

WYDANIE: 12 października 2018 – Emet Records.

Zespół Walfad powstał w 2011 roku w Wodzisławiu Śląskim z inicjatywy Wojtka Ciuraja, który tworzy prawdziwą sztukę płynącą prosto z trzewi. Muzycy grają pełnego pasji i emocji progresywnego rocka. Śpiewane po polsku teksty zwiększają autentyczność przekazu dzięki czemu ich najnowszy album „Colloids” przyciąga nie tylko krajowych, ale również zagranicznych wielbicieli. Więcej o liderze kwintetu w recenzji jego solowej płyty pt. „Ballady bez romansów” pióra Dawida Zielonka.

Długo zastanawiałam się, dlaczego „Colloids” – koloidy, skąd taka nazwa? I nie zamierzam stawiać gotowych odpowiedzi ani interpretacji, grunt, że wodzisławscy zaklinacze wibracji dzięki mieszaninie błyskotliwych przemyśleń i porywającej muzyki umieją stworzyć chemię między słuchaczami a swoim dziełem. Intro wybrzmiewa dźwiękami otwieranych z trwogą i szacunkiem wrót do zamierzchłych czasów. Z tej melodii tchnie głos prawdziwej słowiańskiej duszy.

fot. Agata Maja Kozłowska

Następnie W kotle piekielnie energetycznie miesza gryfem swojej gitary Paweł Krawiec, tak że bryzga na nas bulgocząca ciecz poetyckich słów. Nim zdążymy się otrząsnąć, jesteśmy pochłonięci bez reszty, znika tu i teraz, pojawia się jakaś niepojęta nieskończoność. I w tym wstępnym uniesieniu zostajemy rozmontowani emocjonalnie wibrującą nostalgią mandoliny z piosenki Synowie Syzyfa. Wtedy dociera do nas pytanie: Jak długo szliśmy w górę, że przedłużeniem dłoni stał się głaz? Wow, czy ktoś kiedykolwiek myślał w ten sposób o karierze? Ten utwór to mój niewątpliwy faworyt, który pozostawia po sobie lekki niedosyt.

Czwartym obrazem dźwiękowym jest skomponowany z rozmachem i wymalowany akwarelą tryptyk Koloidy. Część I Gubimy kontury jest klimatyczna, rozmyta, odrealniona. Druga część Solarystyka jest bardziej futurystyczną podróżą z rozbudowanym instrumentalnym prologiem. Na koniec tej kompozycji rozbłyska pogodniejszymi refleksami imponujący Klejnot pogranicza. Kolejno nadpływa nastrojowa Rdza, ballada o zniewoleniu, która jako singiel stała się wizytówką promującą płytę. Wojtek Ciuraj uwodzicielskim głosem bajarza wytyka nasze powszednie grzeszki: w kącikach ust zacieki / tuż po sztucznym uśmiechu. Słodko-gorzkie przesłanie piosenki ugruntowuje nas w przekonaniu o buntowniczej i nonkonformistycznej postawie życiowej członków Walfad. Brudne pisanie z kolei to szorstka, chrapliwa, wybudzająca z błogości pochwała myśli nakreślonych w brudnopisie – niewygładzonych na siłę i niewymuskanych poprawnością polityczną. Ostatnią kompozycją jest idealistyczny apel o to, aby Chodzić po wodzie. O ile to możliwe. Całość tworzy spójną i pobudzającą wyobraźnię opowieść, wobec której nie sposób zachować obojętność.

Czwarty krążek Walfad zapewne znajdzie się w tym roku pod choinką wymagających i otwartych melomanów. Przypadnie do gustu fanom takich formacji jak Riverside, Quidam, Hipgnosis czy Retrospective. Głos Wojtka Ciuraja słuchany w sylwestrową noc, dostarczy fajerwerków mieszkańcom tych wszystkich miast, których włodarze słusznie zakazali pokazów sztucznych ogni. Tak wyrazista i szlachetna oprawa muzyczna pozwoli z należytą celebrą i namaszczeniem pożegnać stary rok i powitać nowe szanse, przedsięwzięcia oraz wyzwania zgodnie z przestrogą (…) zanim wyruszysz na podbój innych ziem, poznaj i zrozum to, co wkoło.