Wishing Well – Chasing Rainbows

★★★★★★★★☆☆

1. Chasing Rainbows 2. Science Fiction 3. Hippie Heart Gypsy Soul 4. Sacrifice 5. Luck is Blind 6. I’ll Never Let You Go 7. Sands of Time 8. Holy Mountain 9. Fire In My Soul

SKŁAD: Petteri „Peter James Goodman”Hyvärinen – wokal; Anssi Koriakoski – gitara elektryczna, gitara basowa; Richard Becker – gitara basowa; Rip Radioactive – perkusja

GOŚCINNIE: Graham Bonnet – wokal (3)

PRODUKCJA: Henrik Sirelä – Big Fat Studios

WYDANIE: 5 luty 2016 – Inverse Records

www.facebook.com/wishingwell2016

Jesteśmy dumni z tego, co zrobiliśmy i gdy patrzymy wstecz na ciężką pracę, jaką wykonaliśmy, by ruszyć nasz zespół do przodu. Nasze głowy są w chmurach, ale jednocześnie nasze stopy dotykają ziemi. Tak o dokonaniach zespołu mówi gitarzysta Anssi Koriakoski i myślę, że entuzjazm muzyków jest w ich przypadku całkowicie na miejscu. Dlaczego tak jest, postaram się Wam streścić w kilkunastu zdaniach opisujących płytę „W pogoni za tęczą”.

Album „Chasing Rainbows” nagrany został między lipcem a październikiem 2015 r. w helsińskim studiu Big Fat pod okiem Henrika Sireli, który zajmował się produkcją zarówno wykonawców rockowych, metalowych, folkowych, jak również raperów czy muzyków klasycznych. Jego producenckie doświadczenie stało się idealnym zapalnikiem, by muzycy z Wishing Well pokazali swój kunszt w całej krasie, wykorzystując swoje niemniej bogate możliwości. Chociaż w zdecydowanej mierze słyszymy na albumie muzykę hard-rockową – tytułowy Chasing Rainbows, to jesteśmy również świadkami nowoczesnego heavy/power metalu (Science Fiction, Sands of Time), obowiązkowej półakustycznej ballady (I’ll Never Let You Go) czy spowolnionego doom-metalowego kawałku (Sacrifice).

Każdy z utworów został wcześniej przez muzyków przećwiczony kilkadziesiąt razy. Gitarzysta o samym procesie mówi tak: Piosenki były pisane przez długi okres czasu. Tylko „Hippie” został napisany latem ubiegłego roku podczas jam session, tuż przed wyjazdem do studia po raz pierwszy w lipcu. Mieliśmy trochę więcej materiału do wykorzystania, ale zdecydowaliśmy się wykorzystać tylko te dziewięć piosenek w celu jak najlepszego możliwego zaprezentowania wszystkich stron zespołu na albumie. I właśnie to zgranie i dobrą atmosferę słyszy się na krążku.

Efekt slide’ów idealnie wtapia się w początek i w przejścia tego rasowego hard-rockowego utworu tytułowego, otwierającego album. Głos Goodmana to soczysty tenor, idealny dla takiej stylistyki. Wielki hołd dla Dio, Rainbow czy AC/DC, a zarazem gwarantowany koncertowy killer. Science Fiction, czyli utwór o maszynach opanowujących świat to odbicie tego, co tak popularne obecnie w Finlandii. Sekcja rytmiczna ma niewiele chwil na odpoczynek, a gitara buduje ciekawe melodyjne ciągi kolejnych riffów. Podobna siła płynie z Sands of Time czy Holy Mountain.

Pierwszym singlem z albumu jest Hippie Heart Gypsy Soul z gościnnym udziałem wokalisty Grahama Bonneta, wokalisty zespołu Rainbow w latach 1979-1980. Ukazał się on 15 stycznia, zbierając pozytywne reakcje wśród krytyków i słuchaczy. Bonnet wpasował się tutaj idealnie, dlatego nie czuć, że jest wyłącznie gościem, ale śmiało można powiedzieć, że stanowi integralną część zespołu. Zresztą mówi to sam za siebie utwór, którego chwytliwa melodia nawiązuje do czasów, w których święcił triumfy.

Wspomniałem już o spowolnieniu tempa w Sacrifice, o wyczuwalnych doom-metalowych akordach, gdzie gitara brzmi jak wyjęta z dokonań Black Sabbath lub solowych wybryków Ozziego. Utwór ten nasyca mroczna atmosfera, którą kontrastuje śpiew Goodmana, charakteryzujący się mocą i czystą barwą wokali. Luck is Blind wykorzystuje z kolei charakterystyczne partie klawiszowe będąc zarazem powrotem do starej szkoły rocka i wielkim ukłonem w stronę chociażby Deep Purple.

Słuchając albumów z lat 70. czy nawet 80., przekonamy się, że na płycie rockowej musiała znaleźć się minimum jedna ballada. Takim utworem jest niewątpliwie I’ll Never Let You Go i w troszkę mniejszym stopniu kończący płytę Fire In My Soul. Pierwsza z wymienionych piosenek jest czymś zupełnie nowym na tym albumie, wokalista śpiewa spokojnie, przez co objawia się nam jako całkiem wrażliwy, romantyczny wykonawca. W środku utworu otrzymujemy bardzo ładną akustyczną solówkę, a przez cały utwór wybrzmiewają klawisze. Na koniec całkiem zaskakująco i niespodziewanie zmienia się tempo utworu. To zdecydowanie najlepiej zaaranżowany utwór. Fire In My Soul jest już bardziej ponury prezentujący się po raz kolejny zestawem: klawisze i gitara akustyczna, a więc bardziej standardowo i dość przewidywalnie, chociaż trzeba przyznać, że pojawiają się interesujące, lekko folkowe wokalizy i zaśpiewy, przy których Goodman znów błyszczy, odpowiednio utrzymując pod kontrolą emocje i siłę swojego wokalu. Finowie nagrali nowoczesny album, składając jednocześnie hołd kolorowej dekadzie lat 70. i legendom rockowego świata, zarówno w warstwie wizualnej, jak i muzycznej. Album wielu pokoleń. Dzięki niemu młodzi będą mogli poznać czym charakteryzuje się prawdziwy rock, a starsi będę mogli dumnie powspominać swoje szalone lata młodości.