Wilki Wszyscy marzą o miłości – Wataha trzyma się dobrze…

Na ten album trzeba było poczekać parę lat… Wilki i najnowszy jubileuszowy album „Wszyscy marzą o miłości” właśnie ma swą premierę. W tym roku zespół obchodzi 30-lecie kariery. 

Płyta „Wszyscy marzą o miłości” powstawała w czasie pandemii, lockdownu, ale nie słychać reminiscencji tego czasu w Twoich tekstach 

Starałem się szukać pozytywnych aspektów życia. Czyli jest na tej płycie pochwała dla miłości, dla muzyki, dla życia. Stąd też tytuł „Wszyscy marzą o miłości”. To zdanie i ten refren wydał mi się najuczciwszy, najprawdziwszy z całej płyty, powiedziany wprost, bez cienia literackiej maniany. Czas był raczej dołujący, nie chciałem pisać ani o pandemii, ani o samotności albo o samotność we dwoje czy samotności w czterech ścianach czy samotności w tłumie.  

To jest pierwszy album nagrany przez Wilki z producentem. Jak Ci się pracowało z Kubą Galińskim? 

Polubiliśmy się z Kubą Galińskim, mimo że obaj jesteśmy uparci w swoim dążeniu do celu, nawet jeśli gdzieś się nie zgadzaliśmy, to staraliśmy się sobie to szybko wyjaśnić i w 10 min wracaliśmy do pracy. Dla mnie to była jedno z najfajniejszych muzycznych spotkań do tej pory przy płycie. Dzięki współpracy z Kubą zmieniłam też opinie na temat producentów. Do tej pory trochę myślałem, że producent, to taki facet, który fajną piosenkę jest w stanie skompresować do komercyjnego odbioru, nadać jej radiowe brzmienie. Kuba bardzo mnie zaskoczył swoją wszechstronnością, w trakcie nagrywania naszej płyty pracował jednocześnie z Dezerterem, z Sanah, a mimo to cały nasz cykl tworzenia był nienaruszony i cały czas pracowaliśmy regularnie. Podstawowym założeniem tego co chcieliśmy robić i takim odniesieniem, były dla nas lata dziewięćdziesiąte. Chcieliśmy zrobić współcześnie brzmiąca płytę, która oddaje hołd tamtym czasom, ostatniej dekadzie dwudziestego wieku, która była bardzo ciekawa i inspirująca. To były także dla nas bardzo udane lata. 

Wielu artystów w tej chwili nagrywa tylko single, dlaczego wy nagrywacie całą płytę? 

Być może wielu z nich nie kocha tak muzyki jak my … śmiech… Wiesz, nagraliśmy tę płytę z miłości do muzyki, ale ja też nie wiem, czy to nie jest nasza ostatnia płyta – oby nie, bo skończyliśmy tę płytę, a już w zespole rozpoczynają się rozmowy o kolejnych muzycznych przedsięwzięciach.  

Teksty na tej płycie są bardzo osobiste. Ale jednocześnie nie piszesz już tak mistycznie jak kiedyś czy zamierzasz wrócić do takiego pisania? 

Nie uważam, żebym nie pisał…  Teksty, nazwijmy je w cudzysłowie „mistyczne”, pojawiają się w mojej twórczości i jeśli ktoś słucha całych naszych płyt, to na pewno takie teksty, taką narrację znajdzie na płycie. Tak naprawdę, to przecież tylko jeden singiel taki bardzo mistyczny, który zyskał szeroką popularność w mediach to był Eroll. To był tekst, który rzeczywiście oparty był na Biblii, natomiast reszta singli Wilków taka nie była. Poza tym wydaje mi się, że takie teksty muszą znaleźć gotowego odbiorcę. Ci którzy lubią Wilki z pierwszej płyty mam nadzieję, że też dorastali z nami, że nie zostali na etapie tej pierwszej płyty. Na krawędzi był takim tekstem – o poszukiwaniu swojego ja oraz o wewnętrznej walce. Ta piosenka akurat dotyczy wiary, może dlatego jest odbierana jako głęboka. Moim zdaniem tak samo głęboki i poruszający może być tekst o poszukiwaniu Boga, jak i poszukiwaniu siebie, sensu życia. Być może nawet poszukiwanie Boga jest łatwiejsze – nie powiem, że do realizacji, ale łatwiejsze niż głęboka samotność, głębokie poczucie beznadziei, czy ciężka choroba. Wiem, bo sam poszukuję Boga, ale mam wspaniałą rodzinę, mądrą, piękną i kochającą żonę i nie jestem tak samotny, jak być może mogą być niektórzy ludzie.   

Uważasz, że to byłoby nieszczere, gdybyś pisał o samotności w tej sytuacji? 

Nie, oczywiście, że nie, przecież nawet pierwszy singiel Liczysz się tylko ty ma tekst „siedzę sam w hotelowym pokoju” – to też opowieść o samotności, „liczysz się tylko ty” – ale przecież nie jest powiedziane, że to jest kobieta. To może być Bóg, to może być wszystko, może być też pieniądz. I oczywiście można być samotnym wśród ludzi, często mi się to zdarza, że jestem wśród kochających mnie ludzi, ale jednak ta samotność gdzieś istnieje. Ten problem czasem dotyka nas wszystkich, bez względu na wiek, płeć, miejsce zamieszkania. 

Wracając do tego mistycyzmu, myślę, że w końcu bym pękł, zwariował, gdybym założył sobie kajdany bycia twórcą mistycznym. Sądzę, że w życiu twórcy są różne etapy tworzenia. Chyba na tym polega zabawa w sztukę – masz totalną wolność, zero ograniczeń.  Gdybym założył sobie takie ograniczenia, to nie byłoby Baśki, nie byłoby wielu utworów, które lubią moi fani. Pomijam fakt, że wtedy dla odmiany zarzucano by mi, kręcę się w kółko, że się nie rozwijam… 

Wiem oczywiście, że wielu dziennikarzy, może fanów, a może nawet moich kolegów, byłoby szczęśliwych, gdyby tej Baśki nie było. Ale czy byliby szczęśliwi, gdyby nie było piosenki Słońce pokonał cień? Bez Baśki być może nie byłoby całej płyty Watra, może nie nagrałbym Na zawsze i na wieczność czy dalej idąc, utworu Na krawędzi życia. Wszystko jest po coś. Tworzenie to proces, to odkrywanie siebie przed ludźmi, pokazywanie swojego wnętrza w tym konkretnym momencie. 

Czy płyta „Wszyscy marzą o miłości”, takie brzmienie, to kierunek, w którym podążą teraz Wilki? 

Ta płyta jest w jakimś sensie krokiem w stronę przyszłości. Przez ostatnie 10 lat czułem się zagubiony twórczo. Nie wiedziałem, w która stronę chcę wyruszyć z zespołem Wilki. Przyjaciele mówili – nauczaj, pisz o swoim życiu, inni prosili o rockowe brzmienie, a ja sam nie wiedziałem czego chcę. I paradoksalnie powrót do lat 90-tych stał się krokiem naprzód. Mam w głowie pełno nowych pomysłów, które chciałbym zrealizować w najbliższym czasie. 

Słuchając Cię, odnoszę wrażenie, że muzyka jest Twoim życiem, wręcz miłością 

Muzyka nie raz ratowała mi życie. Nie byłem grzecznym chłopcem i gdybym nie znalazł dla siebie muzyki, być może źle bym skończył. Poza tym ja muzyce zawdzięczam bardzo wiele, muzyka dała mi moja kochaną Monię, dała mi wszystko co mam. Dlatego napisałem Ty, jak nikt. To piosenka o miłości, ale nie do kobiety, lecz do muzyki. Rozmawiałem kiedyś z Grześkiem Ciechowskim i mówię mu: „Taki piękny jest ten numer Nie pytaj mnie o Polskę, po co taki tytuł, nie mogłeś zostawić samego Nie pytaj mnie?” A Grzesiek mówi – „Przecież taki był oryginał, ale musiałem dodać – o Polskę, bo wszyscy myśleli, że chodzi o kobietę” … 

Ostatnio coraz więcej młodych ludzi wokół Ciebie – producent Kuba Galiński, nowy perkusista Wilków Adam Kram, do składu dołączyli już obaj Twoi synowie, jeszcze w pandemii nagrałeś piosenkę ze Smolastym, teraz z Patrycją Markowską, a na koncercie ostatnio zaśpiewał z Tobą Quebo 

Młodzi ludzie są wspaniali, nie mają w sobie strachu przed łamaniem stereotypów, wychodzą poza utarte schematy, są pracowici, to wspaniałe pokolenie. Są świetnie przygotowani warsztatowo, więc grasz jak ze starymi …śmiech… Natomiast są weselsi od moich rówieśników i chętniej grają próby, spotykają się, żeby pograć dla samej radości tworzenia, a nie dlatego, że trzeba się przygotować do koncertu. Po prostu jeszcze im się chce. To już być może moich rówieśników tak nie cieszy, a młodych jara strasznie. I to jest piękne. I to jest dla mnie totalny napęd. 

„Wszyscy marzą o miłości” to dobre gitarowe rockowe granie z ważnym przekazem – klucz do tworzenia materiału, który zawsze znajdzie odbiorcę, niezależnie od wieku.