Mateusz Pospieszalski – „Koncert w Fabryce”

Koncert w fabryce – muzyka na żywo w Browarze Tenczynek. Wiosną tego roku w Browarze Tenczynek odbyła się wyjątkowa sesja muzyczna. Wybitny saksofonista Mateusz Pospieszalski wykorzystał przestrzenie browaru i ich oryginalną akustykę jako studio nagraniowe.

Muzyka saksofonu i głos artysty wypełniły puste wtedy jeszcze cysterny do produkcji piwa. Dźwięki odbijały się od kadzi filtracyjnych i synchronizowały z odgłosami hali produkcyjnej, gdzie na taśmociągu przesuwały się szklane butelki. Cały proces tworzenia piwa z Browaru Tenczynek został utrwalony na ścieżce dźwiękowej albumu dostępnego od 29 grudnia w wersji winylowej, CD oraz w serwisach streamingowych. Od 22 grudnia ruszyła przedsprzedaż płyty z autografem artysty. Oferta limitowana.

Mateusz Pospieszalski, znany ze swoich improwizacji, przyznał że Browar w Tenczynku był dla niego wielką inspiracją. Po ostatniej płycie „Tam i sam” nagrywanej w przyrodzie, wejście między mury browaru, w który, czuć 500-letnią historię tego miejsca, dało mu niesamowitą energię, wsparcie i możliwość zdobycia nowego szczytu. Cała machina produkcyjna stała się akompaniamentem. Było to spotkanie technologii z muzyką, fermentacji z kreacją. Spotkanie dwóch rzeczywistości, które dały magiczny efekt.

Browar Tenczynek jest jednym z najstarszych czynnych browarów w Polsce. Architektura Browaru z poprzednich wieków, ta historyczność, oddziałuje na naszą wyobraźnię niczym księgi z zapisaną przeszłością. Obecna produkcja wypełnia Browar nieprzerwanym strumieniem tworzenia. Oprócz miejsc pełnych energii takich jak dźwięki rozbuchanych butelek, ich pakowania, odgłosów zadyszanych maszyn są również miejsca pełne ciszy i tajemnicy. Tak też zainspirowany tym wszystkim wziąłem instrument do ręki i stojąc w rozświetlonej sali pomiędzy taśmami przesuwających się butelek zacząłem krok po kroku wtapiać się w otoczenie. Grałem kolejne frazy a chaos dźwięków z produkcji nieświadomie budował ze mną coś, co stanowi nowe dzieło. Powstaje kilka zróżnicowanych odcinków muzycznych, dynamicznych, takich jak to co się dzieje dookoła. Po tych dynamicznych doświadczeniach idę do sal, w których dojrzewa słód. Gdzie odbywa się fermentacja. Cisza … spokój … Półokrągłe sklepienia dają pomieszczeniu krótki lecz brzmiący pogłos. W kadziach coś leniwie się dzieje.

Gram spokojniej. Ciekawe czy piwo które dojrzewa przy mojej muzyce będzie inaczej smakowało? Może to ma jakieś znaczenie, a może i nie? I wreszcie piwnica z pustymi cysternami. Cysterny które czekają na przyjęcie tego, co fabryka wyprodukuje. Jest trochę chłodno. Saksofon zimny. Pewnie nie będzie stroił. Nie przejmuję się tym. Tym razem ja, przed napełnieniem cystern wypełniam je dźwiękiem. Najpierw puszczam jeden ton. Wystarczy. To brzmienie staje się pełnią samą w sobie. Ja tylko lekkim dmuchem jak kapitan, steruję kolejnymi ruchami. To one grają. Każdy krok, każda nuta jest potęgowana przez uwięzienie jej w nich.

W końcu zaśpiewałem. Cysterny dławiąc się na krótko w pełni dźwięku szczęścia, dla mnie stały się szczęśliwe choć na chwilkę, z długiego czekania pomiędzy. Muzyka ogarnęła mnie i wszystkich, którzy wtedy mi towarzyszyli. Jestem spełniony. Stworzony. Ja i miejsce które stało się współtwórcą mego spełnienia. Ciekawe było to, że podczas mojego występu pracownicy przy taśmach produkcyjnych w ogóle nie odbierali mnie jako kogoś obcego. Odebrali mnie jako kolejny głos fabryki. I to dla mnie jest najważniejsze by być jednym z elementów tego świata, który harmonijnie współpracuje z tym co nas otacza.

Mateusz Pospieszalski