Jeśli dzięki Waszej mądrości i przebiegłości lub zrządzeniom losu jeszcze w głowie huczy Wam sylwester (tekst piszę 6.01.2016 r.) i potrzebujecie jakiegoś dobrego środka na ostudzenie, zrelaksowanie się i przede wszystkim zwolnienie tempa mam dla Was coś idealnego. Niczym arktyczny front z głośników Waszych odtwarzaczy powinna nadciągnąć i opanować drogiego słuchacza muzyka Konrada Kucza. Zrobił on wielką świąteczną frajdę wydając album „Air” nad którym pracował w przeciągu ostatnich dwóch lat. Płyta „Air” składa się z dziesięciu utworów o różnym stopniu długości. Są zarówno muzyczne szkice Let it Out, Daybreak czy Long Distance, ale też kilkuminutowe, tytułowe sekwencje. Odpowiednio Air: First Movement trwa blisko dziewięć minut a Air: Second Movement trwa sześć i pół minuty. Co usłyszymy na płycie? Dużo powietrza, świeżego powietrza, które przyda się wszystkim balangowiczom. Sekwencyjne granie okraszone ambientową przestrzenią. Wraz z autorem łagodnie fruniemy i dajemy się porwać powietrznym prądom, zarówno tym ciepłym (Under the Blue Sky) jak i zimnym (Silver Clouds). Oddychajcie głęboko i poczujcie te „powietrze” każdym skrawkiem Waszego ciała.