To była ostatnia rzecz jaką zrobiłem w Kopenhadze, która była dla mnie domem przez ostatnie siedemnaście lat – mówi o swoim ostatnim wydawnictwie Marius Neset po powrocie do swojej rodzinnej Norwegii. „Tributes” nagrane zostało wraz z Big Bandem Duńskiego Radia pod dyrekcją Miho Hazamy w marcu 2019 roku tuż przed wyjazdem saksofonisty. Tym samym płyta niejako podsumowuje duński okres artysty, gdzie już podczas studiów dał się poznać jako muzyk potrafiący przekroczyć wszelkie granice wirtuozerii.
Czy na najnowszej płycie artysta ten potrafi nas jeszcze czym zaskoczyć? Na pewno nie tym razem. Marius Neset wykorzystuje swoje ponadprzeciętne umiejętności, aby zgrać się z kilkunastoosobową bigbandową machiną i niejednokrotnie oddaje pola do popisu swoim kolegom. Nie ujmuje to bynajmniej uroku całej płycie, która jest nadzwyczaj jasnym elementem na pandemicznej mapie muzycznego świata. Nagranie to niesie tak potrzebne nam pokłady energii poprzez jasne odcienie orkiestrowych barw i przede wszystkim grę głównego solisty, którego partie są jak zawsze pełne polotu, dziecięcej fantazji i pozytywnego przesłania. Saksofonista nie poprzestaje na zabawie dźwiękiem, uwielbia zapętlać motywy poszczególnych fraz i skakać po wszystkich skalach na najbardziej frywolnych interwałach. To waśnie z tych motywów rodzą się całe utwory, albo nawet suity, jak w przypadku rozpoczynającej płytę Bicycle Town. Big Band nie pozostaje dłużny i wchodzi we frapujący dialog z artystą. Słyszymy tam zarówno funkowy groove, jak i orkiestrację na miarę wybitnych kompozytorów przełomu XIX i XX wieku.
Narracja płyty prowadzona jest równie umiejętnie. Za balladową część odpowiadają tak nastrojowe kompozycje jak Farewell oraz Leaving the Dock, gdzie dużo łatwiej jest skupić się na doskonałych aranżacjach, które podobnie jak wszystkie utwory popełnione zostały przez Norwega.
„Tributes” stanowi zakończenie rezydencji Mariusa Neseta w stolicy Danii i, sądząc po niezwykle pozytywnym wydźwięku tego nagrania, więzi saksofonisty z tym krajem na pewno nie zostały zerwane. Teraz pozostaje tylko czekać na pierwsze owoce norweskiego etapu twórczości. Oby dojrzewały w jak najbardziej sprzyjających warunkach.