Setlista: 1. Idziemy z kanią 2. Stuch 3. Syreny 4. Og 5. Czarodzielnica 6. Łopi 7.Rowokół (instrumental) 8. Skrzeble 9. Dzień ósmy 10. Feretronem być 11. Żona i ksiądz 12. Świdryga i Midryga Bisy: 13. Psychoteka 14. Femina
Wracam jeszcze raz do Torunia na kolejne spotkanie z Żywiołakiem. Ostatnio widziałem ten zespół jakieś 3-4 lata temu. Od tego czasu zespół opuściło paru muzyków, działalność zespołu została zawieszona, ale okres milczenia wreszcie się skończył. 12 marca zespół w obieg puścił EP-kę „Muzyka Psychoaktywnego Stolema”, w związku z którą ruszył w mini trasę koncertową.
W piątek, 8 kwietnia, warszawski zespół wystąpił w klimatycznym, aczkolwiek niedużym klubie 2 Światy. Tuż przed 21:00 rozpoczęła się blisko 2-godzinna podróż po wierzeniach, obrzędach oraz legendach pomorskich i kaszubskich zaczerpniętych z dzieł Oskara Kolberga, publikacji m.in. Aleksandra Labudy, Jerzego Sampa czy Jerzego Tredera. Muzycy zachwycili się równie żywym do dziś ścinaniem kani, legendami o Stolemach; zafascynował ich taniec feretronów, a także opowieści i historie rodowitych Kaszubów.
Zespół rozpoczął występ od zaprezentowanego niedawno drugiego singla Idziemy z kanią, odnoszącego się do kaszubskiej tradycji zabijania ptaka, który był uznawany za symbol zła. Utwór ma typową dla Żywiołaka psychodeliczną nutę i żywiołowość, a na żywo prezentuje się o niebo lepiej niż na albumie. Następnie dłuższa i wciągająca kompozycja Stuch również z najnowszego wydawnictwa. Przypominająca dobrze znany utwór Latawce z płyty „Nowa Ex-Tradycja” (2008). Kolejny Syreny to już utwór dobrze nam znany – autorska kompozycja wokalistki Olgi Rembowskiej. Hipnotyzujące dźwięki fideli Roberta Jaworskiego i głosy obu wokalistek zaczarowały toruńską publiczność, parafrazując tekst zwabiły śpiewem i uśpiły krzykiem. Nowe osobowości na wokalu – Olga i Wiktoria, to młode, piękne, utalentowane osoby. Podzielając opinię jednego z internautów/internautek uważam, że ich talenty wokalne wyrosły wprost na żyznym gruncie „Nowej Ex-Tradycji”. Trafione w punkt, sporo psychodelii, ludowych zaśpiewów i wielka moc w głosie. Brawo!
Kolejna nowa rzecz, która jeszcze nie została wydana na żadnej płycie to historia olbrzyma Og. O ile jeszcze Kania czy Syreny funkcjonowały w świadomości słuchaczy o tyle reszta utworów, była słyszana pierwszy – drugi raz, dlatego dziwić nie powinno, że gdy spod palców instrumentalistów wydobyły się pierwsze dźwięki Czarodzielnicy klub ożywił się i chyba pierwszy raz tego wieczoru w zdecydowanej mierze dobrze się bawił.
Dalej zespół zaprezentował kolejna nowa kompozycja o kaszubskim upiorze łopim, zwanym także wieszczym. Kaszubi by radzić sobie z tą marą dokonywali rzeczy drastycznej . Wykopali nieboszczyka, obcinali mu głowę łopatą i umieszczali ją między stopami trupa. O tym właśnie traktował tenże utwór. By złagodzić powstałe po nim napięcie, zespół zaprezentował melodię Rowokół. Bardzo miła dla ucha instrumentalna kompozycja z solowymi partiami Olgi na skrzypcach oraz gitarzysty/basisty Kamila Strzyżewskiego.
Pierwszy singiel z nowej EP-ki Skrzeble, na podstawie wiersza Leśmiana znów poruszył publikę do wspólnej zabawy, tym bardziej że brzmi jak stary doby Żywiołak z czasów „Nowej Ex-Tradycji” (2008). Znów sprawdza się teza, że najlepiej bawimy się przy tym co już znamy i co już słyszeliśmy. Dzień ósmy, Feretronem być to zapowiedzi nowego krążka, natomiast Żona i ksiądz najbardziej folkowe i rubaszne wprawiły w świetny humor i publikę i zespół. Na zakończenie setu podstawowego Świdryga i Midryga, utwór który podobnie jak Czarodzielnica będzie z zespołem na dobre i na złe jak stwierdził Robert. Wielkie i długie brawa doprowadziły do podwójnego bisu, gdzie zabrzmiały ponownie stare kawałki Psychoteka i Femina. Zespół zebrał zasłużoną gloryfikację, a fani nie mogli nie zostać usatysfakcjonowani możliwością rozmowy z samymi muzykami i zakupem najnowszego krążka.
Żywiołak promował swoją niedawno wydaną EP-kę, która muzycznie brzmi naprawdę obiecująco. Przyznaję, że na głębszą analizę tego wydawnictwa pozostawiam sobie troszkę czasu. Jak dotąd, doszły mnie słuchy przychylne jak i negatywne. Posłucham i na spokojnie wyrobię sobie zdanie. Co do samej muzyki nie mam ani jednego zarzutu, ponieważ nowe utwory czerpią z pierwocin Żywiołaka, a to satysfakcjonuje fanów i na pewno powiększy ich o kolejnych, czego im serdecznie życzę. Poza tym czuć, że Robert i reszta załogi ma frajdę z tego grania oraz idealnie się uzupełniają. To był udany wieczór, choć może publiczność nie dopisała tak jakby sobie tego organizatorzy i zespół życzył, ale wierze że będzie teraz znów tylko lepiej.