Jeff Beck and Nick 2 (Photo by Kazuyo Horie)
Jeff Beck and Nick 2 (Photo by Kazuyo Horie)

„Last Sunset” – Nicolas Meier i jego hołd dla Jeffa Becka

NMIG COVER

Najnowsza płyta Nicolasa Meiera, zatytułowana „Last Sunset”, to fascynująca podróż przez różnorodne style i nastroje, inspirowana w dużej mierze doświadczeniami muzyka z czasów jego współpracy z legendarnym Jeffem Beckiem. Meier od lat konsekwentnie eksploruje rozmaite światy brzmieniowe – od jazzu, przez rock, aż po orientalne inspiracje – a wszystko to z niezwykłą swobodą i wirtuozerią. Na „Last Sunset” udało mu się połączyć te elementy w spójną całość, która zarówno zaskakuje, jak i wciąga słuchacza od pierwszych do ostatnich dźwięków.

Na „Last Sunset” Nicolas Meier zgromadził imponujący skład muzyków, których brzmienie nadaje albumowi wyjątkową głębię i różnorodność. Na basie usłyszymy legendarnych Jimmy’ego Haslipa (m.in. Yellowjackets) oraz Arrana McSporrana, który wnosi unikalny, fretlessowy charakter do niektórych utworów. Sekcja rytmiczna to prawdziwa ekstraklasa – partie perkusji podzielili między siebie Vinnie Colaiuta, znany ze współpracy z Jeffem Beckiem, Frankiem Zappą czy Stingiem, oraz Gary Husband, wszechstronny perkusista i klawiszowiec. Kluczowym elementem albumu są także skrzypce, które pojawiają się w różnych utworach – wykonują je Lizzie Ball oraz Richard Jones, dodając kompozycjom orientalnej wrażliwości i barwności. W dwóch utworach gościnnie wystąpił indonezyjski wirtuoz gitary Dewa Budjana, którego styl idealnie komponuje się z wizją Meiera. Całość spina wszechstronność samego lidera, który sięga po gitary elektryczne, akustyczne (nylonowe i stalowe), 12-strunowe oraz syntezatorową gitarę, kreując bogate, wielowymiarowe brzmienie.

Płytę otwiera Rose on Water – nastrojowa uwertura, w której wyróżnia się wyrazista partia skrzypiec (w wykonaniu Lizzie Ball). Ten nietuzinkowy wstęp od razu nadaje albumowi charakterystyczny rys: połączenie klimatu orientalnego z rockową energią gitar Meiera. Skrzypce pełnią tu szczególną rolę, dodając całości pewnej lekkości i wyjątkowego kolorytu. Następny utwór, Plan 9, to klasyczny, przebojowy riff – przykład gitarowej tradycji, która wciąż potrafi brzmieć świeżo i porywająco. Kompozycja ma w sobie coś ponadczasowego i od razu wpada w ucho, co sprawia, że łatwo zapamiętać ją już po pierwszym przesłuchaniu.

Legend ukazuje wirtuozerię Meiera w pełnej krasie. Ciekawym zabiegiem jest tu unisono między gitarą a skrzypcami, a gościnny udział indonezyjskiego gitarzysty i kompozytora Dewy Budjany dodaje orientalnej głębi. Dzięki temu Legend brzmi wyjątkowo bogato – rockowy puls łączy się tu z egzotycznymi akcentami, potwierdzając, że Meier potrafi zgrabnie balansować między tradycją a awangardą. W podobnym klimacie utrzymany jest Strange Sensations – kolejny energetyczny riff, chwytliwa melodyka i interesujące aranżacje, tak charakterystyczne dla tego albumu.

Na Bosphorus tempo nieco zwalnia, a słuchacz dostaje piękną, gitarową balladę, która przywodzi na myśl największych mistrzów gitary elektrycznej. Fantastyczne solo Meiera podkreśla emocjonalny wydźwięk utworu, a całość stanowi doskonały przykład tego, jak gitarzysta potrafi łączyć liryzm z precyzyjną techniką.

Yemin znów podkreśla rolę skrzypiec: partie te wnoszą podniosły, pełen dostojeństwa ton, znakomicie współgrając z melodyjną gitarą. Następujący po nim Blasts from the Past stanowi powrót do klasycznego, rockowego brzmienia z chwytliwym riffem w centrum uwagi. Ten utwór świetnie pokazuje, jak Meier wciąż zachowuje energię i pasję grania, nie popadając w rutynę.

Na zakończenie dostajemy „The Eye of Horus”, w którym znów słyszymy Lizzie Ball na skrzypcach oraz gościnne partie gitarowe Dewy Budjany. Ten finał jest wyjątkowo ciekawy pod względem harmonii – orient spotyka tu rockową bazę, a wszystko spina charakterystyczny dla Meiera, zaskakująco melodyjny styl improwizacji.

W całym tym bogactwie brzmień i inspiracji wyraźnie czuć ducha Jeffa Becka – w końcu „Last Sunset” powstało jako hołd dla wspólnie przeżytych tras koncertowych i napisanych kompozycji. Obok znakomitych gości, takich jak Jimmy Haslip (bas) czy Vinnie Colaiuta (perkusja), sam Meier pozostaje centralną postacią – to jego wizja spaja cały materiał. Jak przystało na gitarzystę o tak rozległych horyzontach, potrafi on w jednej chwili przejść od zadziornego riffu do subtelnych, niemal klasycznych fraz, nigdy jednak nie tracąc przy tym charakterystycznej dla siebie lekkości i precyzji.

„Last Sunset” to album wielowarstwowy, który zadowoli zarówno miłośników gitarowego rocka, jak i fanów bardziej wyrafinowanych, jazzowych czy orientalnych brzmień. Nicolas Meier udowadnia, że wciąż ma w zanadrzu wiele świeżych pomysłów, a jego muzyka pozostaje niezmiennie fascynująca i pełna emocji. Ta płyta to nie tylko wspomnienie czasu spędzonego z Jeffem Beckiem, ale przede wszystkim dowód na to, że kreatywność i wyobraźnia Meiera nie znają granic.