Black Art Jazz Collective to nic innego jak jazzowy dream team prezentujący repertuar wywodzący się z tradycji legendarnego Art Blakey & Jazz Messengers. Wszyscy członkowie bandu to artyści z wybitnymi osiągnięciami jako liderzy własnych zespołów, którzy postanowili połączyć swoje siły, aby stworzyć projekt o najwyższych standardach muzycznej integralności. „Ascension” to ich trzecia płyta, na której znajdziemy osiem autorskich kompozycji oraz jedną Jacky McLeana (Twin Towers). W rezultacie otrzymujemy ponad 70 minut w pełni wyrafinowanej muzyki, przesączonej rasowymi jazzowymi frazami i harmonią tak wysublimowaną, że z powodzeniem trafić może ona do wszystkich podręczników tego jakże trudnego jazzowego rzemiosła.
Sekstet wydaje się być optymalnym składem zachowującym balans pomiędzy graniem zespołowym i prezentacją indywidualnych umiejętności. Błyszczą soliści: na trąbce (Jermy Pelt), saksofonie (Wayne Escofffery) i puzonie (James Burton III), których partie stanowią precyzyjne dopełnienie żywiołowego kontrapunktu sekcji rytmicznej. Każdy z utworów ma swoje odniesienia do przeszłości jak i teraźniejszości. Podczas kiedy Mr. Wills dedykowany jest pianiście i pedagogowi Larry’emu Willisowi, a Iron Man dla pianisty Harolda Maberna, For The Kids skomponowany jest dla siedmiorga dzieci członków sekstetu. Involuntary Servitude to tytuł zaczerpnięty z 13. poprawki do konstytucji z 1865 roku znoszącej w USA niewolnictwo. Tulsa to nazwa miasta, gdzie w 1921 roku doszło do pogromu jego czarnoskórych mieszkańców. No Words Needed zaś to przepiękna ballada Pelta inspirowana kompozycją Wayne’a Shortera All Seeing Eye.
Muzyka nieustannie prowadzi słuchacza poprzez najbardziej szlachetne składniki jazzowej układanki. Nie ma tam miejsca na eksperyment i testowanie granic wzajemnych umiejętności. Pomimo ściśle improwizowanej narracji, BAJC trzyma się ustalonych aranżacji i na pierwszym miejscu stawia granie zespołowe. „Ascension” to płyta, która idealnie wpisze się w gusta odbiorcy hołubiącego muzyczną tradycję ponad nowoczesne brzmienia. Jednocześnie stanowi bardzo istotne ogniwo w łańcuchu rozwojowym muzycznego uniwersum, którego nie da się tak po prostu usunąć, nie naruszając jednocześnie równowagi całej konstrukcji. Dobrze, że takie zespoły jak Black Art Jazz Collective o tym nam przypominają.