★★★★★★★☆☆☆ |
1. North 2. East 3. West 4. South
SKŁAD: Alberto Garcia – gitary; Jorge Santana – perkusja; Sergio González – gitara basowa; Txus Rosa – gitary
PRODUKCJA: Rodrigo Nuñez & Jesus Castillo
WYDANIE: 28 lipca 2016 – Nooirax Productions
W dzisiejszych czasach odróżnienie debiutantów od zaprawionych w bojach weteranów jest prawie niemożliwe, skoro młokosy potrafią wypuścić perfekcyjnie brzmiące albumy prezentujące imponującą dojrzałość kompozytorską. Po części udaje się to za sprawą łatwego dostępu do studiów nagraniowych, choć w dużej mierze jest to zasługa utalentowanych muzyków, którzy wreszcie mogą z większą łatwością dosięgnąć szerszej publiczności. Bez ludzi mówiących o twojej muzyce, trudno z nią gdziekolwiek dotrzeć. Wierzę, że to właśnie dzielenie się z muzyką z innymi jest najlepszą formą docenianie zespołów i dlatego też prezentuję wam dziś Firmam3nt – debiutantów z Madrytu.
Ich płyta nie jest już tak świeża, bo wyszła na świat w lipcu zeszłego roku, ale grupa wciąż ją intensywnie promuje i słusznie, bo to dźwięki godne uwagi. Pewnie stracę paru czytelników, kiedy wyjawię, że to kolejna załoga, która preferuje muzykę instrumentalną, ale ostatnimi czasy trafiam na tak wiele zespołów świetnie radzących sobie bez wokalistów, że zaczynam myśleć, iż wokaliści trochę ograniczają swobodę artystyczną. Orzeźwiająca przestrzeń bijąca od muzyki zawartej na „Firmament” zdaje się to potwierdzać. Kwartet z Hiszpanii przygotował dla nas tylko 4 utwory, lecz żaden nie schodzi poniżej 8 minut, a budowane w ich trakcie muzyczne konstrukcje pokazują, jak dobre wyczucie mają ci panowie.
Każda kompozycja obiera nieco inny kierunek, co nie dziwi, patrząc na nazwy utworów. Słychać drobne różnice stylistyczne pomiędzy poszczególnymi kawałkami, ale co przede wszystkim imponuje, to, z jaką biegłością Hiszpanie potrafią stworzyć 13-minutowy utwór, który jest w ciągłym ruchu, zmienia ton, tempo, wraca do motywu przewodniego (trudno jednoznacznie stwierdzić, czy coś takiego tutaj naprawdę istnieje), rusza w zupełnie niespodziewanym kierunku i zamyka się płynnie w spójną, naturalną całość.
Pełno znowu wysypało nam zespołów grających muzykę z przedrostkiem post i Firmam3nt także ociera się o te rodzinę gatunków, ale jeśli potraktować ich sprawiedliwie, trzeba napisać, że grają instrumentalny metal, dokładnie tak jak kieruje nimi muzyka, a nie jak wypada stylistycznie. Dlatego też potrafią tak naturalnie wplatać do swoich kawałków elementy groove metalu, post metalowy klimat i thrashowy wyziew, tak żeby te gatunki się ze sobą nie gryzły (West). W East można usłyszeć wpływy wczesnej Metalliki i nowszego Machine Head zmieszane ze sludge’owym jadem. South wprowadza więcej melancholii i delikatności za sprawą post rockowego malowania gitarą. A w finale czeka niespodzianka w postaci fortepianu nadającego mu głębi i dostojności. Na froncie mamy jeszcze North, który ma w sobie dużo klasycznego metalu dopełnionego post metalowym riffowaniem.
Zespół w żadnym wypadku nie gra muzyki modnej, ani nowoczesnej, ale gra muzykę pełną pasji i kunsztu. Potrafi też uzupełnić swoje w większości ciężkie i brudne dźwięki o zapadające w pamięć melodie, często za sprawą partii solowych. Myślę, że warto zwrócić uwagę na tę nazwę i wypatrywać nowości od Firmam3nt, słuchając ich niewątpliwie udanego debiutu.