Kuba Płużek Quartet – Froots

★★★★★★★★☆☆

1. Froots 2. Ogumienie (part 1, part 2) 3. Veehighster – Piece for Critics (part 1. part 1, part 2, part 3) 4. Homonto (part 1, part 2, part 3) 5. Ballad for Janusz Muniak

SKŁAD: Kuba Płużek – forteian, Dawid Fortuna – perkusja, Marek Pośpieszalski, Max Mucha – kontrabas

WYDANIE: For Tune 2017

Ten album może naprawdę zaskoczyć! Kuba Płużek debiutuje dla wytwórni For Tune bez kompleksów, przy okazji drażniąc „delikatne uszka” nierozwiązanym dysonansem, oryginalną formą utworów i groovem, który porywa bez uprzedzenia. Sam autor określa swoją najnowszą produkcję jako kilka wyrobów artystycznych inspirowanych muzyką popularną i niepopularną. To lakoniczne sformułowanie oczywiście nie oddaje w pełni esencji tej płyty, na której muzyczna akcja usatysfakcjonować może nawet tych wszechwiedzących. 

Płyta „Froots” składa się z 5 kompozycji i zaczyna od najbardziej przebojowego, wręcz imprezowego utworu pod tym samym tytułem. Taneczny puls odchodzi w siną dal już podczas Ogumienia – jednej z trzech filigranowych suit, które ukazują kompletny zarys niebagatelnych zdolności pianisty. Punktem wyjścia w procesie komponowania wydaje się być melodyka – prosta, bezpośrednia, której czasami się nie dostrzega, ponieważ jej frazy obrastają w coraz to nowe przebiegi na gruncie harmonii, agogiki, rytmu etc., ale która zawsze jest i powraca do słuchacza na zasadzie lejtmotywów. Zabieg ten wykorzystywany niegdyś przez samego Ryszarda Wagnera w swoich operach doskonale sprawdził się także w rewelacyjnym Homonto – z jednej strony pełnym dramaturgii, z drugiej rzewności, gdzie szerokie rubato kontrastuje z ultra precyzyjną grą sekcji rytmicznej i motoryką, od której poszerzają nam się źrenice.

Kuba Płużek

Kwartet Kuby Płużka to jednak nie teatr jednego autora. Wystarczy chociażby wsłuchać się w partie solowe Marka Pospieszalskiego na saksofonach, aby przekonać się, że zespół ten to bardzo demokratyczny kolektyw. Doskonale słychać to w part 3 utworu Veehighster – piece for Critics, gdzie fenomenalna interakcja fortepianu i saksofonu na tle proporcjonalnego do zamierzonego efektu kontrapunktu  Dawida Fortuny i Maxa Muchy tworzy nam najbardziej estetyczny utwór tej płyty, po raz wtóry wskazujący na klasycyzujący zmysł formotwórczy lidera.

Słuchając „Froots”, trudno opędzić się od porównań do luminarzy jazzowego rzemiosła, co obecnie nie jest wadą, a raczej normą przyzwoitości. Autor zresztą dedykuje ostatni utwór dla jednego ze swoich mistrzów – Janusza Muniaka, za lekcje bez słów. Co ważniejsze, Kubie Płużkowi udało się wnieść na swoje nagranie swoisty powiew świeżości, a wręcz huragan pomysłów wywołujący nowoczesny, pełen euforii jazzowy „wrzask”. Przy „Froots” nie będziemy się nudzić i, sądząc po lekkości kompozycji i specyficznym poczuciu humoru lidera, podobnych wykonów możemy spodziewać się w przyszłości. Jakby to powiedział mój kolega po fachu z Cardiff (krytycy jednak istnieją!) – The artist to watch.

.