Debiutancki krążek krótkogrający Muzozoic otrzymałem już jakiś czas temu i nawet szybko zabrałem się za jego przesłuchanie, ale po pierwszym spotkaniu jakoś zaginął w nadmiarze muzyki, jaką miałem do przesłuchania. Nie przebił się po prostu do mojej świadomości. Możliwe, że należy za to winić mój stan umysłu w tamtym czasie, bo na tego typu muzykę instrumentalną potrzebne jest maksymalne skupienie. Zespół został mi jednak przypomniany i podjąłem się kolejnej próby zapoznania się bliżej z „Telepatologiką”. Tym razem nie skończyło się na jednym przesłuchaniu. Elementem wyróżniającym tę grupę instrumentalną spośród masy wyściubiających nosa z każdego zakamarka kapel jest użycie instrumentu zwanego warr guitar. Jest on podobny do chapman stick, ale oferuje większe możliwości brzmieniowe, a grać można na nim jak na basie lub używając tappingu. Jest on tutaj instrumentem wiodącym i przykuwa ucho, jako że jego brzmienie ma wydźwięk, który jest na równi znajomy i obcy dla ucha. „Telepatologika” to mocno wirtuozerska muzyka, z wieloma nakładającymi się na siebie warstwami dźwiękowymi, ale też z dużymi pokładami melodii, z którymi trzeba się wpierw dobrze zaznajomić, żeby je w pełni docenić. Mimo że to debiutancka epka, słychać, że zespół ma już na siebie wyrobiony pomysł. Pytanie tylko, czy taka muzyka, którą sami nazywają „rockjazzem/ jazzrockiem”, jest aktualnie w modzie? Raczej nie jest, ale może to i dobrze. Może Muzozoic wytycza nowe ścieżki. Blues w ich wykonaniu jest z pewnością intrygujący (Alzheimer Blues), a kompozycja Telepatologika nie jest pozbawiona bujającej energii. Na minus muszę zaliczyć bardzo podobny ton gitary w zawartych tu czterech kompozycjach, mimo że każdy utwór jest zgoła inny. Mam nadzieję, że na pełnej płycie pojawi się dźwiękowa różnorodność. Maniacy muzyki instrumentalnej z wirtuozerskim zacięciem i technicznym podejściem powinni być zafascynowani tym 20-minutowym dziełem. Pomimo początkowych zastrzeżeń, udało się tym trzem panom mocno mnie do siebie przekonać. Jeśli i do was trafią, wypatrujcie zbliżającej się dużymi krokami płyty długogrającej. P.S. Może to moje oczy szwankują, ale kiedy dostałem płytę pocztą, trudno mi było rozszyfrować nazwę grupy.