Okidoki to świetna mieszanka jazzu, awangardy i improwizacji z mocnymi wpływami folkloru krainy kwitnącej wiśni. Muzyka melodyjna z nieopisaną lekkością tonalną. Atmosfera marzycielska. Liryzm z poczuciem humoru, a całość okryta mrokiem. Dokładnie tak, jakby to sobie opisał Haruki Morakami w jednej ze swoich opowieści. Sprzeczność i aberracja świata mimo zachowania pozorów szarej rzeczywistości wnosi w całość aurę tajemnicy. „When Oki Meets Doki” to muzyczna opowieść pełna niespodzianek. Dzieje się tak głównie dzięki mocnym eksperymentalizmom sekcji rytmicznej kpiącej ze standardowej sygnatury czasowej, która zakrzywia muzyczną czasoprzestrzeń. Wokale niby melodyjne, często zahaczające o melodeklamację a czasem trwoniące swoją piękną barwę w ekscentrycznym „hałasie” eksperymentalizmów. Tworzy to całość o specyficznej muzycznej fakturze, gdzie instrumenty zapewniają równie dużo pamiętliwych, często mainstreamowych melodii co tych stroniących od harmonicznych ideałów motywów wszelkiej maści. Muzyka ich otwiera świat do surrealizmu, gdzie wyobraźnia mimo zachowania trzeźwości zawsze jest w błędzie. Ta płyta to z pewnością coś dla marzycieli żyjących na granicy jawy i snu.